Artego nauczyło je pokory [zdjęcia]
Wicelider z Polkowic przegrywał już 0:32! To nowy rekord ligi.
To spotkanie zapowiadało się na hit 15. kolejki. Artego zajmowało 3. miejsce, MKS 2. Gospodynie miały dwa zadania - wygrać i spróbować odrobić 5 pkt. z Polkowic, gdzie uległy 62:67. Rywalki przyjeżdżały jednak z 11 kolejnymi zwycięstwami na koncie. Emocje - wydawało się - gwarantowane. Życie jednak potrafi płatać figle...
Gospodynie od 1. sekundy zagrały to co potrafią najlepiej - twardo w obronie, a że MKS ma ewidentny problem na rozegraniu po wymianie „jedynek“ (Hiszpanka Diaz zastąpiła Serbkę Bojović), musiało skończyć się stratami. Już po 3 minutach zespół gości miał 4 błędy, w tym 24 sekund, a Artego prowadziło 9:0, gdy za 2 i 3 trafiła najlepsza zawodniczka meczu Międzik (5/6 za 3). Po kolejnych 3 stratach rywalek na 11:0 podwyższyła skuteczna w 1. kwarcie (10 pkt.) Carter i trener gości Wadim Czeczuro poprosił o czas. Jego podopieczne wyglądały na oszołomione, powolne, bez woli walki i wiary w sukces. - Nigdy wcześniej się nam to nie zdarzyło. Nie wiem co się stało, musimy o tym na spokojnie porozmiawiać - przyznał popularny w Bydgoszczy (grał kiedyś w Astorii) „Dima“.
Nasze nadal grały spokojnie w ataku, czasami nawet za spokojnie, bo w 1. połowie popełniły 9 z 11 strat. Gdyby nie one, prowadzenie powinno być bardziej efektowne. Międzik „3“ podwyższyła na 20:0, po chwili Carter dwa razy trafiła i było 24:0! A MKS? Wolne spudłowała Greene, a sam na sam z koszem Nowacka. W 1. kwarcie do kosza nie wpadł żaden z 12 rzutów, a zespół miał 10 strat.
Niemoc rywalek trwała także w pierwszej części 2. odsłony. W 14. min Reid z dystansu podwyższyła na 32:0! Na 6.15 do końca pierwsze punkty z wolnych zdobyła Michael, a na 4.25 pierwsze z gry „3“ Stankiewicz. MKS odblokował się na koniec kwarty (7:0).
Wydawało się, że przy 31 -punktowej stracie (43:12), nie mając nic do stracenia, a do odzyskania twarz, polkowiczan-ki rzucą się do odrabiania strat. Zeszły na 45:18, ale wtedy dostały 4 kolejne ciosy z dystansu od Międzik (2), Koc i Reid. W 27. min. przewaga sięgnęła aż 39 (60:21), a w 28. - 41 pkt. (64:23). To był nokaut - jak nie przymierzając - Wildera na Szpilce.
W końcówce MKS miał serię 9:0 (aktywna Gala, niegdyś koszykarka Artego), ale w 4. kwarcie zespół gości marzył już tylko, by zejść do szatni. W Artego zaś odwrotnie - uśmiechy na twarzach, wciąż mocna obrona efektowne zwycięstwo przy aplauzie publiczności.
O statystykach nie ma co się rozwodzić, bo 28-3 w punktach po stratach, 50-32 w proc. skuteczności, 36-29 na tablicach i 11-21 w stratach wyjaśnia wiele. Na uwagę zasługują skuteczność Międzik (6/7), 11 asyst McBride (ale 3/10 z gry, w tym 0/7 po przerwie) i 12 zbiórek Carter (6/12 z gry). Na plus także skuteczne Reid (4/5 za 1, 5/10 z gry) i Koc (4/5).
- Każda seria kiedyś się kończy. Nasza również, szkoda tylko, że w takim stylu. Artego nauczyło mój zespół pokory - przyznał Wadim Czeczuro.
- Dziewczyny zrealizowały wszystkie założenia. Jestem zadowolony i obrony i z ataku, szczególnie, że do końca walczyły o jak najlepszy wynik i atrakcyjność spotkania dla kibiców - dodał Tomasz Herkt, trener Artego.
- To było jedno z naszych najlepszych spotkań. Walczymy nadal o 1. miejsce przed play off - podsumowała Elżbieta Międzik.