Artur Balazs: Andrzej Duda może mieć duży problem z wygraniem wyborów prezydenckich
Prezydent jest faworytem wyborów, ale jeśli w pierwszej turze nie będzie miał wyniku bardzo bliskiego 50 proc., to w drugiej grozi mu porażka - mówi Artur Balazs, były minister w czterech rządach.
Osoba roku 2019 według Artura Balazsa.
Olga Tokarczuk.
Liczyłem jednak na wskazanie jakiegoś polityka.
Nobel dla niej to dla Polski bardzo ważne wydarzenie. W wielu wymiarach.
Wymienił Pan Tokarczuk, żeby nie wymienić Jarosława Kaczyńskiego? W końcu to on politycznie wygrał ten rok.
Nie. Wymieniłem Tokarczuk, bo nagroda dla niej jest powszechnie akceptowana. Nie budzi kontrowersji. Nagroda dla niej to dla zdecydowanej większości Polaków powód do dumy. Ja sam miałem wielką satysfakcję, jak odbierała Nobla w Sztokholmie. Jej twórczości specjalnie nie znam, ale poczucie dumy narodowej dotknęło również mnie. Żadne inne wydarzenie w 2019 r. tego u mnie nie wyzwoliło. Żadne też nie sprawiło, że tak wielu Polaków w jednym momencie poczuło to samo.
Według Pana fakt, że Tokarczuk otrzymała Nobla trzy dni przed wyborami sprawił, że PiS zanotował w nich słabszy wynik niż oczekiwał?
Nie widzę związku przyczynowo-skutkowego między tą nagrodą i wynikiem PiS-u w wyborach. Przecież sama Tokarczuk, zanim dostała nagrodę, nie była powszechnie znana. Większość Polaków w ogóle nie wiedziała, z którą częścią sceny politycznej należy ją łączyć.
Ona już po nagrodzie, ale przed wyborami udzieliła kilku wypowiedzi, w których dominowały słowa „wolność”, „praworządność”, „konstytucja”. Wszelkie wątpliwości opadły.
Zgadzam się, że PiS mógł uznać, że wynik wyborów nie był dla niego do końca satysfakcjonujący. Ale nie da się tego wytłumaczyć Noblem dla Tokarczuk. Słowa, które pan wymienił, budzą powszechną tożsamość obywatelską.
To PiS wygrał czy przegrał wybory parlamentarne?
PiS w kwestii transferów socjalnych zrobił w ostatnich czterech latach tak dużo, że miał podstawy, by oczekiwać, że Polacy to docenią. Tymczasem okazało się, że część wyborców, która z tych transferów korzysta, bierze, a nie kwituje - w tym sensie, że w dniu wyborów nie stawia krzyżyka przy nazwisku polityka obozu władzy. To powinien być dla PiS-u wyraźny sygnał ostrzegawczy. W ten sposób swojego poparcia już nie powiększy. W tej kwestii dalej już iść nie może. I ze względu budżetowych - bo dalsze zwiększanie transferów społecznych byłoby nieodpowiedzialne. I ze względów politycznych - bo w ten sposób poparcie dla niego nie wzrośnie. Proszę zresztą zwrócić uwagę, że w wyborach do Sejmu PiS miał doskonały wynik, ale to opozycja dostała więcej głosów.
Nie wyjaśniona kwestia Mariana Banasia jeszcze długo będzie ciążyć PiS. W tej sprawie jest drugie dno, ma ona coś wspólnego ze służbami
Z kolei w Senacie było odwrotnie - a mimo to opozycja ma tam większość.
Zgadza się. Nie zmienia to faktu, że PiS miał prawo spodziewać się lepszego wyniku wyborczego.
Kaczyński w wieczór wyborczy był wyraźnie niezadowolony. Dlatego, że liczył na więcej? Czy raczej dlatego, bo uświadomił się, że więcej już ugrać nie zdoła?
To drugie. Mam wrażenie, że PiS uświadomił sobie, że osiągnął swoje apogeum - i że może mieć duży problem w wyborach prezydenckich, które się odbędą za kilka miesięcy.
Pan już to widzi?
Tak.
O jakim problemie Pan mówi? Czy o tym, że Andrzej Duda będzie potrzebował drugiej tury i tam wygra niewielką przewagą głosów? Czy wręcz spodziewa się Pan jego przegranej?
Też to drugie. Oczywiście, prezydent jest faworytem tych wyborów, ale dziś daje mu 51 proc. szans na wygraną. Jeśli on w pierwszej turze nie będzie miał wyniku bardzo bliskiego 50 proc., to w drugiej grozi mu porażka - bo nie będzie miał gdzie dodatkowe głosy znaleźć.
Teraz w sondażach Duda ma ok. 44 proc. głosów. Taki wynik nazywa Pan blisko 50 proc.?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień