Bat na alimenciarzy
Wyrodni rodzice mają trafiać na listy dłużników. Trzymiesięczna zaległość ma skutkować więzieniem. Przepisy jeszcze nie weszły w życie, a część niesumiennych rodziców już zaczęła płacić
Koniec z pobłażliwością w stosunku do osób, które nie płacą alimentów. Niebawem będą trafiać do więzienia, jeśli przez trzy miesiące nie będą płacić dzieciom. A jeśli sytuacja ich dzieci drastycznie się przez to pogorszy, to tacy rodzice w więzieniu będą mogli spędzić aż dwa lata.
Nowelizacja kodeksu karnego została już uchwalona przez Sejm i trafiła do Senatu. Senatorowie mają się nią zająć podczas najbliższego posiedzenia, które zostało zaplanowane na 20 i 21 kwietnia. Jeśli senatorowie nie będą mieli uwag i zgodzą się na nowelizację, to prawo wejdzie w życie w ciągu dwóch tygodni od podpisania ustawy przez prezydenta.
Przepisy jeszcze nie weszły w życie, ale wygląda na to, że już odnoszą skutek.
- Mamy sygnały od kobiet, że byli mężowie i życiowi partnerzy zaczynają płacić alimenty na dzieci, którymi nie interesowali się od lat - mówi konstantynowianka Dorota Herman ze stowarzyszenia „Dla naszych dzieci”. - Niektórzy chcą się porozumieć z matkami ich dzieci, niektórzy zaczynają płacić bieżące alimenty, inni spłacają zaległości.
Zdaniem Doroty Herman to konsekwencje zaostrzenia przepisów. W Polsce bowiem - jak ocenia kobieta - nie ma stygmatu alimenciarza, nie istnieje presja społeczna, by wywiązywali się ze swoich obowiązków. Dopóki to się nie zmieni, skuteczne będzie zaostrzanie kar.
Zwolennikiem presji otoczenia jest Adam Łącki, prezes zarządu Krajowego Rejestru Długów.
- Restrykcje są konieczne, aby dyscyplinować nierzetelnych rodziców, ale musi się zmienić też postawa nas samych wobec takich osób - mówi Adam Łącki. - Gdyby pracodawcy nie szli na rękę nieuczciwym ojcom i nie wypłacali im wynagrodzenia „pod stołem”, to takie zachowanie ograniczyłoby skalę tego zjawiska.
To zresztą nie koniec zmian, które mają dotknąć wyrodnych rodziców. W Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej konsultowana jest propozycja tzw. aktywizacji zawodowej bezrobotnych rodziców, którzy nie płacą alimentów. Pomysł jest taki, by niesumienny rodzic, który odmówi pójścia do pracy, był pozbawiony zasiłku socjalnego albo z tego zasiłku były wypłacane alimenty dla dzieci. Mowa jest także o powstaniu tzw. czarnej listy alimenciarzy, czyli wpisywania ich do rejestru dłużników na nieco innych zasadach niż obecnie. Teraz do rejestru trafiają głównie ci, którzy są winni pieniądze Funduszowi Alimentacyjnemu, a po zmianach wpisu dokonywaliby komornicy. Więcej wyrodnych rodziców byłoby więc na tzw. czarnej liście.
A problem jest poważny i na dodatek narasta. Jak wynika z nowego zestawienia Krajowego Rejestru Długów, polscy rodzice są winni swoim dzieciom ponad 11,1 mld zł zaległych alimentów! W tym gronie dominują ojcowie - to aż 95 proc. wszystkich dłużników alimentacyjnych.
Najbardziej są zadłużeni rodzice z woj. mazowieckiego, którzy są winni swoim dzieciom ponad 1,4 mld zł. Na drugim miejscu w tym zestawieniu znaleźli się rodzice z woj. śląskiego. Ich łączny dług przekroczył 1,2 mld zł. Trzecim regionem, w którym rodzice mają miliardowy dług w stosunku do własnych dzieci to woj. dolnośląskie.
Rodzice z woj. łódzkiego mają do oddania dzieciom ponad 693 mln zł, a do rejestru dłużników trafiło blisko 20 tys. z nich. Zaledwie 1132 z dłużników alimentacyjnych w naszym regionie to kobiety.
W całym kraju do rejestru dłużników trafiło ponad 16,5 tys. wyrodnych matek, które nie płacą alimentów swoim dzieciom.