Antoni Palluth sprawił, że pokonanie Enigmy stało się możliwe. Wielki bohater drugiego planu
Antoni Palluth żył tylko 44 lata, a w tym czasie zrobił dla Polski tyle, że wystarczyłoby na kilka życiorysów. Jego historia to materiał na serial z gorzko-ironicznym zakończeniem.
Urodzony w Pobiedziskach, absolwent poznańskiej „Marynki”, sprawił, że rozwiązanie tajemnicy Enigmy stało się w ogóle możliwe. Ale jeszcze zanim wziął udział w największej operacji kontrwywiadowczej II wojny światowej, był bohaterem. Pozostał nim, gdy trafił do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen, w którym zakończył swoją drogę.
- Bardzo pracowity, niezwykle zdolny, ogromnie zasłużony - taki był Antoni Palluth
- mówi Beata Majchrowska, autorka książki „Więcej
niż Enigma”, która przybliża postać Wielkopolanina pozostającego w cieniu matematyków z Uniwersytetu Poznańskiego, którzy złamali szyfr Enigmy, czyli Mariana Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i Henryka Zygalskiego.
- Ironia losu polega na tym, że za życia ani razu nie został odznaczony. Po śmierci wciąż nie pamięta się o nim tak, jak na to zasługuje.
Wielkopolska w genach
Urodził się 11 maja 1900 roku w Pobiedziskach, noszących wówczas nazwę Pudewitz. Rok jego urodzenia to także czarna karta w dziejach germanizacji. Wtedy to w Prusach zakazano nauczania religii w języku polskim. Wcześniej (już w 1873 roku) zakaz ten objął pozostałe przedmioty. W 1888 roku polski w ogóle znika ze szkół ludowych, a za jego używanie grożą uczniom prześladowania.
W 1904 roku rodzina Palluthów przeprowadza się do Poznania. Starszy brat Antoniego, Czesław rzuca się w wir aktywności sportowej. W 1912 roku współtworzy Pierwszy Polski Klub Sportowy Posnania i zostaje pierwszym prezesem Związku Polskich
Towarzystw Sportowych na Rzeszę Niemiecką, w którego skład wchodzi Warta, Posnania, a także utworzona trzy lata wcześniej Ostrovia. Mały Antek wpatrzony w brata jak w obrazek idzie w jego ślady.
- Można sądzić, że działalność Czesława, a później Antoniego w Poznaniu wyrosła z atmosfery Pobiedzisk, w których - jak w wielu wielkopolskich miasteczkach - aktywność rządu Rzeszy, zmierzająca do skolonizowania tych terenów, działała mobilizująco - mówi Beata Majchrowska. - W odpowiedzi na zastąpienie giełd zbożowych skupujących zboże od rolników niemieckimi spółdzielniami, powstawały polskie. Utworzono też bank spółdzielczy, który był reakcją na niekorzystne warunki, na jakich pieniądze pożyczały niemieckie kasy. Żartowano nawet, że Polacy powinni postawić Bismarckowi pomnik z inskrypcją na cokole „Wdzięczni wrogowie”.
W Poznaniu Antek zaczyna naukę w jednej z najlepszych szkół w Poznaniu - w gimnazjum św. Marii Magdaleny, oczywiście z językiem wykładowym niemieckim. Ale, choć wymagania są spore, angażuje się nie tylko w naukę. Działa w Tajnym Towarzystwie Tomasza Zana (którego komórka funkcjonuje w „Marynce” od lat 70. XIX w.), dołącza do także tajnych skautów.
W 1918 roku, gdy wojna chyli się ku końcowi, a sytuacja w Wielkopolsce coraz bardziej dojrzewa do wybuchu przygotowywanego od miesięcy powstania, Antoni Palluth wraz z grupą kolegów z Towarzystwa Tomasza Zana zgłasza się na ochotnika do pruskiej armii na Cytadelę. Tam mieścił się węzeł łączności, z radiostacją, stacją gołębi pocztowych i psów meldunkowych. Stacjonowało tam 800 żołnierzy. Plan młodych ludzi jest chytry, ale bardzo ryzykowny. Mają oni nadzieję, że gdy powstanie już wybuchnie przejmą ją od wewnątrz. Ryzyko polega jednak na tym, że po przeszkoleniu jako radiotelegrafiści mogą zostać wysłani na któryś z frontów wciąż toczącej się I wojny. Na szczęście Pallutha ten los omija. Odkrywa jednak swoją życiową pasję - radiotechnikę.
Po zdobyciu Cytadeli przez powstańców trafia jednak najpierw do kwatermistrzostwa. Ostatecznie zasila Kompanię Szkolnej Radiotelegraficznej. Poznaje też pochodzącego z Szamotuł Maksymiliana Ciężkiego. Przypadają sobie do gustu. Łączy ich zamiłowanie do radiotechniki, doświadczenia w aktywności konspiracyjnej w ramach Towarzystwa Tomasza Zana i drużyn skautowskich, a także poczucie humoru. Choć ich drogi jeszcze się rozejdą, to spotkanie zmieni losy świata.
Wiosną 1919 roku Palluth trafia na Pomorze kontrolowane przez powstańców wielkopolskich. W czerwcu zdaje maturę w „Marynce”. W 1920 roku z I Dywizją Jazdy, do której został przydzielony trafia na front wojny polsko-bolszewickiej. Dopiero w czerwcu 1921 roku zostaje zwolniony do rezerwy, bo planuje studia. Zaczyna filozofię na Uniwersytecie Poznańskim. Szybko okazuje się jednak, że znacznie bardziej pociąga go technika. Ale w Poznaniu nie ma uczelni technicznej z prawdziwego zdarzenia. Zapada więc decyzja o studiach na Politechnice Warszawskiej.
Wielkopolanin w Warszawie
Wyjeżdża do stolicy, wynajmuje mieszkanie i...zostaje prezesem Koła Studentów Kresów Zachodnich (które z czasem przekształci się w Związek Studentów Kresów Zachodnich). Organizacja poprzez przedstawicielstwa w Wielkopolsce, na Pomorzu i Śląsku informuje o możliwościach studiowania w Warszawie, pomaga młodszym kolegom odnaleźć się w stolicy (np. znaleźć mieszkanie) organizuje Bale Ziem Zachodnich, by zbierać fundusze na pomoc na starcie dla niezamożnych studentów.
- Ta silna potrzeba zrzeszania się i organizowania oraz działania dla wspólnego dobra - to bardzo wielkopolskie
- przyznaje Beata Majchrowska. - Antoni, podporucznik rezerwy angażuje się w akcję kolonijną dla dzieci polskich mieszkających na terenie Niemiec, w Gdańsku i na Górnym Śląsku. Wyjeżdża jako opiekun i kierownik kolonii. Praca jest wymagająca, by ją wykonywać trzeba przejść specjalne kursy, a ponadto jest wykonywana społecznie. Do tego jeszcze znajduje czas jeszcze na rozwijanie pasji radiowej i krótkofalarskiej.
Buduje własne odbiorniki i radiostacje. Jak wszyscy, jemu podobni pasjonaci, zresztą na ogół wywodzący się z czyni to... nielegalnie. Przepisy zabraniały osobom prywatnym posiadania odbiorników, nie mówiąc już o radiostacjach.
O krok od Enigmy
Na czwartym roku studiów Antoni otrzymuje propozycję zatrudnienia w II Oddziale Sztabu Wojska Polskiego. Za propozycją stoją Maksymilian Ciężki, szef referatu niemieckiego w sekcji szyfrów i jego zwierzchnik - szef Wydziału Wywiadowczego, płk. Ludwik Bociański, który zna Pallutha z pracy społecznej w Kole Studentów Radiotechniki.
Przyjęcie tej propozycji sprawia, że życie Pallutha nabiera przyspieszenia. Kontynuuje studia jako wolny słuchacz, pracuje w Sztabie Generalnym na etacie kryptologa, z kolegami ze studiów - braćmi Danielewiczami pracuje nad radiostacjami na użytek
lotnictwa... Ale ojczyzna, przemawiająca ustami Ciężkiego, ma dla niego kolejne zadanie - stworzenie zaufanej firmy, która będzie produkowała sprzęt dla wojska. Na drogę dostaje od dowódcy adres Edwarda Fokczyńskiego prowadzącego wówczas maleńki zakład radiotechniczny. Fokczyński, bracia Danielewiczowie i Palluth zakładają spółkę AVA. Opracowująca głównie radiostacje m.in. dla marynarki i lotnictwa AVA rozwija się. Palluth pracuje od rana do nocy. Rano w AVIE, później w biurze szyfrów i od popołudnia do nieraz późnych godzin nocnych znów w AVIE.
Jest zamożnym człowiekiem, zakłada rodzinę, ale nie jest różowo. Przechwytywane niemieckie depesze ni stąd, ni zowąd nie dają się rozszyfrować. Dlaczego? Tego na razie nie wiadomo, ale Ciężki i Palluth przekonują przełożonych, by do działania zaprząc matematyków. Odpowiednich kandydatów szukają w Poznaniu. Dlaczego tu? Nie szło o patriotyzm lokalny, ale o względy praktyczne. Wśród studiujących na Uniwersytecie Poznańskim w drugiej i trzeciej dekadzie XX stulecie większość biegle władała niemieckim. Organizują kurs kryptografii. Zaczyna go 20 osób. Kursanci stopniowo się wykruszają. Jednym dziękują, inni rezygnują sami. W końcu zostaje trzech: Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski.
Jednocześnie, prawdopodobnie przez błąd niemieckiego urzędnika, do warszawskiego urzędu celnego trafia pomyłkowo przesyłka ze „sprzętem radiotechnicznym” adresowanym do ambasady niemieckiej. W paczce jest...Enigma. W prostszej, handlowej wersji, ale dająca pojęcie o zasadzie działania maszyn szyfrujących. Palluth i Danielewicz od sobotniego popołudnia do poniedziałkowego świtu ostrożnie rozkładają maszynę i składają ją na powrót.
Szybko staje się jasne, że wojskowa wersja maszyny jest znacznie bardziej złożona, a do rozszyfrowywania niemieckich depesz wiedzie droga co najmniej wyboista. Tym niemniej ten sukces to dopiero początek wyścigu. Niemcy udoskonalają maszynę, a także coraz częściej zmieniają układ bębnów szyfrujących. Pod koniec 1936 roku układ wirników zmienia się codziennie. W 1938 roku - przed każdą depeszą. Sekcja niemiecka Biura Szyfrów przenosi się do ośrodka w Pyrach. Matematycy, kryptolodzy i inżynierowie pracują non stop. W Avie powstaje agregat stanowiący odpowiednik sześciu maszyn. 75 procent niemieckich depesz udaje się rozszyfrowywać.
W styczniu 1939 w czasie sojuszniczej konferencji Brytyjczycy nie mogą wyjść ze zdziwienia. Do Paryża i Londynu trafiły wykonane w Avie repliki Enigmy.
„A więc wojna”
Wybucha II wojna światowa. Ośrodek w Pyrach zostaje zlikwidowany w pierwszych dniach września. Ekipa Biura Szyfrów trafia do Rumunii, gdzie zostaje internowana. Stamtąd jednak uciekają do Francji. Przez jakiś czas, dzięki zabiegom szefa francuskiego biura szyfrów Gustava Bertranda, "ekipa Enigmy" pracuje we Francji. Najpierw w Paryżu, później w Cadix. W listopadzie 1942 roku, gdy całkowita okupacja Francji staje się faktem, Antoni Palluth jako jeden z ostatnich próbuje się z niej wydostać. Prawdopodobnie ktoś zdradza. Trafia do obozu jenieckiego w Compiegne, stamtąd, w kwietniu 1943 roku, do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Tam pracuje w zakładach lotniczych Heinkel-Werke.
- Biegłej znajomości niemieckiego i charyzmie zawdzięcza fakt, że zostaje skierowany do pracy tam, gdzie nie dopuszcza się więźniów - mówi Beata Majchrowska.
- I nie ustaje w walce. Co któryś z produkowanych wyrzutników do bomb nie trzyma wymiarów. I nie ma prawa działać.
18 kwietnia ginie w alianckim nalocie na fabrykę. Ma 44 lata. Ojczyzna uhonorowała jego zasługi w 2006 roku - zostaje odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
W trakcie pisania artykułu korzystałam z książki Beaty Majchrowskiej „Więcej niż Enigma. Historia Antoniego Pallutha”. (Wyd. Klinika Języka, Grodzisk Mazowiecki 2020)
-------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?
Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus
Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.
Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień