Będą wiatraki? Inwestora dzieli krok od pozwolenia na budowę
- Kompletujemy konieczne dokumenty - mówi Łukasz Swędrowski z firmy Proland, która reprezentuje inwestora. - Budowę uzależniamy od nowych przepisów dotyczących OZE.
Wszystko wskazuje na to, że na terenie gminy staną kolejne wiatraki. Postępowanie w sprawie lokalizacji turbin wiatrowych trwa od pięciu lat. Wtedy to firma „FW Żary” wystąpiła do gminy wiejskiej o wydanie decyzji na temat środowiskowych uwarunkowań przedsięwzięcia.
Kolejnym krokiem jest uzyskanie przez inwestora pozwolenia na budowę. Jak usłyszeliśmy w starostwie powiatowym w Żarach, komplet dokumentów jeszcze do nich nie wpłynął.
- Mamy dwa miesiące na wydanie pozwolenia - przyznaje Mariusz Myśliwy z wydziału budownictwa i ochrony środowiska. - W przypadku Drożkowa da się tę procedurę wydłużyć o kolejny miesiąc. Jako że układ przestrzenny wsi podlega ochronie, niezbędne są uzgodnienia z konserwatorem zabytków.
Pierwotnie firma planowała postawić 17 turbin. Każda miała mieć wysokość 210 metrów i moc do 4MW. Daje to możliwość wyprodukowania około 8 GWh energii rocznie. Wystarczy, by zasilać biuro gminy Żary przez jakieś sto lat.
Inwestycja budzi jednak sprzeciw. Budowie niechętni są okoliczni mieszkańcy. Obawiają się wpływu turbin na zdrowie. Martwi ich hałas i kłopotliwe sąsiedztwo. Wierzą, że wiatraki obniżą wartość ich nieruchomości. Elektrownie miałyby także hamować rozwój wsi.
Nic nie mogą zrobić
- Mieszkańcy mieli okazję wyrazić swoje zdanie w 2010 roku, gdy uchwalano plan zagospodarowania przestrzennego i w 2012, kiedy wydano decyzję środowiskową dla przedsięwzięcia - mówi Edyta Ciecierska, kierownik referatu rozwoju gminy. - Na obecnym etapie nie można już nic zrobić. Sprawa wyszła już poza zasięg naszego urzędu.
Wielu przeciwników farm wiatrowych i tak ma żal do urzędników. Uważają oni, że gmina mogłaby lepiej strzec ich interesów.- Praktyka w całej Polsce jest taka sama - objaśnia Krzysztof Kurczab z Drożkowa. - Nikt nie informuje mieszkańców o zamiarach inwestora. Bo urząd wie lepiej, co jest dla nas dobre. Gdy sprawa wychodzi na jaw, zazwyczaj jest już za późno. Głośne protesty pacyfikuje się kupując kredki do szkoły albo garnki dla koła gospodyń.
Nie poddamy się
Bardziej powściągliwy w słowach jest Jacek Strużyna ze Stowarzyszenia Eko-Łużyce. Jak przyznaje, jest świadomy trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się gmina. W myśl obowiązujących przepisów, planów „FW Żary“ nie można było zablokować.- Oczywiście nie zamierzamy się poddawać - zapowiada. - Zostało nam wiele możliwości, które na pewno wykorzystamy. Dysponujemy dowodami, z których jasno wynika, że praca wiatraków w odległości mniejszej niż 2 km od zabudowań, jest szkodliwa dla człowiek. Nie jesteśmy przeciwni zielonej energii, lecz postulujemy o zachowanie właściwych odległości turbin od budynków mieszkalnych.
Przedstawiciel inwestora uspokaja, że ewentualne prace będą prowadzone z poszanowaniem woli okolicznych mieszkańców. Firma zabiega o możliwość przedstawienia swoich zamiarów na najbliższej sesji rady gminy. Co ciekawe, budowa wcale nie jest przesądzona. Wszystko zależy od warunków odbioru energii elektrycznej, jaka zapisana zostanie w ustawie o odnawialnych źródłach energii.
Dotąd zakup odbywał się w oparciu o sztywną cenę. Wkrótce jednak ma wejść w życie system aukcyjny.
Jako, że ustawa o OZE budziła duże kontrowersje, a szczegóły jej funkcjonowania nadal są uzgadniane, cała branża trwa w wyczekiwaniu.
- Przezornie kompletujemy potrzebne pozwolenia - mówi Łukasz Swędrowski - nasze dalsze ruchy nie są jednak wcale przesądzone.
Autor: Grzegorz Kozakiewicz