Arka Noego. Dla uczniów ta szkoła to ocalenie

Czytaj dalej
Agata Pustułka

Arka Noego. Dla uczniów ta szkoła to ocalenie

Agata Pustułka

Jedyna taka szkoła w Polsce dla dzieci z zespołem Downa działa w Katowicach. Założyli ją rodzice chorej Małgosi. Tu nie ma dzwonków i przerw. Rodzice natomiast podpisują „zobowiązanie”, w którym przyrzekają „przytulać swoje dziecko często, a nawet jeszcze częściej”

Będę zawsze pamiętać, że dziecko jest unikalnym skarbem. Słuchać uważnie, o czym mówi nasze dziecko. Pamiętać, że każdy człowiek uczy się na błędach. Doceniać w dziecku to, co w nim najlepsze. Przytulać je często, a nawet jeszcze częściej. Cieszyć się jego dzieciństwem pamiętając, jak szybko mijają lata. Takie „zobowiązanie” podpisują wszyscy rodzice uczniów Arki Noego. Wisi oprawione w ramki na ścianie w szkolnym korytarzu. Arka Noego to szkoła niepubliczna, prowadzona przez fundację. Oczywiście nazwa nie jest przypadkowa. Jak mityczna arka oferuje ratunek, azyl, przetrwanie w świecie, który stwarza zagrożenie. Pomysł powstania szkoły narodził się w głowach Magdaleny i Tymoteusza Grajnerów, gdy urodziła się ich córeczka Małgosia. Małgosia ma zespół Downa, trisomię 21.

Tej mutacji genetycznej zwykle towarzyszą wady wrodzone. Najczęściej serca, ale nie tylko. Dzieci mają na dłoniach pojedynczą bruzdę, a oczy kształtem przypominają migdały. Rozwijają się gorzej od zdrowych rówieśników, wymagają rehabilitacji, odpowiedniej stymulacji. Grajnerowie nie wyobrażali sobie, żeby Małgosia trafiła do szkolnego reżimu, przeludnionej szkoły specjalnej, gdzie do jednej klasy chodzą dzieci z różnymi problemami. Chcieli dla niej szkoły bez dodatkowego stresu, ale z dodatkową opieką, wszechstronnym wsparciem. No cóż, taką mogli tylko sami założyć.

Jak z nieba spadła im Grażyna Badura, wieloletnia dyrektor szkoły specjalnej w Katowicach, doświadczona, profesjonalna i empatyczna. Bo inaczej w takiej szkole być nie może. Z jednej strony nie można dzieci przytłaczać nadopiekuńczością, bo z drugiej strony trzeba je skutecznie uczyć. Czyli ma być normalnie. I jest. Pierwszy rok szkolny rozpoczęła czwórka dzieci. Teraz jest piętnaścioro. Ściągają do Arki z Gliwic, Wyr, Bytomia, a nawet Chrzanowa. Arka Noego daje rodzicom komfort bezpieczeństwa dla dzieci, edukacji, dobrej opieki. Szkoła integracyjna, do której uczęszczają dzieci zdrowe i chore, też rodzi mnóstwo wątpliwości.

- Powiem szczerze, nie jestem zwolenniczką edukacji zintegrowanej na poziomie szkoły. Zupełnie inaczej wygląda to w przedszkolu, gdzie przeważa zabawa, nie ma tej rywalizacji. Z mojego doświadczenia wynika, że w pewnym momencie w szkole bardzo rozchodzą się oczekiwania rodziców, uczniów oraz nauczycieli. W inny sposób możemy uczyć akceptacji, bo przede wszystkim o akceptację w integracji chodzi - mówi Badura. Poza tym wspólne wywiadówki dzieci rodziców zdrowych i chorych to psychiczny wysiłek.

- Z jednej strony pani chwali za wygrany konkurs, za świetne stopnie zdrowych uczniów, a nasze dzieci siłą rzeczy nie mają szans w takiej konkurencji. To tak jakby kazano mi grać z drużyną koszykarzy. Po jednym meczu byłabym sfrustrowana, czułabym się gorsza. Dzieci nie mogą być poddawane takiej presji. Trzeba się cieszyć z każdego najmniejszego sukcesu, bo to po prostu są sukcesy. Proszę spojrzeć na te rysunki. Czy nie są piękne? - dodaje Badura.

Rodzice różnie radzą sobie z niepełnospraw-nością swoich dzieci. Wielu z nich przez długi czas nie przyjmuje problemu do wiadomości. Liczą na cud. Potem pojawia się poczucie niesprawiedliwości i pytanie: dlaczego nas to spotkało? - Nie da się ukryć, że to jest moment, kiedy świat się wali. Trzeba oswoić traumę i każdy robi to w swoim tempie. Pierwszego dnia cały czas leciały mi z oczu łzy. Dostałam w szpitalu oddzielną salę, co też jest przykre i boli. Ale z drugiej strony patrzeć na czyjeś szczęście w takiej chwili, na zdrowe dzieci też jest ponad siły - mówi jedna z mam „arkowiczów”.

Edyta Rakoczy-Kostecka nie chciała, żeby Filip trafił do szkoły molocha. Razem z mężem dla Filipa zrobią wszystko. Starszy syn jest dorosły, już się usamodzielnił, a małego energia gna od przygody do przygody. Niedawno dostał psa - Koko, są nierozłączni. Kosteccy gdzie tylko mogą, zabierają Filipa. Nie zamykają się w domu, choć zdarza się, że w pierwszym momencie szoku rodzice chcą się zamknąć w swoich czterech ścianach. - Nasza szkoła, poza wszystkich, daje rodzicom trochę oddechu. Mogą wtedy robić, co lubią, bez wyrzutów sumienia, że dzieciom dzieje się krzywda - wyjaśnia Badura.

W Arce Nowego nie ma dzwonków ani przerw. Dzieci pracują we własnym tempie. Nauczyciel wie, kiedy trzeba zrobić krótki odpoczynek. Wie też, że przed przyjazdem koni, które rehabilitują dzieci, trzeba szybko pójść z grupą na obiad, bo jak tylko zwierzęta się pojawią, nie mowy o jedzeniu. Kolejna „mama arkowiczka” o tym, że urodzi synka z zespołem Downa, dowiedziała się podczas badań prenatalnych. Nie pamięta, co działo się w gabinecie miłej lekarki, która chwyciła ją za rękę i przytuliła. Postanowili z mężem, że urodzi, choć pierwszy miesiąc to była huśtawka nastrojów.

To, że znaleźli szkołę pod lasem, prawdziwą arkę dla ich małego, było dla nich jak zbawienie. Podczas pikników zaprzyjaźnili się z innymi rodzicami, dzielą się doświadczeniami. To bezcenne. Ostatnio wszyscy byli zaangażowani w wystawienie prawdziwej teatralnej sztuki na scenie w Dąbrówce Małej w Teatrze Gry i Ludzie. Był to zarazem ostatni akcent projektu „Magiczne ścieżki teatru”, którego pomysłodawcami i koordynatorami były Beata Zawiślak - aktor, lalkarz i instruktor teatralny, a także Beata Górny - pedagog specjalny i nauczyciel z Arki Noego. Sztuka „Królowa śniegu” okazała się wielkim sukcesem małych aktorów. Przez chwilę pod znakiem zapytania stał występ Królewicza, bo się pochorował, ale ostatecznie zagrał pięknie wystrojony w czerwonych spodniach i muszce. Przez sześć tygodni dzieci nie tylko przygotowywały się do premiery spektaklu, ale miały także okazję poznać świat teatru od kuchni.

- Zarówno same dzieci, jak i osoby z teatru podeszły do tego projektu z ogromnym zaangażowaniem. Byliśmy szczęśliwi widząc uśmiech i zafascynowanie na twarzach uczniów podczas kolejnych z zaplanowanych zajęć - opowiada Beata Górny.

Arka Noego oferuje uczniom mało liczne zespoły klasowe (4-8 uczniów), złożone z dzieci z podobnym potencjałem intelektualnym, by proces edukacyjny mógł przebiegać sprawnie i efektywnie. Każdy uczeń ma przeprowadzoną m.in.indywidualną diagnozę potrzeb.

Agata Pustułka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.