
Zamiast ciszy i żalu, które towarzyszą ostatniemu pożegnaniu, na szczecińskim cmentarzu doszło do zamieszania, przez które uroczystości pogrzebowe przesunęły się o godzinę i zbulwersowały żałobników.
W ubiegły piątek pracownik ochrony cmentarza nie wpuścił na teren największej w Polsce nekropolii konduktu żałobnego. W kondukcie wraz z karawanem jechał autobus, kilka samochodów z uczestnikami ceremonii oraz samochód wiozący księdza.
„Nastąpiło to podobno na skutek wcześniejszej scysji kierowcy przewożącego pracowników firmy »Arkadia« na miejsce pochówku” - napisał w liście do redakcji syn zmarłego. „Według słów pracownika ochrony cmentarza, został on obrażony w sposób wulgarny. Zamiast załatwić związane z tą scysją problemy po zakończeniu ceremonii pogrzebowej, szef ochrony cmentarza w sposób skandaliczny wyeskalował ją do poziomu skutkującego przerwaniem ceremonii na niemal godzinę w oczekiwaniu na przyjazd, wezwanej przez niego, policji” - pisze pan Robert, który również złożył do prezydenta miasta skargę na działania pracowników cmentarza.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień