[ARCHIWUM] Przy wigilijnym stole „DZIENNIKA". Zapraszam, wybaczam…
Na wigilijnym stole jedno nakrycie zawsze czeka na nieznajomego. Dla kogo przeznaczyli je ludzie, których znamy z pierwszych stron gazet i z telewizyjnego ekranu? Komu i co przebaczyliby w noc pojednania? Oto dwa pytania, jakie w przeddzień wigilii zadali nasi reporterzy... (tekst pochodzi z archiwum „Dziennika Polskiego”, 24 grudnia 1993 r.)
JACEK KUROŃ:
1. To miejsce jest przeznaczone dla wędrownego przechodnia, przybysza, bezdomnego. Znam paru bezdomnych. Dlatego nie zaprosiłbym nikogo znanego, z pierwszej linii | polityki, kultury, bo to „domni”. Chętnie usiądę natomiast z kimś ubogim.
2. Ja nie noszę złości w nienawiści. Łatwo zapominam o tym, co było złe. Nie mam zatem co wybaczać. Choć hm... Tak. Są jednak tacy, do których żywię wielki żal. Pewnie nie jestem w tym odosobniony. Tylko czy będę mógł im przy opłatku wybaczyć? Powinienem umieć wybaczyć! To autorzy afery lustracyjnej, którzy skrzywdzili wielu niewinnych ludzi. To jedyna zadra, która tkwi mi w sercu.
HANNA SUCHOCKA:
1. Mam ogromne grono przyjaciół, trudno mi więc powiedzieć kogo konkretnie zaprosiłabym. Na pewno z wieloma spotkam się w okresie Świąt.
2. Z reguły bardzo łatwo wybaczam i życzyłabym innym, żeby też nie chowali długo urazy.
JAROSŁAW KACZYŃSKI:
1. Jest to dla mnie dość abstrakcyjne pytanie, albowiem przywykłem spędzać święta w rodzinnym gronie. Gdybym jednak miał kogokolwiek zapraszać, byliby to na pewno moi przyjaciele i współpracownicy z PC, wybaczam... lista nazwisk tak długa, że nie chciałbym ich wszystkich tutaj wymieniać.
2. Nie jestem człowiekiem nadmiernie wrażliwym i nie mam kłopotu z przebaczaniem uraz. Wielu ludzi mówiło i nadal mówi nieprawdziwe rzeczy pod moim adresem. Jestem jednak gotów im wszystkim przebaczyć, nawet ludziom skupionym wokół pana Korwina-Mikke.
JÓZEF OLEKSY — marszałek Sejmu:
1. Jak nakazuje tradycja, najchętniej gościłbym kogoś ubogiego. Ńie żadnego polityka, choćby był najlepszy, najmądrzejszy, najszlachetniejszy, nie biznesmena, ponieważ on opływa w dostatek, a nie jest to dziś powszechne u większości naszych rodaków. Dlatego chętnie widziałbym kogoś biednego. Nie nędzarza, bo to byłoby chyba sztuczne, a poza tym potwierdziłoby opinię, że opiekę państwa nad biednymi, samotnymi, mamy zastąpić filantropią, dobroczynnością. Ja się z tym nie zgadzam. Uważam, że każde państwo ma obowiązek czuwania nad życiem słabszych, chorych, niedołężnych, niedostosowanych. Tu jeszcze jedno zastrzeżenie: zaprosiłbym kogoś, komu wigilia z moją rodziną sprawiałaby przyjemność.
2. Żonie pragnąłbym wybaczyć niepilnowanie bałaganu w pokojach dzieci. Tego nie mogę wyegzekwować, nie mając zbyt wiele czasu na życie rodzinne. Kochanej mamusi chciałbym zapomnieć nieodpowiedzialne oświadczenia składane w Nowym Sączu dziennikarzom (ujawnienie, że J. O. był ministrantem i chciał zostać księdzem — przyp. pg). To oczywiście żart. Wszystkim moim przeciwnikom politycznym, którzy lokują mnie w skansenie politycznej przeszłości, nie bacząc na możliwości sprawcze obecnie i w przyszłości — wybaczam i proszę — jeśli kogoś kiedyś uraziłem — o wybaczenie.
TADEUSZ MAZOWIECKI:
1. Do wigilijnego stołu można zaprosić każdego, ale z racji pełnionych przeze mnie funkcji w ramach ONZ, chętnie zaprosiłbym kogoś z Sarajewa.
2. W Boże Narodzenie wybacza się wszystkim i wszystko.
ALEKSANDER HALL:
1. Bardzo pragnąłbym, aby przy wigilijnym stole usiadł ze mną Adam Hodysz, z którym przyjaźnię się jeszcze sprzed stanu wojennego.
2. Nie jestem człowiekiem konfliktowym i nie uważam, abym musiał komukolwiek przebaczać w tym świątecznym dniu.
WIESŁAWA ZIÓŁKOWSKA:
1. Wigilię, święta zawsze spędzam z rodziną. Na wolnym miejscu najchętniej posadziłabym swojego teścia. Niestety, nie żyje od półtora roku. A bardzo nam go brakuje. Czy zaprosiłabym kogoś z kolegów posłów? Ha, myślę, że oni wszyscy lgną do rodzin, żadnego z nich nie odrywałabym od rodziny. Natomiast znam parę osób samotnych, które są w trudnej sytuacji materialnej. Myślę, że zaproszę jedną z nich.
2. Wybaczyłabym mojemu przewodniczącemu jego upór, dogmatyzm, słodko-złośliwy stosunek do świata i ludzi oraz naiwny wręcz idealizm.
STANISŁAW MICHALKIEWICZ:
1. Do wigilijnego stołu zaprosiłbym moje siostry, z którymi widuję się bardzo rzadko, gdyż mieszkają za granicą. Niestety i tym razem wigilię spędzę bez ruch.
2. Szybko zapominam urazy, gdyż mam z natury pogodne usposobienie. Jedynymi ludźmi, do których mam pretensje, są komuniści, którzy wyrządzili mi wiele złego w życiu; przez nich znalazłem , się w więzieniu. Pan Kwaśniewski przeprosił w ich imieniu, a jednocześnie zachęcił, aby chodzili z podniesioną głową. Kiedy widzę ich butę, to wydaje mj się, że nie przebaczyłbym im nawet przy wigilijnym stole.
STANISŁAW CIOSEK — ambasador RP w Rosji:
1. Zaprosiłbym z przyjemnością kogoś biednego z kraju mojego urzędowania. My w Polsce, rozczulający się nad swoim niedostatkiem, nawet nie możemy sobie wyobrazić, jaka bieda panuje w krajach położonych na wschód od naszej granicy.
2. Wybaczyłbym politykom, w tym i sobie, różne głupoty, jakie popełniliśmy. Można było uniknąć wielu błędów. Choć chyba jednak za nasze przemiany zapłaciliśmy stosunkowo niską cenę. Sposób rozstrzygania polskich konfliktów jest cywilizowany, łagodny. W Polsce nie leje się krew. Kiedy patrzę na nasz kraj z Rosji, właśnie to doceniam najbardziej. Polska widziana z Rosji — to jak piękna muzyka...
HENRYK WUJEC — poseł:
1. Zostałem zaskoczony pytaniem. Myślę, że chętnie połamałbym się opłatkiem z kimś potrzebującym pomocy z Ukrainy, Białorusi, Rosji, może jeszcze z dalszych krajów. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z warunków ich życia. A poza tym w atmosferze wigilijnej łatwiej byłoby nam się zbratać, pojednać.
2. Trudno jest wybaczać. Łatwo złożyć słowną deklarację, ale co to oznacza szczerze zapomnieć? Mam wielu przyjaciół z „Solidarności”. Nasze drogi się rozeszły. Chciałbym, żebyśmy bez urazy mogli zasiadać przy jednym stole. Gdyby tak np. mój druh Zbyszek Bujak, który jest obecnie w Unii Pracy, przeszedł do nowego ugrupowania, jakie tworzymy, to byłoby wspaniale...
ZBIGNIEW BUJAK:
1. Do wspólnej wigilii zaprosiłbym tego, kto nie ma własnej rodziny, własnego domu. Tradycyjnie stół wigilijny w moim domu czeka na gości z Ukrainy j na przedstawicieli mniejszości ukraińskiej w Polsce.
2. To rodzinne święta. Wybaczamy więc sobie w rodzinie nawzajem. Natomiast o pojednaniu się z moimi politycznymi przeciwnikami można by mówić przy okazji świąt narodowych.
ROMUALD SZEREMIETIEW:
1. Bardzo pragnąłbym, aby wigilię spędził ze mną Zbigniew Farmus, który pracował ze mną w Ministerstwie Obrony Narodowej, a obecnie wspiera mnie i pracuje ze mną w RdR. Niestety wyjechał na Święta do rodziny za granicę.
2. Nie ma osób, którym musiałbym cokolwiek wybaczać. Nigdy nie chowam w sercu urazy. Natomiast jeżeli z kimś się nie zgadzam, to po prostu walczę z nim.
ALEKSANDER KWAŚNIEWSKI:
1. Kogo zaprosiłbym do wspólnej wigilii? Kto przyjdzie, ten wejdzie.
2. Wszystko wybaczyłbym pani Ewie Wachowicz, której życzę dużo szczęścia.