Armagedon w emeryturach
Wprowadzony w 1998 r. kapitałowy system emerytalny od początku skazany był na porażkę. Od razu wiadomo było, że cała operacja skończy się żebraczymi świadczeniami dla każdego przeciętnie zarabiającego Polaka, czyli dla większości obywateli. Zwłaszcza dla kobiet.
Polacy stoją u progu dwóch wielkich katastrof, mocno ze sobą powiązanych. Chodzi o demografię i żałośnie niskie emerytury.
- System emerytalny zależy od demografii, a ta w Polsce jest zła - mówi prof. Filip Chybalski, znawca systemów emerytalnych z Politechniki Łódzkiej. Kiedyś rozkład wieku społeczeństwa opisywała piramida: u podstawy byli młodzi, a u szczytu starzy. Ale ona już dawno runęła i zaczyna się odwracać.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Partia, która zaoferuje program 2000+ dla emerytów, wygra wybory
WIDEO: "Jeśli ktoś chce pracować do śmierci, to będzie miał wysoką emeryturę, tylko nie wiem, czy zdąży ją wziąć". Politycy o obniżeniu wieku emerytalnego
Źródło: TVN24/x-news
- Przy obecnym systemie emerytalnym wyjątkowo trudna przyszłość czeka głównie Polki - mówi Jeremi Mordasewicz, członek Rady Nadzorczej ZUS. Od 1 października znów będą mogły przechodzić na emeryturę w wieku 60 lat. Jeśli z tego skorzystają, odłożą mniej na swoich kontach emerytalnych. Dłużej też będą na emeryturze, czyli mniejszy kapitał rozłoży się na więcej miesięcy. W efekcie większość pań dostanie mizerne świadczenie. - Mężczyźni stracą mniej, ale i tak te dwa lata różnicy, z 67 do 65 lat, odbierze im około 20 procent emerytury - szacuje Mordasewicz.
Załóżmy, że pani Anna przez 30 lat zarabiała systematycznie 6000 zł brutto. Przechodząc na emeryturę w wieku 60 lat, może liczyć na ok. 2100 zł. Gdyby zaś jej zarobki w ciągu trzech dekad pracy były o połowę niższe (3000 zł), będzie musiała się zadowolić emeryturą nieznacznie wyższą od minimalnej, wynoszącą dziś 1000 zł. Przy niższych zarobkach przez trzy dekady każdego z nas czeka emerytura minimalna.
Inny przykład. Pani Zofia, rocznik 1958. W starym systemie (obowiązującym do 1998 r.) zgromadziła ok. 300 tys. zł. W nowym (kapitałowym, od 1999 r.) - ok. 150 tys. zł. Ma więc w sumie 450 tys. zł. Jeżeli postanowi przejść na emeryturę w wieku 60 lat, otrzyma ok. 1700 zł brutto (1450 zł netto). Gdyby pracowała do 65. roku życia (przy takich samych zarobkach), jej emerytura wynosiłaby ok. 2320 zł. Ale osoba od niej np. o 12 lat młodsza - przy podobnych zarobkach - dostanie dużo niższe świadczenie, bo jej kapitał ze starego systemu będzie znacznie skromniejszy.
I jeszcze jeden przykład. Znany wokalista Krzysztof Cugowski ma 67 lat. ZUS wyliczył mu 570 zł emerytury, co oznacza, że będzie musiał iść śladem Mieczysława Fogga (1901-1990), który śpiewał niemal do śmierci. Choć od marca minimalna emerytura wynosi 1000 zł brutto, to żeby ją dostać, trzeba udokumentować 25-letni staż pracy w przypadku mężczyzn. Cugowski ma z tym kłopot. Jego koleżanka Maryla Rodowicz dostała „aż” 1600 zł emerytury, bo zbierała zaświadczenia z miejsc, w których dawała koncerty.
Prof. Leokadia Oręziak z warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej twierdzi, że obecny system emerytalny od samego początku był karygodny. Już w momencie jego wprowadzania wiadomo było, jak na tym wyjdzie przeciętnie zarabiający Polak. - Było jasne, że wysokość emerytur będzie sukcesywnie spadać - mówi prof. Oręziak.
Badania wskazują, że wiek emerytalny powinien być uzależniony od wydłużającego się trwania życia. - Przejście na emeryturę w 67. roku życia w przyszłości raczej nie wystarczy, jeśli będziemy żyć coraz dłużej - prognozuje prof. Chybalski.