Bardzo długie przesilenie letnie resortowych dzieci
Bogactwa wszyscy pragną ponad wszystko. Niestety, minęła już słowiańska noc kupały, czyli magiczna, najkrótsza noc w roku, w którą podobno bogactwo można sobie zapewnić, znajdując kwiat paproci. Może ktoś znalazł? Jeżeli tak, powinien zadzwonić do redakcji, bo to się nadaje do prasy.
Tymczasem prasa ma do dyspozycji tylko takie bogactwo, które wyparowało z Amber Gold.
W środę, dzień przesilenia letniego, czyli w najdłuższy dzień roku, długie godziny redakcyjnego dyżuru urozmaicało mi transmitowane w telewizji bardzo długie, ponadsiedmioipółgodzinne (24 litery!) przesłuchanie Michała Tuska przez sejmową komisję ds. Amber Gold z przewodniczącą Małgorzatą Wassermann na czele. Michałowi Tuskowi towarzyszył doradca Roman Giertych.
W ten sposób przypadkiem zebrała się przed kamerami bardzo interesująca, prominentna ekipa. Syn wielkiego prominenta odpowiadał na pytania zadawane przez córkę dawnego prominenta, a doradcą przesłuchiwanego był inny prominent - były minister i wicepremier mec. Giertych. Za pośrednictwem Twittera Małgorzacie Wassermann dowcipnie kibicował też, docinając Giertychowi, syn jeszcze innego prominenta - Dawid Wildstein, jeden z dyrektorów TVP Info. I dziwić się potem, że ludzie nie chcą płacić abonamentu telewizyjnego - komentowali wpis Wildsteina internauci.
Muszę dodać, że ja też kibicuję Małgorzacie Wassermann, też chciałbym, aby wyjaśnione zostały wszystkie niejasności związane z tropionymi przez nią twórcami finansowej piramidy. Czarno jednak widzę szansę na powodzenie takiej misji, skoro przewodnicząca poselskiej komisji musi nękać młodego Tuska, po to tylko, aby zasłużyć się w ogólnopolskiej nagonce na jego ojca.
Michał Tusk też zresztą swojego ojca nie oszczędzał. „Wiedzieliśmy obaj z tatą, że to lipa” - powiedział o Amber Gold podczas przesłuchania. W ten sposób wpadł, bo jasne się stało, że razem z ojczulkiem wiedzieli, a nie powiedzieli. Nieprawdopodobne wyznanie! Jedynym - bardzo wątłym - wyjaśnieniem może być tylko fakt, że o tym, iż Amber Gold to lipa, wiedziały też zapewne miliony Polaków. No, chyba że przyjmiemy, iż jesteśmy frajerskim narodem i w niewytłumaczalny sposób, zamiast kosić złote góry obiecywane przez Amber Gold, woleliśmy ciułać nędzne ochłapy z procentów w prawdziwych bankach.
Wielogodzinną walkę resortowych dzieci oglądałem ze smutkiem i niesmakiem. Bardzo ciekawe, co teraz powie Donald Tusk. Bo mimo że junior chlapnął o lipie, do przesilenia w śledztwie komisji raczej jeszcze nie doszło.
Inaczej z przesileniem letnim.Do niego już doszło, ale na znalezienie zapewniającego bogactwo kwiatu paproci jest jeszcze szansa - dziś w nocy, czyli w wigilię dnia św. Jana.