Austro-Węgry szły w bardzo dobrym kierunku. Dopóki się nie rozpadły
Czasem można usłyszeć, że swego rodzaju prekursorem Unii Europejskiej były Austro-Węgry. Ktoś, kto wychował się na filmie „CK Dezerterzy”, a Unii nie lubi, po namyśle się z tym zgodzi. I przypomni rozpad Austro-Węgier. Ale czy monarchia Franciszka Józefa I rzeczywiście była tak opresyjna i skazana na rozpad? Na obydwa pytania można odpowiedzieć „nie”.
Austro-Węgry były fenomenem na mapie Europy przełomu XIX i XX wieku. W przededniu wybuchu I wojny światowej na liczącą 53 miliony ludności monarchię składało się kilkanaście narodowości, ale monarchia nie była wcale takim więzieniem narodów, jak to przedstawiały podręczniki do historii w czasach PRL i daleko jej do carskiej Rosji. Owe narodowości miały swoje reprezentacje w parlamencie wiedeńskim, którego debaty jako żywo mogą kojarzyć się z oracjami w Parlamencie Europejskim. Nawiasem mówiąc, australijski historyk Christopher Clark pisze, że te debaty zdarzyło się obserwować pewnemu młodemu poddanemu Franciszka Józefa. Podobno bardzo się przez nie zraził do parlamentaryzmu i demokracji w ogóle. Ten poddany nazywał się Adolf Hitler.
Narodowość nie przeszkadzała w robieniu kariery politycznej, o czym świadczą chociażby przykłady ówczesnych galicyjskich polityków: ministra spraw wewnętrznych Agenora Gołuchowskiego, premiera Kazimierza Badeniego czy ministra skarbu Leona Bilińskiego.
Często mówi się o biedzie galicyjskiej, ale akurat w latach przedwojennych monarchia przeżywała silny wzrost gospodarczy, który z czasem mógł odbić się na poziomie życia. Austro-Węgry miały również znakomitą sieć kolejową, która sprzyjała wymianie handlowej.
Od innych ówczesnych mocarstw Austro-Węgry wyróżniały się brakiem wojowniczych zapędów i bardzo niewielki procent PKB przeznaczały na armię i zbrojenia. To trochę tak jak dzisiaj z unijnymi członkami NATO.
CK monarchię zniszczyła jednak I wojna światowa, uruchamiając procesy odśrodkowe, w tym emancypacyjne dążenia do niepodległości różnych narodów. Ale przed wojną wielu z późniejszych rzeczników niepodległości deklarowało absolutne przywiązanie do monarchii. Gdyby nie wojna, kto wie...