Bartek jokerem w talii Stali Gorzów
Od niedzielnego zwycięstwa zFogo Unią Leszno w Gorzowie, Bartosz Zmarzlik i jego klubowi koledzy ponownie są na us-tach wszystkich kibiców Stali.
Nie może być inaczej, skoro najlepszy junior na świecie w 8. kolejce PGE Ekstraligi w każdym biegu jako pierwszy przekraczał linię mety, a jego zespół przekonująco wygrał z drużynowym mistrzem Polski 53:37, odnosząc piąte zwycięstwo, trzecie z rzędu, i zachowując status niepokonanych w rozgrywkach. Zmarzlik jest też najlepiej punktującym zawodnikiem w sezonie. On sam przyznaje, że sporo w tym zasługi trenera Stanisława Chomskiego i toromistrza Jarosława Gały. W przypadku tego drugiego oczywiście na stadionie im. Ed-warda Jancarza.
- Fajnie mi się tu jeździ. Bardzo dobrą robotę wykonują przygotowujący tor, bo jest on taki sam zarówno w lidze, jak i na treningach. Dzięki czemu można na nim bardzo szybko jechać - oznajmia gorzowianin i dodaje, że nie przeszkadza mu to, że w trakcie zawodów szkoleniowiec żółto-niebieskich wystawia go do trzech z rzędu gonitw (w których notabene jest najszybszy). - Fajnie, bo się nie nudzę w parkingu. Z drugiej strony jeszcze sporo pracy przede mną, bo zawsze możemy zrobić na „Jancarzu” nowy rekord owalu.
Stan nawierzchni chwalił też Grzegorz Zengota: - Można było jechać po krawężniku i zewnętrznej, nie było żadnych kolein ani dziur, a czasem to się zdarza. Warunki były znakomite - ocenił w samych superlatywach leszczynianin.
Opiekun stalowców zauważa, że wcale nie był pewien tego, czy nawierzchnia będzie przygotowana tak, jakby on sobie życzył. -Sobotnia burza napędziła stracha, cały tor był zalany. Niemniej jednak był gotowy do jazdy. Sami nie ustrzegliśmy się kilku błędów, zwłaszcza w trzeciej serii. W biegach: osiem, dziewięć i dziesięć przegrywaliśmy starty, ale po dziesiątym ściganiudokonaliśmy korekt i zaczęliśmy znów wygrywać. Wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na torze. Rezultat jest wysoki, ale zwycięstwo nie przyszło nam łatwo - przekonywał Chomski, choć wbrew pozorom można było odnieść nieco inne wrażenie. Co prawda w trakcie wielu biegów trwała zażarta walka, mimo to końcowy triumf był dość pewny. Co o nim przesądziło? - O wiele łatwiej prowadzi się zespół, jak się ma takiego jokera w talii jak Bartek. Jest dla nas kołem ratunkowym, z którego można skorzystać w kryzysowych fragmentach - nie ukrywa trener „Staleczki”.
Zmarzlik: - Trzeba pochwalić trenera i toromistrza. To dzięki nim mogę szybko jeździć.
Nasz szkoleniowiec z postawy pozostałych podopiecznych też był zadowolony. - Reszta pojechała równo, bo mieliśmy jedynie cztery zera. Mogę wyróżnić Krzysia Kasprzaka. Nie mógł dojechać jako pierwszy do łuku, jednak na trasie robił show. Jego szarże były ozdobą widowiska. Przemek Pawlicki pomylił się z ustawieniami wpierwszym biegu, później była poprawa, popełnił też błąd wostatnim ściganiu. Matejowi Zagarowi, poza taśmą, nie można niczego zarzucić. Michael Jepsen Jensen jedzie to, co powinien. Ale koledzy z pary są lepsi. Chciałoby się więcej, ale jest jak jest. Sam narzeka nasprzęt. Jedynie Niels Kristian Iversen pojechał jedynie trochę poniżej swojego poziomu - wyliczał Chomski.
Klasę gorzowian docenił też opiekun Unii. - Na tle takiego przeciwnika, jak była Stal, mieliśmy utrudnione zadanie. Rywale nie za bardzo chcieli się pomylić. Jechaliśmy do Gorzowa z wiarą i nadzieją, że trener Chomski może będzie miał gorszy dzień, że może jakieś kło-pociki sprzętowe dopadną Bar-tka Zmarzlika. Niestety, to się nie sprawdziło i nam się nie powiodło. Wtedy. kiedy zagrały nasze ustawienia sprzętowe, wyjechał Bartek i czar prysł. - w swoim stylu komentował Adam Skórnicki i dodał: - Górą była zdecydowanie lepsza ekipa oraz główny pretendent do mistrzowskiego tytułu w tym sezonie.