Armia ministra Macierewicza z kolejnymi przywilejami
Dopłaty do nauki i wyrównanie strat w pensji będą czekać na żołnierzy Obrony Terytorialnej. – Traci armia zawodowa. Na świecie odchodzi się od „pospolitego ruszenia” – mówi T. Nowak z PO.
Dopłata do nauki, odbywania stażu, kursu specjalizacji oraz pokrycie strat finansowych, poniesionych w wyniku pełnienia służby. To najnowsze projekty rozporządzeń Ministra Obrony Narodowej dotyczące żołnierzy – ochotników, którzy będą chcieli pełnić służbę w wojskach Obrony Terytorialnej.
Pieniądze tak, ale...
– Resort obrony narodowej proponuje nowe rozwiązania stawiając na rozwój żołnierzy OT. Wniosek o dofinansowanie będzie mógł złożyć każdy żołnierz
– tłumaczy nam Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON.
Faktycznie, o dofinansowanie nauki będzie się mógł zwrócić każdy żołnierz, ale będzie musiał spełniać wymienione w rozporządzeniu warunki.
MON pokryje część kosztów kształcenia, ale przy przyznaniu dofinansowania ważny będzie kierunek w jakim chce się uczyć żołnierz OT. Największe szanse mają ci, którym nabyte wykształcenie przyda się w odbywaniu służby.
W udostępnionym wzorze umowy o dofinansowanie czytamy, że żołnierz, który o nie występuje zobowiązuje się do pełnienia służby w OT w określonym czasie po zakończeniu nauki.
Żołnierz będzie też musiał zwrócić otrzymane pieniądze, jeśli nie ukończy kursu.
Drugi projekt rozporządzenia ustala sposób w jaki mają być naliczane i wypłacane na wniosek żołnierza OT, pieniądze z tytułu utraconego dochodu. Członkowie Obrony Terytorialnej, będą pełnili służbę rotacyjnie minimum przez dwa dni w miesiącu.
To nie koniec przywilejów dla ochotników. MON zaznacza, że pracuje nad kolejnymi udogodnieniami np. świadczeniem pieniężnym za zdobycie kwalifikacji przydatnych w pełnieniu służby. Koszty związane z wypłacaniem świadczeń nie mają wpłynąć na ogólny koszt utworzenia nowego rodzaju wojsk, ponieważ są już w niego wliczone. W sumie do 2019 roku za powstanie Obrony Terytorialnej państwo zapłaci ponad 3,5 miliarda złotych.
Kazimierz Marcinkiewicz krytykuje obronę terytorialną
OT osłabia potencjał armii?
Tomasz Nowak, poseł Platformy Obywatelskiej z okręgu konińskiego nieprzychylnie wypowiada się o proponowanych zmianach.
– Oceniamy to bardzo źle. Ogólnie Obrona Terytorialna osłabia potencjał polskiej armii. Przez poprzednie lata pracowaliśmy nad jej specjalizacją. To trend ogólnoświatowy. Powinno się rezygnować z „pospolitego ruszenia” – przekonuje poseł. Jedyną dobrą stroną nowej formacji jest według niego wzrost świadomości i gotowości do obrony kraju przez obywateli.
– Może to odpowiedź na zjawisko terroryzmu, ale czy jest konieczna w takiej skali? – zastanawia się Nowak. Dodaje, że świadczenia finansowe mogą sprawić, że osoby wstępujące do OT nie będą tego robiły z chęcią obrony kraju, a poprawy swojej sytuacji finansowej.
– Przecież już wiadomo, że żołnierze OT dostaną co miesiąc 500 złotych. Ciekawe czy zawodowi wojskowi też dostaną takie podwyżki
– komentuje poseł PO.
Zwraca również uwagę na to, że pracodawcy mogą patrzeć nieprzychylnie na pracowników, o których będą wiedzieć, że działają w OT i nie są całkowicie dyspozycyjni.
Inne zdanie ma Szymon Szynkowski vel Sęk, poseł PiS z Poznania.
– Z perspektywy politycznej oceniam pomysł wsparcia wojska jako trafiony. To jest konsekwentne działanie MON
– twierdzi Szynkowski. Zaznacza, że dodatki finansowe mogą być formą motywacji i zachęty.
Są chętni w Wielkopolsce
Mimo że OT w naszym województwie będzie formowane dopiero w 2019 roku, już teraz do Wojskowych Komend Uzupełnień zgłaszają się ochotnicy.
– Od września ubiegłego roku to już około 400 osób w całym województwie – informuje płk Konrad Stube z Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego.
Major Grzegorz Wdowski z poznańskiej WKU dodaje, że każdy nowy dodatek finansowy powinien pomóc w werbowaniu ochotników. W samych powiatach: poznańskim, średzkim, śremskim i obornickim zgłosiło się już ponad 110 ochotników.
KOMENTUJE KAMILLA PLACKO-WOZIŃSKA
Żołnierze 500 plus, czyli OT czeka...
Już wiadomo, że będzie około 500 zł żołdu, a teraz dochodzą kolejne przywileje - dopłata do nauki, pokrycie strat związanych z pełnioną służbą. Ministerstwo Obrony Narodowej kusi, bo docelowo do wojsk Obrony Terytorialnej potrzebuje 35 tysięcy ochotników. A za powstanie tej armii państwo do 2019 roku zapłacić ma ponad 3,5 miliarda złotych. Przepraszam, nie do końca państwo - to pan zapłaci, pani zapłaci...
Wiele jeszcze niewiadomych kryje funkcjonowanie owej obrony. W czasie wojny ma wspierać zawodowe wojsko (ale chyba opowieści o tym, że po dwóch tygodniach szkolenia stawi czoła specnazowi między bajki włożyć na szczęście możemy), w czasie pokoju pomagać przy klęskach żywiołowych, zwalczać grupy terrorystyczne i dywersyjne i - jak czy tamy w Koncepcji Obrony Terytorialne - „może stanowić skuteczny środek zapobiegawczy (odstraszający) działaniom antyrządowym, a także wzmocni w wymierny sposób potencjał operacyjny formacji policyjnych”. I szerzyć ma patriotyzm, umiłowanie Ojczyzny i symboli państwowych.
Trochę ciarki przechodzą. Na tę wojnę, to by się bardziej śmigłowce przydały, które pojawiają się w zapowiedziach MON-u i znikają. A w czasach pokoju? W kraju, w którym tak łatwo dostrzec pucz, wiele zdarzyć się może... Z podobnym niepokojem przyjęłam parę miesięcy temu słowa pełnomocnika MON ds. tworzenia Obrony Terytorialnej kraju dr. Grzegorza Kwaśniaka, że on jest za tym, aby żołnierze broń trzymali w domu. Zwłaszcza że aby wstąpić do OT, wystarczy przejść kwalifikację wojskową, czyli być zdrowym.
A ów patriotyzm? Major Grzegorz Wdowski z poznańskiej WKU mówi, że każdy nowy dodatek finansowy powinien pomóc w werbowaniu kolejnych ochotników. Wychodzi na to, że ten patriotyzm trzeba kupić...
Będziemy więc mieć żołnierzy 500 plus. Tym razem także pierwsze dzieci. I jedynaków.