Barometr Bartusia: Firmom coraz trudniej znaleźć pracowników, choć w rejestrach urzędów pracy figuruje 80-tysięczna armia bezrobotnych.
Rozmowa. Bezrobocie w Małopolsce jest rekordowo niskie, ale nie wszędzie. W rejestrach bezrobotnych w całym regionie figuruje wciąż 80 tys. osób. Wiele z nich nie pracuje od lat. Jak zrobić z nich – pożądanych przez firmy - pracowników? Na te i inne pytania odpowiada w Barometrze Bartusia Jacek Pająk, szef Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Krakowie.
- Praca w Małopolsce szuka człowieka. Stopa bezrobocia zmalała do rozmiarów niespotykanych w dziejach III RP. Spytam prowokacyjnie: to po co nam jeszcze urzędy pracy?
- To jest trochę pytanie w stylu, czy zamknąć browary w zimie, ponieważ nie ma lata, nie ma upału… Tu wchodzimy w obszar misji, zadań urzędu pracy. Najwięcej ludzi odpowie, taki urząd jest po to, by obsługiwać bezrobotnego.
- A nie?
- Bezsprzecznie też. Ale urząd jako instytucja rynku pracy ma zdecydowanie szerszy zakres działania. Drugim podstawowym klientem jest pracodawca, więc działamy również pod kątem potrzeb pracodawców.
- Szukacie dla nich pracowników…
- Nie tyle szukamy, co pomagamy kontaktować się pracodawcom i bezrobotnym. I nie chodzi tylko o prosty kontakt, ale i wspieranie procesu dopasowywania do wzajemnych oczekiwań. Pracodawca nie potrzebuje jakichś tam rąk do pracy, tylko wykwalifikowanych rąk do pracy.
- Jak WUP chce zachęcić pracujących na czarno do legalizacji zatrudnienia?
- Czy problemy młodych Małopolan ze znalezieniem odpowiedniej pracy skończyły się raz na zawsze?
- Dlaczego pracodawcy zaczęli nagle pożądać dojrzalszych pracowników, w wieku 50 lat i starszych?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień