Barbara Piwnik: Nigdy nie przepadałam za świętami. W naszym społeczeństwie pokutuje mit, iż święta są czasem radosnym
- Nigdy nie przepadałam za świętami w ogóle. Myślę, że w naszym społeczeństwie pokutuje taki mit, iż święta są czasem radosnym, beztroskim, czasem samych pozytywnych odczuć - mówi sędzia Barbara Piwnik.
To będą dla Pani radosne święta. Minister Zbigniew Ziobro wyraził zgodę, żeby pozostała Pani w zawodzie, mimo że weszła Pani w wiek emerytalny dla sędziów. Miły prezent pod choinkę!
To prawda, o tym jeszcze publicznie nie mówiłam. Pani stwarza taką okazję, toteż przyznaję - mam ministerialną zgodę na pozostanie w zawodzie. Ale to już stara historia!
Jaka stara?!
To był prezent na Mikołaja, ponieważ pismo w tej sprawie zostało mi wręczone przez prezesów mojego sądu, konkretnie prezesa i dwóch wiceprezesów, 6 grudnia.
Zastanawiała się Pani skąd taka decyzja?
Taka decyzja jest, jak uważam, w pierwszym rzędzie wynikiem tego, że jestem o tyle nietypowym sędzią, który osiągnął poprzez zmiany ustawowe wiek emerytalny, że przez te kilkadziesiąt lat pracy orzekałam w I instancji, z pełnym obciążeniem, sędzią, który nie korzysta z pomocy asystenta, załatwia tyle spraw, co odpowiednio inni sędziowie pracujący w takich samych warunkach, jak ja, sędzią, który terminowo sporządza uzasadnienia, a w tym roku napisałam ich najwięcej z grona sędziów orzekających w tym wydziale, co ja, sędzią, który jest codziennie w pracy, sędzią, którego nie trzeba dyscyplinować, jeśli chodzi o punktualność rozpraw…
I sędzią, który zawsze mówi to, co myśli!
A to może na końcu? Sędzią, który wie, że jego obowiązkiem jest takie wyznaczanie spraw, żeby nie oczekiwały nadmiernie na termin. Dla mnie dyscyplina pracy jest czymś oczywistym. I, to co pani zauważyła, sędzią, który bez względu na to, jacy byli ministrowie sprawiedliwości, kto sprawował rządy - robił i mówił to, co uważa za słuszne, co umocowane jest w prawie i nic więcej. Przypuszczam, że suma tego wszystkiego stanowiła podstawę podjęcia takiej, a nie innej decyzji. I jeszcze jedno: nie chciałabym, żeby wyprowadzano błędne wnioski w tych przypadkach, w których ewentualnie decyzja dotycząca innych sędziów będzie różna od tej, którą ja otrzymałam. Nie chciałabym, aby decyzja w mojej sprawie była tłumaczona tym, że jestem osobą, która nie sprzeciwia się potrzebie reform w wymiarze sprawiedliwości.
Ale sędzia, który mówi to, co myśli nie jest na rękę władzy.
Żadnej władzy. Ale jeśli chce się być przedstawicielem III władzy, którą ja z rocznym wyjątkiem reprezentuję, to nie można funkcjonować inaczej. Wtedy, kiedy mówię o potrzebie zmian w wymiarze sprawiedliwości, mam na uwadze także fakt, iż myśl przewodnia towarzysząca każdemu sędziemu powinna być taka - niezależnie od tego, kto sprawuje pozostałe władze w kraju - że będąc przedstawicielem III władzy musi pozostać osobą, która samodzielnie myśli, samodzielnie podejmuje decyzje. Niedawno w ferworze jakiejś dyskusji użyłam sformułowania, że moim szefem jest konstytucja i ustawy - myślę, że jest to najwłaściwsze określenie tego, z czym muszę się każdego dnia liczyć, co wyznacza mi granice i co w mojej służbie jest najważniejsze. Bez względu na to, kto sprawuje pozostałe władze, nie mogę zbaczać z drogi wyznaczanej przez mojego szefa, czyli konstytucję.
Może więc zostanie Pani szefem wszystkich sędziów, czyli przewodniczącą Krajowej Rady Sądownictwa, jak spekulował jeden z tytułów?
A po co?
Żeby kierować dobrze sędziami.
A w jaki sposób przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa kieruje sędziami? Bo tego jakoś żaden z dyskutantów nie wyartykułował.
Ale padła taka propozycja?
To nie ma żadnego znaczenia. Najpierw chciałabym, żeby wszyscy, którzy tak bardzo ekscytują się składem Krajowej Rady Sądownictwa i tym, kto będzie stał na jej czele potrafili sobie sami odpowiedzieć na pytanie: Jakie znaczenie dla funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, a przez to, jakie znaczenie dla obywatela, co jest dla mnie najważniejsze, ma to, kto będzie przewodniczącym Krajowej Rady Sądownictwa? Nie pada publicznie informacja w tym zakresie, bo najtrudniej chyba dyskutować na gruncie faktów i rzeczywistej wiedzy, a nie wiedzy sprowadzającej się do pobożnych życzeń, czy haseł politycznych w ramach politycznej walki. Ja w tę walkę nie wchodzę i dlatego w tym wypadku stawiam pytanie i nie udzielam odpowiedzi.
A miało być o świętach!
Właśnie, miało być o świętach!
Ale tyle się w tym wymiarze sprawiedliwości dzieje, że trudno o ważne rzeczy nie zapytać.
Oczywiście, że tak. Ja sama biorąc udział w publicznej dyskusji na ten temat podkreślam, że jest to bardzo ważne, tylko jednocześnie - może nie wszyscy zwracają na to uwagę - mówię o spokojniej, merytorycznej dyskusji i dlatego nie biorę i nie będę brała udziału w dyskusji, jaka rozgrywa się chociażby na ulicach.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień