Artego dalej od tytułu mistrza Polski [zdjęcia, wideo]
Artego grało wspaniałą obronę, ale mistrz kraju okazał się lepszy i do złota potrzebuje jednej wygranej. Już w środę?
Po dwumeczu w Artego Arenie Wisła Kraków prowadzi z bydgoszczankami 2-0 i jest bardzo blisko zdobycia 25. tytułu mistrza Polski.
ARTEGO - WISŁA KRAKÓW 68:72
Kwarty: 24:13, 17:22, 11:15, 16:22
ARTEGO: Carter 19, 14 zb., 3 as., 3 prz., Reid 11 (1), 8 zb., 5 prz., McBride 7 (1), 6 as., 4 prz., Międzik 5 (1), Koc 4 oraz Morris 22 (3), Pawlak 0.
WISŁA: Ouvina 21 (3), 4 as., Nicholls 13 (1), 7 zb., Żurowska-Cegielska 12 (1), 5 as., Turner 9, 5 zb., 4 as., Ziętara 5 (1) oraz Stallworth 6, Szott-Hej-mej 6, 5 zb.
Stan rywalizacji finału play off (do 3 zwycięstw): 0-1.
Bydgoszczanki, zwyciężczynie sezonu zasadniczego, po raz pierwszy w historii decydującą batalię zaczynały u siebie. Komplet publiczności i znakomita oprawa poniosły początkowo zespół Artego, który dominował w 1. kwarcie.
Hiszpański temperament
„Trójki“ Reid i McBride, później doskonała obrona, po której miejscowe miały aż 8 przechwytów (rywalki 0), przewaga na tablicach (10-3) oraz zespołowa gra, dały prowadzenie 14:6 i 24:13 po 10 minutach.
Wściekły trener Jose Ignacio Hernandez złapał nawet „technika“, a szczerze mówiąc ostro pracował nad odesłaniem go na trybuny.
Jego hiszpański temperament poderwał jednak wiśla-czki do walki. Szczególnie duet Ouvina (w sumie 8/12 z gry) i Żurowska-Cegielska (4/10), który do przerwy zdobył 18 z 35 pkt. zespołu. Hiszpanka do tego mocno pilnowała liderkę Artego - McBride (2/10 z gry).
Obrona na szóstkę
- W 1. kwarcie nie mogliśmy poradzić sobie z agresywną obroną Artego, które ma świetne wykonawczynie, ale potem, krok po kroku, udało się nam odbudować. To jednak dopiero pierwszy mecz w serii i długa droga do sukcesu. Cieszy jednak, że dobrze zaczęliśmy ten finał - przyznał Hernandez.
Od 2. kwarty gospodyniom coraz trudniej przychodziło zdobywanie punktów. Nadal miały sporo przechwytów (w sumie 14-4), dominowały - o dziwo - na tablicach (34-28, aż 14-2 w ataku!), lecz nie przekładało się to specjalnie na punkty. Wszystko za sprawą aktywnej, agresywnej, z pomocą, obrony zespołu gości.
Ta ostatnia sekunda
- Co z tego, że po zbiórkach w ataku oddaliśmy aż o 18 rzutów więcej, skoro nie trafialiśmy. Gra się jednak tak jak przeciwnik pozwala, a Wisła na niewiele nam pozwoliła, szczególnie po przerwie - przyznał Tomasz Herkt, szkoleniowiec Artego. - Do tego mieliśmy pecha, bo wiślaczki trafiły dwa razy za 3 punkty i trzy razy za 2 punkty w ostatnich sekundach akcji. To 12 punktów - dodał.
Jego zespół, dzięki Carter (7 pkt., w sumie 8/17 z gry i 14 zb.) w 2. kwarcie oraz Morris (10 pkt.) w 3. kwarcie wciąż minimalnie prowadził, lecz w 4. odsłonie - po „3“ Ouviny i akcji aktywnej Szott-Hejmej - Wisła objęła prowadzenie 57:55 (drugie, wcześniej 47:46), które konsekwentnie powiększała.
Artego szybko złapało 4 faule, popełniało proste błędy (3 i 5 sekund, kroków), z linii wolnych nie myliła się Turner (5/6), a gospodynie „trójką“ na 63:71 dobiła najlepsza na boisku Ouvina.
- To dopiero pierwszy mecz, walczymy dalej - podkreślały jednak zgodnie na konferencji Darxia Morris (9/14 z gry) oraz Christina Ouvina, najlepsze zawodniczki w obu zespołach.
ARTEGO - WISŁA KRAKÓW 50:52
Kwarty: 19:12, 8:16, 10:10, 13:14
ARTEGO: Carter 20, 11 zb., Reid 11 (1), 4 prz., McBride 7 (1), 4 prz., Morris 5 (1), 5 zb., Koc 2 oraz Pawlak 5 (1), Międzik 0.
WISŁA: Nicholls 13, 11 zb., Turner 10 (1), 3 as., Żurowska-Cegielska 8, Ouvina 7 (1), 9 zb., 3 as., Zię-tara 2, 7 zb. oraz Stallworth 10, Szott-Hejmej 2. Stan rywalizacji finału play off (do 3 zwycięstw): 0-2.
Można było przewidzieć, że niedzielne spotkanie będzie inne - opartę na błędach wynikających ze zmęczenia, z mocną obroną i małą liczbą punktów. I ten scenariusz sprawdził się.
Tylko 1. kwarta to był streetball, z dużą liczbą szybkich akcji, rzutów z różnych pozycji, błędów. Więcej popełniał ich zespół gości, skuteczne były bydgoskie Amerykanki i w efekcie w końcówce tej części prze-waga wzrosła już do 19:12. Przy równej skuteczności (41 do 30 proc.) przesądziły straty (2-6).
Carter trzymała wynik
Wisła jednak zwolniła tempo, wzmocniła tablice (w sumie 27-39) i obronę i zaczęła 2. odsłonę od 10:0, obejmując prowadzenie 22:19. Artego odpowiedziało tylko dwoma „3“ Morris (1/8) i Reid (1/6), ale rzuty z dystansu wyraźnie nie były atutem (w sumie tylko 4/25 - 17 proc.). Wisła z kolei postawiła na grę pod kosz, gdzie silne Nicholls i Stallworth zdobywały bezkarnie punkty, a faule (3) łapała na nich Carter.
Z każdą minutą spadała też skuteczność gospodyń (na koniec 27 proc.!), a wynik trzymała właściwie sama Carter. Trafiała, a faulowana nie myliła się z wolnych. W 2. połowie zdobyła 14 ze swoich 20 pkt., a 14 z 26 całej drużyny! To dzięki niej i świetnej obronie całej bydgoskiej drużyny Artego miało nadzieję na końcowy sukces. Wisła popełniła 23 straty, ale szybko wracała do obrony i nie było mowy o łatwych punktach.
Nicholls nas dobiła
Wygrana zaczęła się wymykać, gdy najpierw dwie straty popełniła McBride, przy 46:46 najpierw trafiła Turner, a po chwili akcję 2+1 zaliczyła Nicholls.
Sfaulowana niesportowo Reid trafiła co prawda wolne, ale po chwili spudłowała z dystansu (w sumie 4/17). Nie trafiła też Żurowska-Cegielska, lecz wiślaczki zebrały piłkę i Turner wolnym podwyższyła na 52:48 na 6 sekund przed końcem. Specjalnie nie trafiła drugiego, ale gospodyniom wystarczyło czasu tylko na zmniejszenie rozmiarów porażki.
Carter (10/11 za 1, 5/9 z gry) i Reid nie miały wsparcia w ataku. Pozostałe trafiły 7/34. Rywalki miały bardziej wyrównany skład i to przesądziło.
- Znaczenie miało także doświadczenie rywalek z Euroligi czy WNBA - ocenił Herkt.
Jego zespół w środę (18.00) musi wygrać w Krakowie, by przedłużyć finał.