Marek Białowąs

Będzie łatwiej wyciąć drzewa

Bojadła Fot. Bartosz jakubowski/arch.dom. Tak wyglądały w Bojadłach lipy, gdy przystąpiono do ich wycinki
Marek Białowąs

Nie wszystkie stare drzewa zasługują na to, aby rosły dalej. W Bojadłach wójt postanowił wyciąć lipy, aby chronić przechodniów. Szykują się duże zmiany w pozwoleniach na wycinkę.

Pan Bartosz z Bojadeł stanął w obronie sześciu lip przeznaczonych do wycięcia. Drzewa rosły przy drodze, blisko kościoła. Niestety apel był spóźniony. Bo już następnego dnia lipy zostały wycięte.

- Tak oto z pięknych lip nic nie zostało - poinformował na swojej stronie na facebooku nasz Czytelnik, który dzień wcześniej napisał do ,,GL’’ prośbę o pomoc przy staraniach w sprawie wstrzymania wycinki.

Gdy drzewa zniknęły, odezwali się inni mieszkańcy Bojadeł, którzy skomentowali to wydarzenie.
- Kto na to zezwolił! - pyta nasz Czytelnik. A pod jego wpisem Paweł R. dodał: - tej grubości lipy (co wycięte - dop. red.) to już pomniki przyrody, brak słów. Ktoś powinien za to odpowiedzieć - czytamy.

Nie wszyscy jednak krytykują wycięcie starych lip. Zdaniem Tadeusza C.: - te drzewa wymagają pielęgnacji. Lipa ma niestety tendencję do gnicia od wewnątrz, przy życiu utrzymuje ją wtedy skorupa grubości niekiedy tylko 10 cm. Jeśli drzewo jest wysokie i ma silnie rozbudowaną koronę, przy mocnym wietrze niestety się łamie. Wszystkim, którzy piszą nieprzemyślane i obraźliwe komentarze, życzę, aby nie spadła im kiedykolwiek na głowę gałąź z niepielęgnowanych drzew.
O przyczynę wycięcia drzew zapytaliśmy wójta Bojadeł.

- To był wniosek proboszcza naszej parafii, który zwrócił uwagę, że drzewa są w złym stanie, przesuszone. Stwarzało to niebezpieczeństwo dla ludzi, głównie dzieci, które często tamtędy chodzą - mówi wójt Grzegorz Doszel. - Również pracownik gminy potwierdził ten stan. Dlatego napisałem wniosek do starosty o pozwolenie na wycinkę. Czekaliśmy z decyzją o usunięciu drzew blisko dwa lata.

Wójt zapewnił, że w miejsce starych lip zasadzone zostaną nowe drzewa.

- Dziwiłem się, dlaczego lipy nie zostały ścięte wcześniej - mówi Włodzimierz Puchalski, mieszkaniec Bojadeł. - Przechodziłem obok, w czasie gdy je ścinali. Jedna z lip była już pusta w środku. A więc w czasie wiatru mogło spaść na ziemię. Wystarczy teraz w to miejsce posadzić jakieś iglaki. Lub inne drzewa. Niestety wszystko na tym świecie przemija.

Wycinka drzew zawsze budzi sporo emocji. Wystarczy wspomnieć głośne już konflikty mieszkańców Zielonej Góry z właścicielami działek i miastem w sprawie wyciknki na Wzgórzu Braniborskim czy też na terenie po byłej Aquarenie. Każda inwestycja w Winnym Grodzie wiąże się z wycinką drzew. Tymczasem do Sejmu wpłynął projekt zmian w ustawie o ochronie przyrody.

Jego autorami jest grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości. Dotarliśmy do wspomnianego projektu. Jego ideą jest uproszczenie procedur związanych z wycinką drzew, w tym przekazanie niektórych uprawnień z tym związanych do gmin.

W uzasadnieniu autorzy piszą, że ,,zlikwidowane zostaną obecne ograniczenie właściciela nieruchomości prywatnej w usuwaniu drzew i krzewów rosnących na działce. Obecne przepisy wymagają od niego wystąpienie do wójta, burmistrza czy prezydenta o zezwolenie na takie działania”.

Wprowadzone zostaną też zmiany ,,umożliwiające gminom rezygnację z konieczności uzyskiwania zezwoleń na usuwanie drzew i krzewów w wybranych przez nie sytuacjach oraz rezygnację z opłat za usunięcie, także w określonych sytuacjach”.

Gminy uzyskają także możliwość określania stawek za usunięcie drzew i krzewów, co oznacza, że będą miały wpływ na poziom swoich dochodów. Czyli jeśli wprowadzą wysokie opłaty, to ich budżet znacznie wzrośnie. O ile oczywiście zainteresowani zdecydują się na usuwanie drzew i krzewów. Podkreślić jednak trzeba, że zmniejszona zostanie administracyjna kontrola wycinki m.in. poprzez podwyższenie obwodów drzew jak też wytypowanie odmian drzew, które można będzie wyciąć bez uzyskiwania zezwolenia. Obecnie bez zezwolenia można ściąć drzewo, które na wysokości 5 cm nad ziemią ma nie więcej niż 25 cm w obwodzie. W przypadku niektórych gatunków jak topola, wierzba, klon jest to 35 cm. Szacuje się, że tyle lat ma drzewa rosnące około 10 lat. Posłowie chcą też zmniejszyć kary. Dziś za jeden centymetr pnia drzewa mnożnik może wynieść nawet 800 zł. W projekcie nowelizacji ustawy o ochronie przyrody ustalono stawkę na poziomie maksymalnie 500 zł.

Jak nam powiedziała posłanka PO Krystyna Sibińska, członek sejmowej komisji ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa nowe przepisy mają obowiązywać już od 1 stycznia 2017 roku. - Nie jestem z nich zadowolona. Są one wprowadzane pośpiesznie, zostały zrobione na kolanie, bez większej dyskusji. To ich największa słabość - dodała posłanka.

Zdaniem wiceburmistrza Świebodzina Krzysztofa Tomalaka dzisiejsze przepisy są sztywne, by nie powiedzieć, że niekiedy głupie. Dlatego bardzo często powodują większe szkody niż zyski.

- Przykładowo przy budowie domu jego właściciel sadzi drzewa. Mija 20 lat i chce coś zmienić, dobudować. A tu blokada, drzewa nie można usunąć. To idiotyczne - mówi wiceburmistrz. Dodaje, że bardzo często te sztywne przepisy związane z wycinką drzew, hamują inwestycje jak budowa dróg czy fabryk. - Mamy przykłady. Inwestor chciał wybudować zakład, ale blokadą były samosiejki, które rosły 20 i więcej lat. Dlatego jestem za liberalizacją przepisów dotyczących wycinki drzew i przekazaniem uprawnień gminom - podkreśla wiceburmistrz.

Propozycje zmian chwali wójt Lubrzy Ryszard Skonieczek. Mówi: - Rolnicy kupili w ostatnich latach wiele ziemi od agencji. Teraz nie mogą nic z nią zrobić, bo na polu porosły samosiejki, których usunięcie kosztuje fortunę. To trzeba zmienić - dodaje wójt Lubrzy .

Marek Białowąs

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.