Bartosz Burkiewicz: - Chciałbym do trzeciej ligi [wywiad]
Rozmowa z Bartoszem Burkiewiczem, najmłodszym z sędziowskiego „klanu“.'
„Klan Burkiewiczów” jest dobrze znany w piłkarsko-sędziowskim światku. Bracia Waldemar i Dariusz oraz najmłodsza latorośl Bartek od lat sędziują spotkania na różnych szczeblach regionalnych lig piłkarskich. Od jakiegoś czasu pierwszoplanową postacią tego trio stał się ten najmłodszy, który niedawno został królem strzelców i wywalczył tytuł mistrzowski w Pucharze Przewodniczącego Kolegium Sędziów Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, czyli w Mistrzostwach Województwa Sędziów.
- Złoty medal wywalczony we Włocławku, to nie pierwsze twoje trofeum?
- To był już mój czwarty występ. Jako piłkarz-sędzia debiutowałem trzy lata temu we Włocławku, potem była Bydgoszcz, rok temu Lipno i teraz ponownie Włocławek.
- Z jakim powodzeniem grałeś w poprzednich edycjach?
- Najmilej wspominam swój pierwszy włocławski turniej. Grałem jeszcze wtedy w Bydgoszczy II i zajęliśmy trzecie miejsce, ja jednak wywalczyłem tytuł króla strzelców. Rok później wspiąłem się „oczko” wyżej, zajmując drugą lokatę, a w Lipnie ponownie stanąłem na podium, jednak tym razem na jego najniższym stopniu, ale drugi raz zostałem najlepszym strzelcem mistrzostw. Najmilej wspominam jednak ten pierwszy występ. Byłem nowy, nikt mnie nie znał i udało mi się zdobyć tytuł najlepszego strzelca. W kolejnych mistrzostwach już wszyscy wiedzieli na co mnie stać, więc trudniej było zdobywać bramki.
- No i dotarliśmy do tegorocznych mistrzostw we Włocławku.
- Były to bardzo udane zawody, bowiem wraz z zespołem Bydgoszczy wywalczyliśmy złoty medal, a ja kolejny raz zostałem królem strzelców. Co prawda w pierwszym meczu nie udało mi się trafić do siatki, w kolejnych było już jednak nieco lepiej. Decydujący był półfinał, który wygraliśmy 2:0 i udało mi się strzelić w nim oba gole. Sama impreza była bardzo udana, był czas zarówno na sport, jak i na towarzyskie spotkania.
- Kto wraz z tobą współtworzy mistrzowską ekipę Bydgoszczy?
- Wraz ze mną grał choćby dobrze znany w Sępólnie Ariel Gacka, obecnie grający w I-ligowym futsalowym FC Bydgoszcz, a oprócz niego Michał Głowacki, Bartosz Kaszyński, Bartosz Kowalczyk, Mariusz Burda, Adrian Popławski i Dariusz Drozd. Wytrawni znawcy regionalnego futbolu doskonale wiedzą, że są to osoby, które w przeszłości lub aktualnie kopią jeszcze piłkę w różnych ligach, więc uważam, że ten tytuł nie dostał się w nasze ręce przypadkowo.
- Czy włocławski turniej był przepustką do startu w Mistrzostwach Polski Sędziów?
- Niestety, od ubiegłego roku nie ma już takich mistrzostw. Bardzo żałuję z tego powodu, bowiem w tym roku mógłbym wziąć udział w tej rywalizacji, do której byli dopuszczeni sędziowie z co najmniej 5-letnim stażem. Z opowieści taty i wujka, którzy systematycznie grywali w mistrzostwach kraju wiem, że były to bardzo wartościowe spotkania najlepszych w kraju sędziów-piłkarzy.
- Włocławskie mistrzostwa to już dla ciebie jednak przeszłość. Wkrótce rusza ważny sezon ligowy.
- Bardzo ważny. Za tydzień czeka mnie egzamin na obiektach Zawiszy. Przygotowuję się więc głównie z teorii, bo z przygotowaniem fizycznym nigdy nie miałem najmniejszych kłopotów. Walczę o awans do trzeciej ligi, wiem, że mam szanse od jesieni sędziować na tym szczeblu rozgrywek, więc zrobię wszystko, aby tego dokonać. Zadanie jest bardzo trudne, bowiem poprzez reorganizację w 4 ligach, do wyższej klasy rozgrywkowej awansuje jeden, góra dwóch sędziów z naszego regionu. Trzeba więc walczyć. Jestem w takim wieku, że chciałbym coś w światku sędziowskim osiągnąć. Jestem najmłodszym sędzią w IV lidze i patrząc jakie zespoły będą w przyszłym sezonie tworzyć III ligę, chciałoby się posędziować takie mecze.
Rozmawiał Piotr Pubanz