Apteka ma być placówką zdrowia, a nie sklepem - twierdzi Janina Mańko, b. dyrektor Departamentu Farmacji MZ, wiceminister zdrowia i krajowy inspektor farmaceutyczny za rządów Jerzego Buzka. Ubezwłasnowolnienie farmaceutów doprowadziło do patologii, które utrudniają pacjentom dostęp do wielu leków
Organizacje zrzeszające pracodawców, między innymi Konfederacja Lewiatan, Krajowa Izba Gospodarcza, Pracodawcy RP, Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET skarżą się w liście do premier Beaty Szydło, że zmiany proponowane w ustawie prawo farmaceutyczne będą niekorzystne dla polskich przedsiębiorców. Ich zdaniem, wprowadzenie do polskiego prawa zasady „apteka dla aptekarza” zagrozi istnieniu tysięcy polskich aptek i doprowadzi do likwidacji co trzeciej z nich. Zmiany te przyniosą powolną likwidację aptek nienależących do farmaceutów, w tym sieci aptecznych, które staną się przedsiębiorstwami bez wartości.
Każda organizacja ma prawo wnosić uwagi do projektowanych zmian, czy przeciw nim protestować. A to, że przeciw zmianom prawa farmaceutycznego protestują pracodawcy, w tym właściciele sieci aptecznych, którzy z zawodem farmaceuty nie mają nic wspólnego, jest w pełni zrozumiałe. To bardzo dobry interes, więc nie chcą go stracić. Jednak to właśnie ubezwłasnowolnienie farmaceutów i pozbawienie ich decydującego głosu doprowadziło w ostatnim dziesięcioleciu do upadku etyki tego zawodu i patologii, które utrudniają polskim pacjentom dostęp do wielu leków.
Dziwnie się poczułam, gdy przy okazji realizowania lekarskiej recepty aptekarz proponował mi upiększającą maseczkę i balsam do ust po promocyjnej cenie...
To tylko dowód na to, co z tym środowiskiem zrobiły sieci. Farmaceuta pracujący w aptece sieciowej jest po prostu do takich praktyk zmuszany. Doprowadzono do tego, że zawód farmaceuty, którego zdobycie wymaga ogromnej pracy przez pięć lat studiów, a potem zdobycia specjalizacji, stał się narzędziem w rękach właściciela niefarmaceuty, dla którego ważne jest tylko to, co jest ekonomicznie opłacalne. Farmaceuta nie ma w aptece nic do powiedzenia, jest ubezwłasnowolniony. Tymczasem - tak jak było kiedyś - powinien to być zawód zaufania publicznego. To ostatnie ogniwo na linii pacjent - lekarz - apteka musi być w pełni wiarygodne. Farmaceuta nie może być poddawany naciskom tylko dlatego, że właściciel chce robić biznes. To jeden z głównych powodów, dla których zmiany w prawie farmaceutycznym są niezbędne. Powrót do tradycyjnej apteki, której właścicielem jest farmaceuta lub przynajmniej ma w niej większość udziałów, decydujący głos i zarazem bierze na siebie pełną odpowiedzialność za jej prowadzenie, jest nakazem chwili. Warto też zaznaczyć, że proponowane zmiany w prawie farmaceutycznym obowiązują w systemach prawnych niektórych państw europejskich, między innymi Niemiec i Francji.
Środowisko do tych zmian dojrzało?
Dojrzało już dawno, ale brakowało woli politycznej, która warunkuje zmiany prawa.
Sieci apteczne mają jednak swoje zalety.
Wraz z powstawaniem sieci pojawiło się wiele zjawisk patologicznych. Sieci skupują apteki w całej Polsce, największe posiadają ich już po kilkadziesiąt, a nawet więcej, co znacznie przekracza dopuszczalny prawem 1 procent. A celem tej operacji jest najpewniej odsprzedanie ich w przyszłości dużemu kapitałowi zagranicznemu. Również z sieciami związane jest inne patologiczne zjawisko - wywożenia leków z Polski za granicę w celu sprzedaży ich po wyższej cenie.
Na czym ten proceder polegał?
Mówiąc najprościej - na otwieraniu fikcyjnych przychodni lub aptek, które nie funkcjonowały, i przepuszczaniu przez nie ogromnych ilości leków nie tyle fizycznie, co za pośrednictwem faktur. Leki te były następnie wywożone i sprzedawane za granicą, skutkiem czego brakowało ich w naszych aptekach. Dla wielu chorych przewlekle brak na przykład heparyny czy insulin oznaczał prawdziwy dramat. Tracili na tym pacjenci, tracił również budżet państwa.
Można temu zapobiec?
Skutecznie tylko wtedy, gdy apteki będą wyłącznie w rękach farmaceutów. Bo tylko właściciel farmaceuta, który jest poddany bardzo ostrym rygorom - grożą mu między innymi sąd aptekarski, inspekcja farmaceutyczna może mu odebrać koncesję, samorząd aptekarski - prawo wykonywania zawodu - potrafi się oprzeć takim zakusom. Zarówno przemysł farmaceutyczny, jak dystrybucja i detal, czyli hurtownie i apteki, nie mogą być ze sobą powiązane. Wytwórcy leków nie powinni mieć własnych hurtowni, hurtownie - swoich aptek. Apteki powinny być prowadzone indywidualne.
Jeśli projekt nowej ustawy prawo farmaceutyczne dopuszcza, by farmaceuta posiadał maksimum cztery apteki, to co stanie się z sieciami? Budżet państwa będzie musiał wypłacić ich właścicielom gigantyczne odszkodowania...
Zmiany w prawie farmaceutycznym dotyczyć będą przede wszystkim aptek, które będą otwierane w przyszłości. Sieci, które będą miały ich powyżej dopuszczalnego prawem 1 procentu, będą musiały ten „nadmiar” odsprzedać. To olbrzymia szansa dla młodych farmaceutów. 35 procent przedstawicieli tego zawodu, a więc około 10 tysięcy aptekarzy, deklaruje chęć zakupu apteki. Będą ją mogli nabyć wraz z lekami, które do tej pory musiały być przy takiej transakcji utylizowane. To też bardzo rozsądne rozwiązanie. A o żadnych odszkodowaniach dla sieci nie ma mowy.....
Apteka jest już niemal na każdym rogu ulicy...
To też efekt sieci. Po nowelizacji prawa nie tylko zostanie ograniczona liczba aptek, którą będzie mógł posiadać farmaceuta, ale również zostanie wprowadzone tak zwane kryterium geograficzno-demograficzne - jedna apteka będzie przypadać na 3 tysiące mieszkańców. Nie będzie ono stosowane w województwach o mniejszej liczbie aptek. Tam zezwolenie na jej prowadzenie otrzyma podmiot, który otworzy aptekę w odległości 1 kilometra od obecnie funkcjonującej. Prawda jest taka, że sieci okupują duże miasta, na terenach wiejskich ich nie ma, bo nie ma tam interesu.
Jednak sieci skuteczniej niż małe apteki negocjują z hurtowniami ceny leków i oferują je pacjentom po niższej cenie. Gdy zostaną zlikwidowane, leki podrożeją...
Nie podrożeją. Uważam też, że powinno się wprowadzić stałe ceny leków w aptekach, tak by starsi ludzie nie chodzili od apteki do apteki i sprawdzali, gdzie lek jest tańszy o złotówkę czy o 50 groszy. Bo gra rynkowa powinna się odbywać poza plecami pacjenta, jego nie powinno to ani interesować, ani obarczać. Jak tylko wejdzie w życie nowe prawo farmaceutyczne, i to trzeba będzie uporządkować. Apteka, której właścicielem będzie farmaceuta, nie będzie dla niego, a dla pacjenta.
Czy suplementy diety i kosmetyki powinny zniknąć z aptek?
Uważam, że nie. Usunięcie ich z aptek znacząco odbiłoby się na ich kondycji finansowej. Z tego, co wiem, pozalekowa oferta sprzedażowa generuje prawie połowę dochodu aptek. Usunięcie suplementów i kosmetyków z aptek byłoby też niekorzystne dla pacjentów.
Dlaczego? Przecież mówi się, że suplementy nie leczą?
Co nie znaczy, że nie mają żadnej wartości dla naszego zdrowia. Część z nich rzeczywiście jest - nazwijmy to - mało wartościowa i nigdy nie powinna się znaleźć w aptekach, bo nie spełnia norm jakościowych. Kryterium decydującym o ofercie pozalekowej w aptekach europejskich jest jej znaczenie prozdrowotne.
Polscy pacjenci wierzą jednak w cudowną moc suplementów...
Bo są bardzo szeroko reklamowane. Ich producenci przeznaczają na to ogromne pieniądze, bo to bardzo dobry biznes. Polacy są na nie bardzo podatni. Następnego dnia po każdej emisji reklamy jakiegoś suplementu w telewizji w aptece ustawia się kolejka chętnych do jego zakupu. Sprawa suplementów na pewno wymaga w nowej ustawie szybkiego uregulowania, tak by do aptek trafiały tylko te sprawdzone, a farmaceuta dysponował odpowiednią informacją na temat suplementów szkodliwych i miał prawo ostrzegać przed nimi pacjentów. Co do reklamy, to w pierwszej ustawie o odpłatności za leki nie było zapisu zezwalającego na reklamę produktów oferowanych przez apteki - leków, w tym suplementów. A potem stopniowo, wraz z postępującą liberalizacją rynku i prywatyzacją aptek, reklamy produktów branży farmaceutycznej zdominowały ten rynek.
Jednak w wielu aptekach leków nie widać, na półkach stoją tylko kosmetyki i suplementy.
To prawda, szczególnie sieci apteczne starają się tym sposobem przyciągać klientów. Apteki upodobniły się do sklepów, a powinny być placówkami służby zdrowia. Apteki powinny przede wszystkim oferować leki, a kosmetyki i suplementy mogą być, ale w miejscach wyraźnie wydzielonych. Nie mogą się z nimi mieszać.
Resort zdrowia chciałby też usunąć leki z supermarketów i stacji benzynowych.
Dostęp do sprzedawanych tam leków był zbyt łatwy. Zapis, który na to pozwala, również ma być zmieniony. Najbardziej potrzebne, tak zwane dyżurne preparaty przeciwbólowe czy przeciwzapalne, nadal będą w tych miejscach dostępne, ale tylko w małych opakowaniach.
Jakie inne korzyści szykuje jeszcze Ministerstwo Zdrowia dla pacjentów?
Przede wszystkim lepszy dostęp do leków zyskają pacjenci cierpiący na choroby ultrarzadkie, czyli takie, które występują raz na 50 tysięcy mieszkańców. Do tej pory byli oni dyskryminowani. Ważną zmianą będzie też umożliwienie refundacji niektórych leków poza wskazaniami rejestracyjnymi, zgodnie z aktualną wiedzą. Dla przykładu - lek na miastenię pomagał na zaparcia w chorobie Parkinsona, ale ponieważ nie był na nią zarejestrowany, chory musiał za niego płacić sto procent ceny.