Anna Regucka nie chciała iść do łopaty. Poszła do sądu i wygrała
Sąd nie miał wątpliwości, że Anna Regucka została zwolniona dyscyplinarnie niezgodnie z przepisami. Dlatego musi wrócić do pracy w komunalnym Zarządzie Dróg i Zieleni.
- Nikogo nie można tak traktować - mówi suwalczanka. - A już szczególnie w firmie, która jest własnością publiczną.
„Dyscyplinarkę” otrzymała na początku tego roku. Wróciła do pracy po wielomiesięcznym zwolnieniu. Wcześniej zajmowała się sekretariatem oraz księgowością. Od Tomasza Drejera, dyrektora ZDiZ, dowiedziała się, że jej poprzednie stanowisko zostało zlikwidowane i skierowano ją do działu zieleni miejskiej. A to mogło oznaczać m.in. pracę przy odgarnianiu śniegu.
- Nie po to tyle się uczyłam, żeby teraz machać łopatą - stwierdziła i odmówiła przyjęcia nowych warunków.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wykształconą urzędniczkę dyrektor wysyłał do łopaty
Regucka ma licencjat z finansów oraz wiele szkoleń, w tym z zamówień publicznych. Jest w trakcie pisania pracy magisterskiej.
Postanowiła walczyć o swoje i złożyła pozew do sądu. Domagała się przywrócenia do pracy.
- Odniosłam wrażenie, że moje zwolnienie ma związek z tym, iż byłam asystentką poprzedniego dyrektora, Tomasza Łazarskiego - opowiadała.
Drejer był jego zastępcą. Urzędnicy specjalnie za sobą nie przepadali.
- Niemal od razu, jak Tomasz Drejer został dyrektorem, otrzymałam upomnienie - wspominała Regucka. - Chodziło o moją pracę w komisji przetargowej. Ale byłam tam tylko sekretarzem, a nie przewodniczącym, więc dyrektor musiał swoją decyzję uchylić.
Drejer nie chciał komentować procesu ze zwolnioną pracownicą. Odsyłał do odpowiedzi na pozew, której udzielił prawnik ZDiZ. A ten napisał m.in., że pracodawca ma prawo do skierowania każdej osoby do innych zadań, a przez swoje długotrwałe zwolnienie lekarskie Regucka „zdezorganizowała funkcjonowanie działu finansowo-księgowego”.
Natomiast przed sądem dyrektor Drejer podtrzymywał wcześniejszą decyzję. W tym, że wykształconą osobę skierował do prac fizycznych niczego niewłaściwego nie dostrzegał. Stwierdził, iż on także od takich prac nie stroni, a poza tym - na „fizycznych” etatach zatrudnia w ZDiZ dwie osoby po studiach.
Sąd jednak tych argumentów nie podzielił. W poniedziałek ogłosił wyrok w tej sprawie. Uznał zwolnienie Reguckiej za bezzasadne. Nakazał nie tylko przywrócenie jej na stanowisko, jakie zajmowała przed zwolnieniem lekarskim, ale też zapłatę 7,6 tys. zł tytułem zaległego wynagrodzenia. ZDiZ musi także wyasygnować 1,8 tys. zł na opłatę sądową.
Wyrok nie jest prawomocny. Na razie nie wiadomo, czy firma się odwoła.