Tuż przed świętem Wszystkich Świętych Opera Bałtycka zorganizowała wyjątkowy jak na tę instytucję koncert. Zespoły Opery Bałtyckiej wystąpiły nie na deskach swojego teatru, a w kościele pw. Bożego Ciała na gdańskiej Morenie.
Wybór wnętrza sakralnego korespondował oczywiście z programem koncertu, podczas którego wykonano chyba najbardziej operowe muzyczne opracowanie Requiem, jakie kiedykolwiek powstało - to skomponowane przez mistrza opery Giuseppe Verdiego.
Monumentalne dzieło pokazuje pełen wachlarz kompozytorskich umiejętności twórcy, a kontrasty między subtelnymi częściami a fragmentami pełnymi mocy i brzmienia fascynują słuchaczy od dnia premiery dzieła.
Requiem Verdiego ze względu na swój operowy charakter budziło kiedyś kontrowersje i przez niektórych krytyków uważane było za nie dość sakralne w brzmieniu. Dziś jednak przez większość melomanów uważane jest za arcydzieło i bywa często wykonywane, a także nagrywane przez najlepsze światowe zespoły.
Ze względu na wymagania obsadowe tego dzieła zespoły Opery Bałtyckiej - zarówno Orkiestra jak i Chór - wystąpiły w poszerzonym składzie. Za dyrygenckim pulpitem stanął nowy dyrektor instytucji - Warcisław Kunc. Nowego dyrektora opery w roli dyrygenta nie będziemy widzieć zbyt często - sam zastrzegł sobie bowiem, że będzie mógł dyrygować tylko częścią produkcji Opery Bałtyckiej. Na razie jest jeszcze za wcześnie by oceniać, jak ten krok w kierunku artystycznej różnorodności będzie wpływał na jakość gry orkiestry. Można jednak stwierdzić, że po słabym występie podczas Gali Otwarcia orkiestra wypadła jednak bardzo dobrze akompaniując chórowi w koncercie „Najsłynniejsze chóry oper włoskich” (dyrygował wtedy Szymon Morus) i zrobiła równie dobre wrażenie pod batutą Warcisława Kunca w minioną niedzielę.
Choć nie obyło się bez nieścisłości intonacyjnych (zwłaszcza w sekcji dętej) orkiestra zaprezentowała przyjemne brzmienie, soczyste i pełne energii. Pogłos, jaki charakteryzuje kościelne wnętrza zwykle sprzyja wykonawcom, ukrywając drobne błędy i podkreślając walory brzmieniowe. Kościelna akustyka szczególnie dobrze działa na brzmienie zespołów chóralnych, co sprawdziło się także podczas tego koncertu. Poszerzony skład chóru Opery Bałtyckiej (przygotowany jak zawsze przez Annę Michalak) wypełnił dźwiękiem całą dużą świątynię, a w pogłosie rozmyła się lekka chropowatość barwy, która przeszkadzała czasami w koncercie chórów operowych. Dobrze zaprezentował się także dyrygent - widać było, że Warcisław Kunc ma pomysł na interpretację tego utworu, zwracał uwagę zarówno na szczegóły wykonawcze, jak i na ogólny wyraz dzieła. Także tempa poszczególnych części były właściwe, przemyślane i dostosowane do akustyki wnętrza - może tylko Lacrimosa okazała się zaskakująco szybka.
Nawet gdyby zespoły Opery Bałtyckiej nie poradziły sobie z wykonaniem Messa da Requiem, koncert pewnie uratowaliby soliści. Ogromną przyjemnością było wysłuchanie czworga znakomitych wokalistów, którzy fantastycznie brzmieli nie tylko osobno, ale co równie ważne - znakomicie uzupełniali się barwowo nawet w kwartetach i w częściach gdzie towarzyszyli chórowi, jak Rex tremendae. Duże wrażenie zrobił bas Aleksander Teliga śpiewając część Confutatis, świetnie zabrzmiała także tenorowa część Ingemisco śpiewana przez Tomasza Kuka. Czymś absolutnie przepięknym były jednak duety obdarzonych niesamowitymi głosami sopranistki Wioletty Chodowicz i mezzosopranistki Agnieszki Rehlis. Obie śpiewaczki swoje bardzo wymagające partie wykonały z ogromną klasą i kulturą, zachwycając nie tylko barwą głosu, ale i emocjonalną interpretacją dzieła.
Opera Bałtycka podjęła się wykonania zadania dla siebie bardzo nietypowego - przedstawienia dzieła co prawda kompozytora operowego, ale jednak o charakterze sakralnym, na dodatek w obcym dla siebie wnętrzu. Koncert okazał się jednak dobrym muzycznym przeżyciem.
Można chyba zaryzykować tezę, że rozszerzanie operowych horyzontów jakie proponuje Warcisław Kunc póki co wychodzi Operze Bałtyckiej na dobre.