Na dotychczasową siedzibę Banku PKO BP znajdującą się przy ul. Piłsudskiego 20, na razie chętnych nie ma.
Bank chciał ją sprzedać. Ogłoszony został pisemny przetarg. Bank ustalił cenę wywoławczą na poziomie 1,5 mln zł (dokładnie 1.461 000 zł, sprzedaż podlegała fakultywnemu zwolnieniu z opodatkowania VAT). Oferty można było składać do 20 czerwca, ale żadna nie wpłynęła. Wkrótce PKO BP ogłosi kolejny przetarg.
A co z nową siedzibą banku na placu Konstytucji, w miejscu, w którym przez wiele lat działał rodzinny sklep spożywczy „Duet”?
Na razie nic tam się nie dzieje, chociaż PKO BP dzierżawi od Spółdzielni Mieszkaniowej „Świt” pomieszczenia po „Duecie” już od kilku miesięcy. Mieszkańcy są zdezorientowani, bo w witrynach sklepowych nadal są reklamy, a sklep - przynajmniej z zewnątrz - wygląda tak, jakby wkrótce miał zostać ponownie otwarty.
Sprawdziliśmy, nie będzie otwarty. Wątpliwości rozwiewa Iwona Radomska z Centrum Prasowego PKO Banku Polskiego: - Po uzyskaniu tytułu prawnego do lokalu przy placu Konstytucji 16 w Drawsku Pomorskim (podpisaniu umowy najmu) PKO Bank Polski przystąpił do prac przygotowawczych związanych z tą inwestycją. Dotychczas w ramach prowadzonych działań sporządzono dokumentację budowlano-wykonawczą oraz pozyskano decyzje administracyjne w zakresie zgody na prowadzenie prac na obszarze wpisanym do rejestru zabytków, zaświadczenia o zgodności planowanej inwestycji z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego. Ponadto Bank oczekuje na uprawomocnienie decyzji o udzieleniu pozwolenia na budowę dla powyższej inwestycji.
Wstępnie PKO Bank Polski planuje rozpoczęcie robót budowlanych w trzecim kwartale 2017 roku, a uruchomienie placówki dla klientów planowane jest na czwarty kwartał 2017 r.
We wtorek odwiedziliśmy byłych właścicieli „Duetu”. Danuta i Stanisław Szadziewiczowie prowadzili w centrum Drawska lubiany przez mieszkańców sklep prawie przez 25 lat. W połowie stycznia musieli opuścić lokal, bo Bank PKO BP miał dla spółdzielni lepszą ofertę.
- Oddaliśmy serce, by sklep działał jak najlepiej. Zatrudnialiśmy siedem pracownic. Zawsze otrzymywały pensje na czas. Płaciliśmy podatki i 9 tys. zł czynszu miesięcznie Zarządowi Spółdzielni Mieszkaniowej. A w końcu zostaliśmy potraktowani jak intruzi - mówią małżonkowie.
Likwidacja sklepu kosztowała ich około 50 tys. zł. Teraz pani Danuta jest na emeryturze, a jej małżonek na zasiłku dla bezrobotnych. Na koniec udało im się jeszcze pomóc w załatwieniu pracy paniom, które były u nich zatrudnione.