Awantura w PiS. Do biura partii wezwano policję
W poniedziałek wieczorem w sieradzkim biurze PiS interweniowali policjanci. Sprawa dotyczyła problemów z wpłatą składek przez członków partii.
Sytuacja w sieradzkim biurze PiS musiała być bardzo gorąca, skoro dwie strony zajścia uspokoiły się dopiero po przyjeździe policji. Podczas interwencji funkcjonariuszy w biurze przebywała Olga Kołoszczyk, która jest członkiem sieradzkiego zarządu okręgowego PiS i skarbnikiem okręgu sieradzkiego partii, a także członkiem Rady Politycznej Prawa i Sprawiedliwości. W biurze przebywało też kilku członków partii, którzy chcieli uiścić składki członkowskie. Także za swoich krewnych. Kiedy okazało się, że muszą mieć stosowne pełnomocnictwa, by płacić za innych, doszło do awantury.
- Funkcjonariuszy wezwała na miejsce jedna z osób przebywających w biurze poselskim - informuje aspirant sztabowy Paweł Chojnowski z Komendy Powiatowej Policji w Sieradzu. - Sprawa dotyczyła rozliczeń finansowych między członkami partii. W obecności policjantów przybyłe do lokalu osoby opuściły pomieszczenie i dalsza dyskusja przeniosła się na ulicę. Wezwanie otrzymaliśmy przed godziną 19. To była krótka interwencja. Innych działań ze strony policji nie było.
Ale to nie zakończyło sprawy, bo - jak się dowiedzieliśmy - trafiła ona do Zarządu Okręgu 11 PiS. Według naszych informatorów, Olga Kołoszczyk poskarżyła się na niestosowne zachowanie osób, które chciały wpłacać składki za swoich krewnych.
Wczoraj zapytaliśmy ją o wydarzenia, do których doszło w poniedziałkowy wieczór i o skargę do Zarządu Okręgu 11 PiS.
- Nie chcę komentować całej tej sytuacji, bo to są sprawy wewnętrzne PiS - mówiła wczoraj Olga Kołoszczyk. - Jeżeli chodzi o poniedziałkową sytuację, to powiem, że są to naturalne sprawy, iż wewnątrz partii mają miejsce spory o kształt lub funkcjonowanie partii. Jak już wcześniej wspomniałam, to są sprawy partyjne, a nie publiczne, więc dalszego komentarza do tej sprawy nie będzie.
Jeszcze bardziej oszczędny w słowach jest poseł Marek Matuszewski, który jest prezesem Zarządu Okręgowego PiS.
- Doszło do pewnych niepotrzebnych emocji i drobnych nieporozumień. Sprawa zostanie sprawdzona i wyjaśniona. Jest to wewnętrzna sprawa powiatowych struktur PiS - komentuje poseł Marek Matuszewski.
Nikt nie przypuszczał, że wpłaty składek zakończą się interwencją policji
Poniedziałkowy dyżur w biurze PiS przy ul. Kolegiackiej w Sieradzu został zorganizowany, żeby członkowie partii z pow. sieradzkiego mogli uregulować składki członkowskie. Według naszych informacji, nie wszystkim zainteresowanym udało się w czasie wyznaczonego dyżuru składki opłacić. Dlatego został przedłużony. I to właśnie pod koniec dyżuru miała pojawić się grupa działaczy, która zdaniem skarbniczki w bezpardonowy sposób ją słownie zaatakowała, zarzuciła jej, że nie informuje członków partii i nie przyjmuje składek. Miały paść słowa o niszczeniu Prawa i Sprawiedliwość, a także oskarżenia o brak kompetencji.
Według naszego informatora, pracownica biura twierdzi, że nie reagowała na zaczepki, bo zdawała sobie sprawę, iż w partii są przeciwnicy polityczni. Jednak po zakończeniu przyjmowania składek, ok. godz. 18 chciała zamknąć biuro i jechać do domu. Wówczas usłyszała groźby i wyzwiska. A jej prośby o opuszczenie biura były ignorowane. W końcu na miejscu pojawili się funkcjonariusze.
Kto ich wezwał? Nie wiadomo - obie strony zrzucają na siebie wzajemnie wezwanie policji.
Dotarliśmy do osób, które chciały wpłacić składki za krewnych. Tłumaczą, że zostali poproszeni o pełnomocnictwa, który nie mieli. Chcieli jednak składki wpłacić. Gdy im odmówiono, postanowili spokojnie zaczekać w drugim pomieszczeniu do końca dyżuru. Potem poprosili skarbniczkę o oświadczenie, że nie może przyjąć od nich składek. Kiedy usłyszeli odmowę, doszło do słownych utarczek, po których zjawiła się policja.
- Informuję, że wysoce aroganckie i działające na szkodę PiS zachowanie pani Olgi Kołoszczyk będzie rozstrzygane przez członków PiS oraz prezydium PiS. Nie będę udzielać informacji na temat skandalicznego i prowokującego zachowania pani Olgi Kołoszczyk i pracownika biura, gdyż są to wewnętrzne sprawy partii i zostaną one rozstrzygnięte przez jej członków. Podkreślam, że policja w poniedziałek została wezwana na wniosek pani Olgi i jej pracownika, w obecności świadków. Działania pani Olgi, w mojej ocenie, należy uznać jako celowe działanie na niekorzyść PiS. Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca - czytamy w oświadczeniu członka PiS Danuty Bączyńskiej, która była uczestnikiem zajścia.