Artur Żmijewski zniewala kobiety swoim niedzisiejszym urokiem
Brano go już za lekarza, niektórzy chcieli się u niego spowiadać. Po występie w filmie „Czarny mercedes” być może zaczną prosić o porady prawne? To tylko świadczy, że jest przekonujący jako aktor. Bez względu na to, czy gra w kinie, czy w telewizji.
Kojarzymy go przede wszystkim z telewizyjnych seriali - „Ojca Mateusza” i „Na dobre i na złe”. To nie znaczy, że zrezygnował z filmowych ambicji. Nie tak dawno oglądaliśmy go w zabawnym „Ataku paniki”, a wczoraj na ekrany naszych kin wszedł „Czarny mercedes”, w którym gra główną rolę - przedwojennego mecenasa.
- Gdy zacząłem myśleć o Holzerze jako o mężczyźnie jedno pokolenie starszym, wiedziałem, że Artur ze swoim urokiem osobistym, elegancją i takim trudnym do zdefiniowania czarem doskonale uzupełni się z tą postacią - tłumaczy reżyser - Janusz Majewski.
I rzeczywiście: Artur Żmijewski wyróżnia się na tle polskich aktorów nie tylko niedzisiejszą urodą, ale również rzadkim obecnie szarmanckim urokiem, który jest typowy dla jego starszego pokolenia kolegów po fachu.
Kiedy miał osiem lat, jego rodzice rozeszli się. On został z mamą - i ojca praktycznie nie widywał. Dlatego wzorem mężczyzny stał się dla niego starszy o sześć lat brat - Grzegorz. Dlatego w pewnym momencie podobnie jak on Artur postanowił zostać piłkarzem. Mama jednak nie była tym zachwycona. „Nie zgadzam się. Jeden gra w piłkę i cały czas go nie ma w domu, dlatego ty nie będziesz grał” - powiedziała. I tak też się stało.
W dalszej części tekstu:
- jakim nastolatkiem był Artur?
- w jaki sposób został aktorem?
- jak wyglądało jego życie osobiste?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień