Jan Jakubowski, z urodzenia krośnianin, jako projektant obiektów sportowych zdobył uznanie w kraju i za granicą. Zetknął się z wieloma sławnymi ludźmi.
[obrazek1] Jan Jakubowski (z lewej) w towarzystwie Joonga C. Lee - konstruktora z nowojorskiej pracowni Weidlinger, w której projektowano m.in. stadion Georgia Dome w Atlancie. (fot. archiwum Jana Jakubowskiego )Projektuje baseny, korty tenisowe, obiekty narciarskie, ale przede wszystkim -szkolne hale. Przygotował projekty ok. 125 wielodyscyplinowych hal sportowych, z czego wybudowano mniej więcej 100.
Pięć z nich powstało w Warszawie, inne znajdują się w Poznaniu, Katowicach, Gdańsku, Lublinie czy Elblągu. Są i w mniejszych miejscowościach, takich jak: Rzeczyca, Gronków, Ujazd, Moszczenica, Kleszczów.
- Mam pewien uraz do projektowania w dużych miastach - przyznaje dr inż. Jan Jakubowski. - Wtedy często są różne dziwne problemy, pojawia się zazdrość, projektant jest lekceważony. Czasem nawet nie zaproszą mnie na otwarcie hali. Dlatego najchętniej pracuję w małych miejscowościach. Jest tam na ogół sympatyczna atmosfera, a dzień oddania hali do użytku to zawsze spore wydarzenie, święto lokalnej społeczności.
Błogosławieństwo od papieża
Budynki wykonane według koncepcji Jana Jakubowskiego i zatrudnionych w jego biurze inżynierów otwierali m.in. polska lekkoatletka wszech czasów Irena Szewińska, premier Jerzy Buzek, Aleksander Kwaśniewski (jako minister w czasach PRL), Bronisław Komorowski (wtedy parlamentarzysta) czy - dziś już nieżyjący - prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Piotr Nurowski.
- Spotkałem się też bodajże z ośmioma biskupami. Na przykład halę w Łącku poświęcił ówczesny biskup płocki Stanisław Wielgus - informuje Jan Jakubowski.
I dodaje, że ciepłe słowa pod jego adresem skierował sam papież Jan Paweł II.
- Kiedyś w Watykanie gościła delegacja Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego - relacjonuje. - Papieżowi pokazywano informator o uczelni. W części poświęconej Studium Wychowania Fizycznego i Sportu KUL zamieszczono zdjęcia zaprojektowanej przeze mnie hali. Mówiono mi, że Ojciec Święty, widząc te zdjęcia, zadumał się, po czym rzekł: "Gdy ja byłem wykładowcą na KUL-u, to nie było tam żadnej hali sportowej, a teraz taki obiekt… Proszę pogratulować ode mnie doktorowi Jakubowskiemu i przekazać mu moje błogosławieństwo“.
Utalentowany sportowiec
Jan Jakubowski opracował dokumentację trzech obiektów wzniesionych na Podkarpaciu: hali sportowo-widowiskowej w Krośnie, tenisowej hali w Stalowej Woli oraz hali przy Domu Dziecka "Moja Rodzina" w Prałkowcach niedaleko Przemyśla.
Hala w Krośnie pod względem wymiarów jest jedną z największych zaprojektowanych przez niego konstrukcji. Pan Jan ma do niej szczególnie emocjonalny stosunek, bo sam pochodzi z Krosna. - Mój tata długo mieszkał w Suchej Beskidzkiej. W latach 30. minionego wieku ożenił się z krośnianką. Ja urodziłem się już w Krośnie - opowiada.
Już od najmłodszych lat wykazywał zdolności plastyczne. Rysował pejzaże, kościoły, nawet karykatury. Ale najbardziej pasjonował go sport. Z powodzeniem uprawiał kilka dyscyplin.
W latach 50. biegał w sztafecie, która wyrównała rekord kraju młodzików na 4x100 metrów. Jako hokeista Legii Krosno trafił do juniorskiej reprezentacji Polski. Miał też smykałkę do tenisa ziemnego, zdobył mistrzostwo województwa rzeszowskiego juniorów.
Do projektowania hal natchnął mnie Fibak
Po maturze wyjechał z Krosna do Krakowa, a potem do Łodzi, gdzie zrobił doktorat i uzyskał uprawnienia architektoniczne. Równocześnie udzielał się w łódzkim środowisku tenisowym, m.in. jako prezes okręgowego związku.
Był także działaczem na szczeblu ogólnopolskim. Kiedyś stoczył na korcie towarzyski pojedynek z wicepremierem PRL Tadeuszem Wrzaszczykiem. Poznał też np. popularnego publicystę Daniela Passenta, którego córka, Agata, była tenisistką Legii Warszawa.
- W Łodzi organizowaliśmy rozmaite zawody tenisowe i kiedyś przyjechał do nas Wojciech Fibak - wspomina. - Było to w latach 70. Fibak opowiedział mi, że w Paryżu widział nietypowe hale sportowe, oparte na łukach, które to łuki były wykonane z drewna. Zobaczyłem prospekt ze zdjęciami tych hal i postanowiłem coś takiego zaprojektować.
Pojechał do Cierpic pod Toruniem, gdzie mieściła się fabryka wielkowymiarowych konstrukcji drzewnych. Zwierzył się ze swoich planów i… został wyśmiany.
- Pomyślałem sobie: nie chcą robić łuków z drewna, to niech one będą ze stali. Tak to się zaczęło i trwa do dziś; jestem tym stalowym łukom wierny. Przy ich projektowaniu przydaje mi się to, że przed laty byłem modelarzem oraz pilotem szybowcowym i samolotowym. Moje hale mają konstrukcję w pewnym sensie podobną do kadłuba samolotu - tłumaczy.
Nie tylko Polska
Pochodzący z Krosna architekt jest znany nie tylko w Polsce. Jego pomysły wykorzystano przy stawianiu hal w Austrii i Niemczech. Jakubowski przygotował także - dotąd niezrealizowany - projekt ośrodka tenisowego w Wilnie. Ze swoimi projektami dotarł aż do Kuwejtu. Wygrał tam konkurs na opracowanie koncepcji dwóch hal.
- W Kuwejcie miałem spotkania z szejkami i innymi wpływowymi bogatymi ludźmi. Zanim jednak pozwolono mi wziąć udział w konkursie, to Kuwejtczycy przybyli do Polski, aby sprawdzić, czy na pewno robię to, co robię - uśmiecha się projektant.
Imponujące budowle, bogactwo i przepych, jakie zobaczył w Kuwejcie, zrobiły na nim wielkie wrażenie. Ale nie wszystko mu się podobało.
- Tam dzieci na ulicach bez przerwy coś pałaszują. Prowadzą tryb życia sprzyjający otyłości, zamiast uprawiać sport. Nie za bardzo odpowiadał mi również klimat w Kuwejcie. Było mnóstwo pyłu, wszędzie pachniało ropą - dzieli się wrażeniami.
Jak kupiłem profesora Joonga Lee
Do Kuwejtu wyjechał z rekomendacji amerykańskich konstruktorów z biura projektowego Weidlinger Associates. Są oni autorami lub współautorami projektów wielu budynków w Stanach Zjednoczonych i innych państwach.
Także obiektów sportowych, takich jak stadion Jeju World Cup w Korei, na którym rozgrywano mecze piłkarskich mistrzostw świata w 2002 roku, czy stadion Georgia Dome w Atlancie.
- Współpracę z Amerykanami nawiązałem dzięki ambasadorowi USA w Polsce - wyjaśnia Jakubowski. - Zobaczył on moją halę w Łącku (otwarto ją pod koniec 2004 roku - dop. red.) i opowiedział o mnie dyrektorowi Weidlinger Associates, profesorowi Joongowi C. Lee. W świecie architektury Joong to postać wybitna. Kiedy więc zaprosił mnie do swego biura w Nowym Jorku, był to dla mnie ogromny zaszczyt.
W pamięci utkwiło mu pierwsze spotkanie z renomowanym projektantem.
- Opowiadałem pracownikom biura o swoich zainteresowaniach, gdy zjawił się Joong C. Lee. Był dość niedbale ubrany - miał na sobie dżinsy i T-shirt. Ja wtedy powiedziałem, że będąc adiunktem na uczelni, miałem do czynienia ze studentami z różnych stron świata, ale najzdolniejsi byli Chińczycy - dwie dziewczyny i czterech chłopaków. I tym kupiłem Joonga - z pochodzenia Chińczyka. Po chwili wprawdzie wyszedł, ale niebawem na ten mój "wykład" wrócił: tym razem ubrany w elegancką koszulę, krawat i garnitur… Bardzo się polubiliśmy. Parę lat temu Joong na moje zaproszenie przebywał w Polsce.
Krosno, moja miłość
Jan Jakubowski przez 42 lata pracował na Politechnice Łódzkiej. Kilkanaście lat pełnił funkcję kierownika Zakładu Budownictwa Ogólnego Instytutu Architektury PŁ. W czasie pracy naukowej wpisał się do indeksu dokładnie 4282 studentom. Kiedy dziś przechodzi przez ul. Piotrkowską, co kilkaset metrów ktoś mu się kłania…
Jest mocno związany z Łodzią, o swoich korzeniach jednak nie zapomina. Często przyjeżdża do Krosna. Tu mieszka jego brat i dalsza rodzina, tutaj są groby jego rodziców.
- Krosno to moja miłość. Według mnie, jest to jedno z najładniejszych niedużych miast w Europie. Uwielbiam spacerować po krośnieńskiej starówce, jestem zauroczony jej architekturą i urbanistyką. Bardzo lubię też Sanok, Iwonicz, Odrzykoń. W tych stronach zawsze czuję się jak w domu.