Autodestrukcja. Potrzeba nam przyjacielskiego towarzyszenia, by już nie chcieć „brać do ręki” niszczenia, zwłaszcza siebie samego
Wobec potrzebujących często reagujemy myśleniem: są inni bardziej kompetentni ode mnie. I rzeczywiście, jest sporo organizacji pomocowych. Wiedzą, jak pomagać, mają do tego instrumenty. Jest jednak sporo ludzi, którzy nie korzystają z ich pomocy, choć jej potrzebują. Niektórych widać na ulicy. Inni ukrywają się za ścianami.
Gdy trafiamy na takich potrzebujących (nie tylko ubogich), to bywa, że ich krytykujemy: Dlaczego nie idzie do fachowców po pomoc? Istnieją domy opieki, ośrodki odwykowe, jadłodajnie, noclegownie… Ja nie mam warunków i umiejętności, by pomóc. A jak dam pieniądze, to pewnie „przepiją”.
Jest to racjonalne myślenie. Zwłaszcza gdy boimy się, że nie zaradzimy. I wtedy najczęściej „mijamy” (jak kapłan lub lewita). To „mijanie” bywa związane z niechęcią do brzydoty, z obawą, że się czymś zakazimy lub znajomi będą nas kojarzyć z nie wiadomo jakimi nieudacznikami.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień