Armia USA w Polsce. Cały świat patrzy na Żagań
Premier Beata Szydło i minister Antoni Macierewicz w sobotę przywitali 4000 żołnierzy USA. Mieszkańcy spędzili dzień z Amerykanami, oglądali czołgi Abrams, robili zdjęcia z karabinami M4.
Amerykańska CNN, brytyjska BBC, japońska KBS, arabska Al--Jazeera i wiele innych telewizji na wszystkich kontynentach zaczynały w sobotę swoje wiadomości od relacji z Żagania. To dzięki przybyciu wojsk USA, które witano w centrum miasta. Normalnie za taką reklamę Żagań musiałby zapłacić miliony dolarów. Wygląda więc na to, że burmistrz Daniel Marchewka wygrał los na loterii.
W imieniu władz centralnych przemawiali premier Beata Szydło i minister Antoni Macierewicz.
- Cieszymy się, że jesteście razem z nami. Rząd dopełnił dziś swojego zobowiązania wobec Polaków, które podjął w trosce o nasze bezpieczeństwo. To wielki dzień, kiedy możemy na polskiej ziemi, tutaj, w Żaganiu, powitać reprezentantów najlepszej armii świata - zaznaczyła Beata Szydło.
- Witamy was serdecznie tu, na Ziemi Piastowskiej - podkreślił minister Macierewicz. - Czekaliśmy na was dziesiątki lat. Często mając poczucie osamotnienia. Często mając poczucie, że się na was już nie doczekamy. Często mając poczucie, że jesteśmy jedynymi, którzy bronią cywilizacji od zagrożeń ze Wschodu.
Premier, minister i mieszkańcy usłyszeli podziękowania zaserdeczne przyjęcie żołnierzy USA. A dziękował nie byle kto. Najpierw Timothy McGuirre, zastępca dowódcy wojsk lądowych w Europie, a następnie Paul W. Jones, ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce. Ten drugi od razu podbił serca mieszkańców, bo połowę przemówienia wygłosił po polsku.
KOD gwiżdże i buczy
Wokół placu generała Maczka w Żaganiu, na którym trwało oficjalne powitanie, zgromadziło się ponad tysiąc osób. Widać było transparenty Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Obok stali zwolennicy rządu i gorącymi okrzykami: „Beata! Beata!” witali panią premier. Kilka metrów dalej można było dostrzec dwie polskie flagi z napisem „KOD”. Sprzymierzeńcy Komitetu Obrony Demokracji gwizdali i buczeli w czasie wystąpienia premier Szydło i ministra Macierewicza. Później doszło do ostrej wymiany zdań między nimi a sympatykami rządu.
- Cieszę się, że armia USA wreszcie u nas jest - mówi Marek Łozowski z Iłowej
Wejścia na plac, gdzie odbywały się przemówienia i woj-skowa defilada, strzegło Biuro Ochrony Rządu. Wszyscy wchodzący byli dokładnie przeszukiwani. Sprawdzano nawet... 50 amerykańskich żołnierzy biorących udział w defiladzie.
Niezwykła była sceneria uroczystości. Plac otaczają bowiem wysokie na kilka metrów, średniowieczne mury obronne. Mimo ich wielkości ponad kamienne obwarowania wystawały ogromne anteny satelitarne wozów telewizyjnych. Do tego na mury wspięło się kilkudziesięciu mieszkańców, którzy stamtąd oglądali wojskową defiladę. Wszystko przy ciągle padającym śniegu.
Ile gwiazd na fladze?
Kolejna impreza trwała od rana w rynku. Stały tam transportery opancerzone Rosomak, wozy piechoty Bradley, czołgi Leopard, wyrzutnie Langusta...
Mieszkańców szczególnie interesował amerykański sprzęt wojskowy. I nie zawiedli się. Każdy chętny mógł wejść do wozu bojowego Bradley czy z bronią w ręku stanąć do zdjęcia.
- Cieszę się, że armia USA wreszcie u nas jest - usłyszeliśmy od Marka Łozowskiego z Iłowej, który pozował z karabinem M4. - Mój dziadek był legionistą Piłsudskiego i wychował mnie w duchu wolności. Mam nadzieję, że tę wolność zabezpieczy nam wojsko z USA.
Na miejskim festynie nie brakowało amerykańskich żołnierzy. Kilku z nich zadaliśmy dwa pytania. Ile gwiazd widnieje na ich fladze narodowej? I - dając im do ręki portrety Abrahama Lincolna i Dwighta D. Eisenhowera - czy poznają, co to zaprezydenci? Na pierwsze wszyscy odpowiedzieli bezbłędnie: 50. Drugie okazało się trudniejsze. Kilku wojskowych pomyliło byłych prezydentów USA. Mimo to nie opuszczał ich dobry humor.
Do wozu bojowego Bradley zapraszał sierżant Foly Ehke, który przyjechał do nas z Północnej Karoliny. - Byłem już z naszą armią w Niemczech i Belgii, ale tak dobrej pizzy, jak tu, nigdy nie jadłem - zdradził nam. A już po chwili pomagał małej dziewczynce usiąść za sterami swojego wozu.
Powitać żołnierzy USA przyszedł też Marek Łazarz, dyrektor Muzeum Obozów Jenieckich w Żaganiu. Ubrany był w mundur amerykańskiego lotnika z II wojny światowej. Oparty o czołg Abrams, opowiadał jankesom, że przyjechali do wyjątkowego dla nich miasta.
W latach 1942-45 znajdował się tu obóz jeniecki. Przebywało w nim 7000 lotników ze Stanów Zjednoczonych, którzy brali udział w przygotowaniach dosłynnej ucieczki z obozu. Na jej podstawie w 1963 roku powstał legendarny film „Wielka ucieczka”. W jednej z głównych ról wystąpił Charles Bronson. Dodajmy, że film jest emitowany w amerykańskich stacjach telewizyjnych od kilkudziesięciu lat, zawsze w czasie świąt Bożego Narodzenia.