Bartłomiej Wróblewski: Bez nowoczesnej hali staniemy się trzecią ligą [OPINIA]
Lepiej późno niż wcale. I dlatego cieszę się że prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak w końcu przyznał mi rację i wyraził opinię, że Poznań potrzebuje nowoczesnej hali widowiskowo-sportowej. Cieszę się także, że prezydent potwierdził, że optymalnym miejscem, choć przecież nie jedynym możliwym, lokalizacji takiego obiektu jest teren dawnego stadionu im. Edmunda Szyca przy Drodze Dębińskiej.
Optymistyczne mogło być także to, że prezydent Jacek Jaśkowiak jeszcze w pierwszej połowie lipca pozytywnie odpowiedział na moją propozycję spotkania i rozmowy o możliwościach budowy hali. Biuro Prezydenta wskazało termin 2 sierpnia. Niestety, 1 sierpnia zostałem poinformowany, że spotkanie jest nieaktualne z powodu niedyspozycji Prezydenta, a kolejny możliwy termin dopiero we wrześniu. Nie przeszkodziło to jednak prezydentowi Jaśkowiakowi opublikować w „Głosie Wielkopolskim” opinii pod nieco insynuacyjnym tytułem „Stadion Szyca - komu pomaga poseł Wróblewski?”.
Do zamieszczonych tam uwag zmuszony jestem się odnieść bo w dużej mierze wprowadzają w błąd opinię publiczną. Wbrew nieprawdziwym informacjom przekazywanym przez prezydenta Jacka Jaśkowiaka nie brałem udziału w żadnych negocjacjach dotyczących terenu pod stadionem Szyca. Te negocjacje, całkowicie nieskuteczne, od dawna prowadzi sam prezydent. Sprawę hali uważam jednak za niezwykle ważną dla Poznania i całego naszego regionu, dlatego zainicjowałem rozmowy które miały pokazać jakie są intencje podmiotów od których zależy realizacja takiego ambitnego przedsięwzięcia. Dzięki temu mam przekonanie, że zarówno TK Development jak i Warcie Poznań zależy ma ugodowym zakończeniu wieloletnich sporów. I to nastawienie powinniśmy wykorzystać. Oczywiście miasto Poznań musi twardo negocjować, ale traktowanie partnerów w sposób w sposób co najmniej nieelegancki nie rokuje ani szybkiego ani korzystnego rozwiązania. I tu dochodzimy do ważnej kwestii.
Prezydent Jaśkowiak wokół siebie widzi wielu wrogów. W jego oczach Poznań grabią podpoznańskie gminy, rozjeżdżają ulice nienowocześni kierowcy, a teraz także działają na szkodę miasta przedsiębiorcy z branży budowlanej. Dla nich wszystkich prezydent Jaśkowiak ma ostre słowa, surowy osąd i protekcjonalny ton. Nie rozumiem i nie akceptuję takiego postępowania. Z podpoznańskimi samorządami relacje muszą być możliwie partnerskie, bo to najbliżsi nam ludzie i samorządowcy. Poznańscy kierowcy to my, to większość poznaniaków. Czynienie z nas wrogów postępu jest niepoważne.
A agresja wobec przedsiębiorców, to działanie o cechach wręcz samobójczych, bo przecież z przedsiębiorczości słynie Poznań. Gdy liczba mieszkańców Poznania dramatycznie spada z kim Jacek Jaśkowiak chce współpracować w celu stworzenia lepszych warunków do pozostania w mieście czy przeprowadzki jak nie z przedsiębiorcami?
W mojej ocenie tylko szerokie współdziałanie doprowadzi do powstania obiektu, na który poznaniacy czekają od lat. Bez niego kulturalnie i sportowo staniemy się na długie lata trzecią ligą, daleko za Krakowem, Gdańskiem, Wrocławiem czy Łodzią.
W dyskusji potrzeba także więcej merytoryczności. Gdy prezydent Jaśkowiak pisząc o hali pyta mnie o dworzec kolejowy w Poznaniu, nie za bardzo rozumiem do czego zmierza. Prawdą jest że „chlebak” jest wstydem dla Poznania, ale winę za to ponosi polityczne zaplecze prezydenta, które niepodzielnie od lat rządzi Poznaniem. Dziś inni mogą tylko starać się o punktowe korekty. Dlatego wspieram budowę przejścia pod dworcem, co nie jest proste, gdyż zawczasu władze Poznania nie porozumiały się z ówczesnym właścicielem centrum handlowego o stosowny projekt i gwarancje jego realizacji.
Taksówkarz, z którym niedawno jechałem, skwitował krótko sytuację naszego miasta w dwóch słowach: „Poznań umiera”.
Choć oceny w Poznaniu są różnorodne i nie wszystkie aż tak pesymistyczne w istocie wielu poznaniaków myśli podobnie. Wszyscy bowiem widzimy jak Poznań ustępuje w rozwoju Wrocławowi, Krakowowi czy Trójmiastu. Ba, zaczynamy przegrywać, co jeszcze niedawno uznano by za żart, z Bydgoszczą czy Szczecinem.
Jeśli chcemy ten trend odwrócić musimy wyzbyć się skłonności do realizacji przeciętnych celów politycznych, gospodarczych czy sportowych. To nie nastąpi, gdy będziemy grzęźli w lokalnych wojenkach, czy sztucznie podsycanych lękach.
Rozwój wymaga odważnych celów, życzliwej współpracy oraz konsekwencji w ich realizacji. A także pokory zakładającej, że niekiedy rację mogą mieć oponenci i zwykli mieszkańcy stolicy Wielkopolski. Permanentny konflikt może zaś świadczyć o bezradności i braku długofalowej wizji rozwoju miasta.
Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS z Poznania.