Anwil Włocławek znów zagra o medale w Tauron Basket Lidze
Wielki powrót Anwilu! Po sezonie, o którym każdy chciałby szybko zapomnieć, drużyna znów zagra o medale.
Wilki Morskie Szczecin - Anwil 75:83
Kwarty: 19:11, 23:24, 14:13, 10:18, dogrywka 9:17
WILKI MORSKIE: Robinson 15 (3), Gaines 10 (1), Aiken 10 (1), Nowakowski 2, Garbacz 0 oraz Kikowski 13 (1), Leończyk 10 (1), Brown 8, Nikolic 5, Galdikas 2, Majewski 0.
ANWIL: Jelinek 16, Dmitriew 11 (1), Łączyński 8 (1), Bristol 4, Chyliński 2 oraz Andjusic 28 (6), Skibniewski 6 (2), Tomaszek 5, Stelmach 3 (1).
Wygrywając walkę z Wilkami Morskimi 3-1, włocławianie znów odgrywają bardzo ważną rolę w Tauron Basket Lidze. Już teraz całemu zespołowi Anwilu należą się wielkie gratulacje, bo wykonali plan w stu procentach. Przed sezonem planem minimum był awans do play off, a szczytem marzeń była walka o jeden z medali. I to już jest faktem!
Jak się okazuje, budowa koszykówki we Włocławku niemal od nowa nie byłaby możliwa bez wsparcia miasta, które wzięło na siebie ten ciężar, wsparło klub finansowo, wspólnie z wiernym sponsorem Anwilem S.A. Teraz może świętować spektakularne zwycięstwo. Bo już teraz Anwil jest zwycięzcą tego sezonu, niezależenie od tego, jak rywalizacja w półfinale się zakończy.
Pod względem czysto sportowym nadarza się okazja do rewanżu z Rosą Radom, nie tylko za porażki w tym sezonie, ale przede wszystkim za przegraną w ćwierćfinale sezonu 2013/2014 po pięciu meczach. Rosa pokonała w ćwierćfinale Polfarmex Kutno 3-0, ale we wszystkich meczach rywalizacja była bardzo zacięta.
Walka Anwilu z Rosą rozpocznie się w czwartek (początek o godz. 20.00) i, niestety, włocławianie nie będą mieć przewagi własnego parkietu. Pierwszy, drugi (sobota) i ewentualnie piąty mecz będą rozegrane w Radomiu (gra się do trzech zwycięstw), więc Anwil przynajmniej raz musi wygrać na wyjeździe.
Ale pora chyba skończyć z biadoleniem, że włocławianie grają gorzej na wyjazdach. Potrafili wygrać najważniejszy mecz w sezonie w Szczecinie, choć przez jego większość nic nie układało się po myśli Anwilu, grającego jeszcze bez Bartosza Diduszko.
Zespół po raz kolejny w tym sezonie pokazał charakter oraz rzecz chyba najważniejszą: że nie odpuszcza do końca. Nikt nie może nawet pomyśleć, że z Anwilem gra się łatwo i to kolejny dowód, że zespół wrócił na swoje miejsce w polskiej koszykówce.
Kto wie, czy po doskonałym występie w Szczecinie Anwil nie będzie miał „czarnego konia” w swoim składzie.
Ten „koń” nazywa się Danilo Andjusic, który w wielu meczach zawodził, ale wygląda na to, że w najlepszym momencie jego forma wróciła. Dla tych, którzy nie wierzyli w jego opowieści o ponad 30 pkt. rzuconych w silnych ligach Hiszpanii, Włoch czy Serbii odpowiedział w sposób najlepszy z możliwych.
I wydaje się, że to nie było jego ostatnie słowo.