Arka Gdynia - Wigry Suwałki. Nie pojechali do Gdyni na piękną wycieczkę
Piłka nożna - Półfinał Pucharu Polski. Wigry przegrały u siebie z Arką 0:3, ale po cichu liczą dziś na udany rewanż.
Odkąd Barcelona wzięła odwet za porażkę 0:4 z Paryża, u siebie pokonała PSG 6:1 i awansowała do ćwierćfinału tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, do kanonu piłkarskich powiedzonek weszło: „nie ma rzeczy niemożliwych”. Wigry to nie Barcelona, w dodatku grają na wyjeździe z zespołem z ekstraklasy, ale dzisiaj o godz. 18 mają przystąpić do ataku i spróbować dokonać niemożliwego.
- Jako jedyni z pierwszoligowców dotarliśmy do półfinału, a w dodatku osiągnęliśmy największy sukces w 70-letniej historii klubu - mówi Damian Kądzior, najlepszy gracz Wigier. - W Gdyni mamy cieszyć się grą, pokazać się z jak najlepszej strony i zobaczymy, co z tego wyniknie. Ja wierzę w to, że możemy wyeliminować Arkę.
Miesiąc temu w Suwałkach biało-niebiescy grali swój pierwszy w roku mecz o stawkę, a drużyna Grzegorza Nicińskiego była już po dwóch kolejkach spotkań ekstraklasy. Goście, którzy w poprzednich dwóch sezonach przegrali z Wigrami trzy z czterech meczów I ligi, swoją wyższość udowodnili nie dzięki wyższym umiejętnościom czy lepszej taktyce. Wysoką wygraną zawdzięczają zabójczej wręcz skuteczności. Pierwszego gola strzelił Mateusz Szwoch z karnego. Na 2:0, po błędzie bramkarza Damiana Podleśnego, uderzeniem głową podwyższył najniższy na boisku Rafał Siemaszko, a w ostatniej minucie zupełnie odkryty już zespół gospodarzy dobił Dariusz Formella.
- Nie zasłużyliśmy na taki wynik - podkreśla Dominik Nowak, trener Wigier. - W Gdyni zrobimy wszystko, żeby wygrać.
Arka przegrała trzy ligowe mecze z rzędu, wiosną poniosła już pięć porażek i zbliżyła sie do strefy spadkowej. Suwalczanie spodziewają się, że trener Niciński da dzisiaj wolne kilku czołowym zawodnikom. Wigry od razu ruszą do szturmu. Jeżeli uda się im zdobyć gola w pierwszych 15-20 minutach, w szeregi gospodarzy wkradnie się nerwowość. Gorzej, kiedy to gdynianie już na początku zaaplikują gola biało-niebieskim. Atmosfera siądzie, nie będzie widowiska.
- Oprócz narzekających na urazy Łukasza Wrońskiego i Kuku, na stadionie Arki będą wszyscy zawodnicy szerokiej kadry - opowiada Dominik Nowak. - Występ w półfinale Pucharu Polski jest przeżyciem dla każdego piłkarza. Nie pojechaliśmy do Gdyni na wycieczkę krajoznawczą. Chcemy stamtąd wracać w wesołych nastrojach.
Jutro, w drugim półfinale, Pogoń Szczecin postara się odrobić taką samą stratę, po porażce 0:3 z Lechem w Poznaniu.