Babcia Noncia ratowała dzieci i trzeba o tym napisać książkę
Alfreda Markowska, zwana Babcią Noncią, skończyła w tym tygodniu 90 lat! Miasto chce, by jej niesamowitą historię spisać dla gorzowian.
- Dlaczego mama te dzieci ratowała? Ona nie miała nikogo z najbliższej rodziny. Ani rodziców, ani rodzeństwa. Wszystkich Niemcy wymordowali. Ona sama przeżyła, bo się ukryła - mówi 68-letnia Maria Majewska. Jest jednym z sześciorga dzieci Alfredy Markowskiej, czyli Babci Nonci, gorzowskiej Cyganki, która w czasie II wojny światowej uratowała 50 dzieci romskich i żydowskich. Od lat nazywana jest „romską Ireną Sendlerową” i porównywana z bohaterką, która ocaliła ponad 2 tysiące dzieci.
Życzymy 200 lat!
Babcia Noncia w ostatni wtorek skończyła 90 lat. Odwiedziliśmy ją przy okazji urodzin, by pokazać na zdjęciach, co wydarzyło się kilkanaście dni wcześniej w Warszawie. Na ścianie stołecznego Gimnazjum nr 20 przy ul. Raszyńskiej na Ochocie w dwa dni powstał mural przedstawiający panią Alfredę. Namalowały go dzieciaki - także uchodźcy - ze szkoły.
To kolejny przykład uhonorowania Babci Nonci. Dziesięć lat temu prezydent Lech Kaczyński odznaczył ją Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
- Gdy tylko usłyszałem historię pani Alfredy, od razu zamarzyłem, by powstał jej mural - mówi Dariusz Paczkowski, pomysłodawca malowidła.
Historia jest niesamowita
Pani Alfreda urodziła się w 1926 r. w taborze w okolicach Stanisławowa na Kresach. Całą najbliższą rodzinę straciła, gdy miała 15 lat. Rok później wyszła za mąż i żyła w Rozwadowie (dziś to część Stalowej Woli). Wtedy to zaczęła ratować ocalałe z pogromów dzieci. - Z jednego miejsca przywiozła czworo - pięcioro dzieci, z drugiego czworo - pięcioro. I tak się nimi opiekowała. A gdy dowiadywała się, że gdzieś żyje rodzina dziecka, to upewniała się, że to prawda i dziecko trafiało do swojej dalszej rodziny - mówi Maria Majewska. To właśnie ona, z uwagi na wiek i stan zdrowia matki, za nią opowiada dziś niezwykłą historię.
- Mieliśmy wszystko, co było trzeba - wtrąca Babcia Noncia. A córka dodaje: - Czy jedzenie, czy ubranie, wszystko było po prośbie. Na utrzymanie zarabiała też wróżeniem, jak to Cyganka. Dzieci w lesie zbierały jagody, a to ktoś dał chleb, a to mleko. Mama dziećmi się opiekowała, a Pan Bóg w tym pomagał.
Gdy wojna minęła, pani Alfreda została matką. Urodziła: Krystynę, Rolanda, Marię, Ewę, Wandę i Zofię. A uratowane dzieci o swojej wybawicielce nie zapominały. - Ja sama poznałam co najmniej połowę z tych uratowanych - mówi pani Maria. Jednym z nich, najbardziej znanym, był Karol Parno Gierliński, nieżyjący już autor pierwszego romskiego elementarza.
Pani Alfreda z rodziną mieszka w Gorzowie już od kilkudziesięciu lat. Ale gorzowianie raczej jej nie znają i nie wiedzą o jej dokonaniach. - Kompletnie nic nie mówi mi to nazwisko - usłyszeliśmy od pana Tomasza, gdy w centrum miasta pytaliśmy przypadkowych przechodniów, o Babcię Noncię. - Ja też jej nie znam. A mieszkam tu już od lat 50. - mówiła z kolei pani Kazimiera.
Kto napisze
O uhonorowaniu pani Alfredy rozmawialiśmy wczoraj z prezydentem Jackiem Wójcickim. Miesiąc temu miasto przekazało pani Alfredzie na własność mieszkanie komunalne, w którym od lat żyje. Jest też szansa, że historia bohaterskiej Babci Nonci zostanie w końcu spisana.
- Jeśli ktoś, także z Czytelników „Gazety Lubuskiej”, chciałby podjąć się napisania książki, to na jej wydanie przekażemy grant pieniężny - zapowiada prezydent Wójcicki.