Autobus, auto i samolot w czasie pandemii. Michał Leman: "Normalność, jeśli chodzi o skalę podróżowania, wróci najszybciej w przyszłym roku"
W transporcie rana otwarta przez kryzys będzie głęboka - mówi Michał Leman, dyrektor zarządzający Flixbusa w Polsce, na Ukrainie i krajach bałtyckich. Pandemia, dodaje, odciśnie się i na lotnictwie, i na branży autokarowej. Normalność wróci najszybciej w przyszłym roku.
Pamięta pan pierwszy odwołany kierunek?
Mediolan. To było jeszcze przed zamknięciem polskich granic. W tamtym momencie zrozumiałem, że to wszystko dzieje się naprawdę. Że u nas też się coś wydarzy. Jest tylko kwestią czasu.
W Polsce byliście na to przygotowani?
Wiedzieliśmy, w którą stronę to zmierza. Śledziliśmy zamykanie kolejnych granic, było widać, jak stopniowo zanika ruch pasażerski. Pamiętam stan napięcia i czuwania, czy w Polsce potwierdzono już pierwszy przypadek zakażenia, bo tak stało się już wszędzie dookoła. A jednak wcześniej nikt nie spodziewał się nagłego, niekontrolowanego zatrzymania całej branży. Mieliśmy plany rozbudowania siatki połączeń. Chcieliśmy zwiększać ich częstotliwość. Tymczasem odpowiadaliśmy na bieżącą sytuację, która zmieniała się z dnia na dzień. W pewnym momencie stało się jasne, że firma przebuduje plany nie pod kątem rozwoju, ale zupełnego restartu.
Nie było wątpliwości, czy autobusy z waszą marką wyjadą po tym wszystkim na ulice?
Od początku zakładaliśmy, że wrócimy.
To wydarzenie, które wcześniej się nie przydarzyło.
Nigdy. Przeżyłem podobną rzecz, ale w znacznie krótszym czasie. Kiedy pracowałem jeszcze w lotnictwie, na Islandii wybuchł wulkan. Widziałem, jak wygląda ten moment, kiedy wszystko staje w miejscu, a potem próbuje ruszyć.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień