"Badania" księdza Rafała K. - jako oskarżony stanął przed bydgoskim sądem
Ksiądz Rafał K., oskarżony o wykorzystanie co najmniej dziesięciu chłopców w parafii "Męczenników" Bydgoszczy, stanął w poniedziałek (17.05) przed Sądem Rejonowym w Bydgoszczy. Zeznania poszkodowanych budzą przerażenie.
Ksiądz Rafał K. został doprowadzony na sale sądową w asyście policji. Siedzi w areszcie. Do czasu aresztowania we wrześniu ub. roku mieszkał w domu rekolekcyjnym. Z parafii został usunięty po tym, jak do delegata biskupa zaczęli zgłaszać się poszkodowani chłopcy.
"Inna czynność seksualna"
Prokurator odczytał w poniedziałek (17.05) akt oskarżenia, w którym mowa o tym, że ksiądz działają z góry powziętym zamiarem doprowadził każdego z pokrzywdzonych do poddania się "innej czynności seksualnej". Podstawą oskarżenia jest Art. 192 KK, czyli wykonywanie zabiegu leczniczego bez zgody pacjenta.
- Nie przyznaję się do winy i odmawiam składania wyjaśnień do czasu zapoznania się z materiałem dowodowym; dotąd nie miałem takiej okazji - stwierdził Rafał K. Ksiądz niektórych poszkodowanych kojarzy, bo korzystali u niego z sakramentu spowiedzi. - Nie dokonywałem z nimi żadnej terapii, chyba że była to rozmowa jako kierownictwo duchowe objęte tajemnicą spowiedzi. Nie prowadziłem żadnych badań, jeśli były problemy, kierowałem ich do odpowiedniej placówki - stwierdził Rafał K.
Nago z opaską na oczach
Jednak rzeczywistość jednak i zeznania pokrzywdzonych temu przeczą. Ksiądz kontaktował się z poszkodowanymi. Miał z nimi kontakt telefoniczny i umawiał się na wizyt w parafii, głównie wieczorami.
Sędzia Agnieszka Kalinowska-Sługocka nakazała odtworzyć nagrania z zeznaniami pokrzywdzonych. - W wieku kilkunastu lat zacząłem się masturbować, uznawałem to za grzech - zeznawał jeden z pokrzywdzonych. - Podczas spowiedzi ksiądz Rafał zaproponował mi terapię. Na początku faktycznie były to rozmowy. Podczas jednego ze spotkań ksiądz kazał mi się rozebrać i oglądać w lustrze. Bieliznę też miałem zdjąć, bo bielizna krępuje. Kiedy już byłem nago, miałem zawiązać opaską oczy, a ksiądz kłuł mnie po całym ciele, po narządach płciowych też. Mierzył mi jądra. Stwierdził, że nie ma problemu. zapisywał dane na jakiejś kartce, ale nie miałem w nią wglądu. Do masturbacji przez księdza nie doszło.
Pokrzywdzony zeznał, że ksiądz "mierzył laserem" jego nasienie. Chciał też zmierzyć długość członka. - Nie zgodziłem się - powiedział. Potem pokrzywdzony opowiadał, jak ksiądz Rafał K. kazał mu na krześle wypiąć się w jego stronę. W rękawiczkach oskarżony miał chłopakowi badać prostatę.
Do biskupa
Inny z pokrzywdzonych chłopaków miał dość dokuczliwe żylaki. Szpitalny zabieg nie przyniósł spodziewanych rezultatów, więc Rafał K. zaproponował, że mu pomoże. Sytuacja się powtórzyła - rozbierania do naga i "badanie prostaty".
- Mierzył mi długość członka we wzwodzie, ściskał go, dochodziło do masturbacji - zeznawał chłopak. - Do takich spotkań dochodził 2-3 razy w tygodniu. Od 2020 roku zacząłem go unikać. Na spowiedzi ktoś poradził mi, żebym udał się do z tymi informacjami do sądu biskupiego.
Spowiedź podczas terapii
Inny poszkodowany też poznał księdza Rafała podczas spowiedzi. Potem spotykali się w mieszkaniu w parafii raz w tygodniu, potem dwa razy. - Byłem uzależniony od pornografii i masturbacji - zeznał chłopak. - Kilka razy będąc w mieszkaniu miałem się masturbować. Dziś mam wrażenie, że ksiądz mi pomógł.
Poszkodowany opowiadał jednak ze szczegółami, że ksiądz trzymał go za jądra, bo sprawdzał, "czy są drożne". Były też badania prostaty, ale tym razem z użyciem albo wibratora, albo sztucznego penisa. Na sesjach podczas tzw. "badań" u księdza poszkodowany miał się masturbować i doprowadzać do wytrysku. Ksiądz go tylko obserwował, nie widziałem też, żeby to rejestrował. Dwa razy ksiądz puszczał mi z płyty film pornograficzny - mężczyzna i kobieta uprawiający seks.
- Wtedy włączyła mi się czerwona lampka - zeznał, dziś już żonaty, poszkodowany. - Spotkania trwał od pół godziny do godziny - mówił. - Czasem podczas terapii jednocześnie odbywała się spowiedź. Nieustannie podczas tych wizyt miałem wątpliwości. Ksiądz nie posługiwał się żadnymi podręcznikami.
Poszkodowany zauważył u księdza jedną rzecz - wiszącą w przedpokoju kamerę. Jego zdaniem, obejmowała zasięgiem także pokój, w którym odbywała się "terapia". Rafał K., zapytany o kamerę, miał stwierdzić, że jest to atrapa.
Ksiądz Rafał u "Męczenników" był 5 lat. potem został usunięty z parafii. Mieszkał w domu rekolekcyjnym do września 2020 r., do czasu aresztowania. Zgodnie z Kodeksem prawa kanonicznego ks. Rafał nadal jest księdzem, nie może jednak nosić stroju duchownego, spowiadać czy odprawiać mszy św. Kuria przeprowadziła dochodzenie wstępne nakazane przez Kongregację Doktryny Wiary. Etap diecezjalny został zakończony, a wszystkie dokumenty w sprawie ks. Rafała wysłano do Rzymu.
Parafia Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy jest dość pechowa - trzej księża, z czego jeden to już były ksiądz, posłane do pracy duszpasterskiej w tej parafii okazały się problematyczne.