Autokar runął ze skarpy. 11 osób rannych, jedna walczy o życie [zdjęcia]
Tuż przed mostem chełmińskim dachował autobus relacji Gdynia - Katowice. To cud, że nikt nie zginął.
W środę (5 lipca) o godzinie 10.40 na drodze krajowej numer 91 w Głogówku Królewskim, tuż przed mostem nad Wisłą łączącym Chełmno i Świecie, doszło do zderzenia dostawczego renault master z autobusem.
Z ustaleń policji wynika, że kierowca busa, włączając się do ruchu od strony Świecia, nie ustąpił pierwszeństwa jadącemu w kierunku Torunia autobusowi PKS Łódź relacji Katowice - Gdynia. Autobus w środę po południu miał dotrzeć do Katowic przez Łódź.
Podróżowało nim 14 osób. Wskutek zderzenia pojazd wypadł za barierkę, dachował i stoczył się z kilkunastometrowej skarpy. Mało brakowało, a wpadłby do stawu.
Karetki nie nadążały odwozić rannych
Byliśmy na miejscu kwadrans po zderzeniu. Zszokowani pasażerowie wychodzili z autokaru przez wybite szyby. Niektórych ratownicy dźwigali na noszach na skarpę. Innych owijali w termoizolacyjne folie i odprowadzali w bezpieczne miejsca. Gromadziło się coraz więcej gapiów.
Na jezdni, szczelnie zablokowanej wozami policyjnymi i straży pożarnej, leżały kanapki, szczątki bagaży podróżujących, części samochodowe i szkło.
W tle słychać było dźwięk syren straży pożarnych i karetek, które nie nadążały odwozić rannych do szpitali. Po chwili na miejscu pojawił się także śmigłowiec, wylądował przy drodze wiodącej do Gruczna, kilkanaście metrów od miejsca zdarzenia.
W wypadku poszkodowanych zostało 16 osób. Oprócz pasażerów autokaru ucierpiał także jego kierowca, ale najbardziej kierujący samochodem dostawczym. Miał widoczne obrażenia klatki piersiowej. To po niego przyleciał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Wcześniej grupa ratowników z determinacją walczyła o jego życie.
- Ma on ponad 40 lat, nie wiemy dokładnie ile. Doznał urazu klatki piersiowej. Zabraliśmy go do szpitala wojskowego w Bydgoszczy - informuje Justyna Sochacka, rzeczniczka Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Objazd przez Grudziądz
Po obu stronach mostu chełmińskiego powstały ogromne korki. Kierowcy liczyli na udrożnienie ruchu, bo najbliższe objazdy wiodły przez Bydgoszcz albo Grudziądz. Ale gorączkowa akcja trwała. Strażacy, przy użyciu najcięższego sprzętu, przewrócili wrak autokaru, by upewnić się, że nikt nie wypadł z niego podczas dachowania i nie został zmiażdżony. Na szczęście były to tylko przypuszczenia.
- Jedenaście osób karetki przewiozły do szpitali w Świeciu, Chełmnie i Grudziądzu. Dwie z nich, po udzieleniu im pierwszej pomocy, zostały zwolnione do domu - informuje Marek Rydzewski, pełniący obowiązki rzecznika prasowego policji w Świeciu.
Droga przez ponad cztery godziny była zablokowana, policjanci wyznaczyli objazdy, zalecali je przez Grudziądz. Policjanci oraz inspektorzy Inspekcji Transportu Drogowego, pod nadzorem prokuratora, zabezpieczyli ślady i wysłuchali relacji świadków.
W akcji ratunkowej uczestniczyło 12 zastępów straży pożarnej.