Będzie przełom ws. baz NATO w Polsce? Gen. Polko: Koniec straszenia Polaków
- Nie możemy powtórzyć błędów z minionych lat, gdy rozbrajaliśmy polską armię. Ministrowie Klich i Siemoniak likwidowali jednostki, zamieniali etaty zawodowych żołnierzy na wątpliwej jakości Narodowe Siły Rezerwy i szukali oszczędności kosztem zdolności bojowych. Europa przespała długi czas, w którym Rosja budowała swoje zdolności militarne i obronne - mówi dla "Głosu Wielkopolskiego" generał Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM i ekspert nauk wojskowych.
W ostatnich dniach pojawiła się nieoficjalna informacja, że bazy NATO w Polsce będą miały już niedługo stały charakter. Mówi się m. in. o bazie w wielkopolskim Powidzu. W jaki sposób to wzmocni nasze bezpieczeństwo?
Do tej pory bazy NATO i obecność amerykańskich wojsk w Polsce miała charakter rotacyjny. Było to wystarczające, dopóki Rosja nie pokazała, na co ją stać. Teraz nawet kraje neutralne, jak Finlandia i Szwecja, chcą stałej obecności NATO na jej wschodniej flance i wyraziły wolę przyłączenia się do Sojuszu. W dłuższej perspektywie czasowej stałe bazy będą tańsze w utrzymaniu, bo odejdą koszty co kilkumiesięcznej rotacji całych oddziałów wraz z techniką. Istotny jest także czynnik ludzki – stała baza oznacza możliwość pełnienia służby z dala od własnego kraju, ale nie od rodzin amerykańskich żołnierzy. Rodzinne osiedla, szkoły, sklepy, opieka medyczna, miejsca wypoczynku... to w takich bazach standard. Trudno wymagać od amerykańskich żołnierzy, by przebywali tutaj latami, oderwani od najbliższych. Jednocześnie dla Rosji będzie to jednoznaczny sygnał – nie będzie już straszenia Polski manewrami w Obwodzie Kalingradzkim czy na Białorusi, jesteśmy w każdej chwili gotowi reagować na waszą agresję.
Czy w przypadku tych baz istotne jest ich rozmieszczenie na terenie Polski? Powinny być bardziej skupione przy granicy wschodniej?
To nie ma większego znaczenia i to Amerykanie powinni wskazać obszary, które z ich punktu widzenia wydają się najbardziej dogodne do rozmieszczenia własnych sił. Jedno jest oczywiste - w przypadku agresji Rosji, pierwsze uderzenie będą musiały przyjąć na siebie Polskie Siły Zbrojne. To nie jest tak, że ściągamy tu Amerykanów i wyślemy ich na pierwszy ogień, żeby nas bronili, doskonale zdajemy sobie sprawę, że bezpieczeństwo Polski to w pierwszej kolejności nasza odpowiedzialność. Znając jednak Amerykanów, a współdziałałem z nimi w kilku misjach, nie są to żołnierze, którzy uciekaliby od walki, na ich wsparcie na pewno będzie można liczyć. Obecnie, w trakcie pobytu w Polsce wykorzystują ten czas na poznawanie specyfiki potencjalnych kierunków działań, zgrywanie się z Polskimi odpowiednikami i weryfikowanie wypracowanych wcześniej rozwiązań taktyczno – operacyjnych.
Zobacz też: Krajowy Plan Odbudowy z "kruczkami". Będą nowe opłaty. Dostaniemy po kieszeniach
Ministerstwo Obrony Narodowej zapowiada i wdraża spore zakupy zbrojeniowe. Jakiego sprzętu potrzebujemy, by czuć się bezpiecznie?
Wystarczy spojrzeć, o co proszą Ukraińcy. Po pierwsze, o samoloty. My mamy zakontraktowane samoloty F-35 - najnowocześniejsze, zdolne przełamać rosyjską obronę powietrzną i wykonywać uderzenia odwetowe. Po drugie, oczekują środków obrony powietrznej – takich jakie pozyskujemy w ramach realizowanego programu Wisła i Narew. Baterie Patriot, Himarsy, ale także elementy systemu rakietowo - artyleryjskiego Pilica – do niszczenia środków rakietowych i lotnictwa agresora. Ważne są także czołgi, my pozyskujemy najnowocześniejsze na świecie Abramsy, artyleria, lekka broń dla WOT... i oczywiście systemy kierowania ogniem, które integrowałyby te środki walki i pozwalały reagować w czasie rzeczywistym. Mam nadzieję, że Rosja długo się nie podniesie od ciosów, które otrzymuje od Ukraińców, ale nie możemy powtórzyć błędów z minionych lat, gdy rozbrajaliśmy polską armię. Ministrowie Klich i Siemoniak likwidowali jednostki, zamieniali etaty zawodowych żołnierzy na wątpliwej jakości Narodowe Siły Rezerwy i szukali oszczędności kosztem zdolności bojowych. Europa przespała długi czas, w którym Rosja budowała swoje zdolności militarne i obronne. Teraz nie możemy powtarzać tego błędu.
Jak dużo tego nowego sprzętu nam potrzeba?
To zależy od przyjętych założeń doktrynalnych, koncepcji obrony i strategii. Zarówno na poziomie państwowym jak i NATO – bo muszą one być spójne. Myślę, że wojna w Ukrainie poważnie zweryfikuje przyjęte wcześniej założenia, ale uważam, że zmierzamy w dobrym kierunku. Nowoczesne wyposażenie wojsk Obrony Terytorialnej polskie pioruny, nTowy, jaweliny, czy bayraktary, nowoczesna artyleria – kraby, raki, gladiusy, czołgi Abrams, F-16, F-35, patrioty... to gigantyczna jakościowa zmiana w polskiej armii. Wciąż jednak jest potrzebna zdecydowanie większa ilość śmigłowców dla wojsk specjalnych i aeromobilnych typu Blackhawk i Apache (specjalistyczne i bojowe do osłony), a nasza Marynarka Wojenna wciąż czeka na nowoczesne okręty podwodne. Oczywiście zakupy dla wojska nie mogą być realizowane kosztem innych obszarów związanych z bezpieczeństwem – chociażby z bezpieczeństwem zdrowotnym. W obszarach, których nie uda nam się osiągnąć wystarczającego poziomu zdolności bojowych możemy na szczęście liczyć na naszych natowskich partnerów, a oni na nas. W Europie jesteśmy jednym z przodujących krajów w zakresie budowanie potencjału obronnego.
Jakie będą dalsze losy tej wojny? Rosja uderza coraz mocniej, wywiera coraz większą presję na Ukraińców.
Rosja tej wojny z pewnością nie wygrywa, musimy mieć tego świadomość. Działania Putina doprowadziły do czegoś, czego się nie spodziewała - zintegrowania NATO i Unii Europejskiej. Finlandia i Szwecja chcą wejść do NATO, a to oznacza, że granica Sojuszu wydłuży się od północy o 1350 km. Rosja nie zdobyła także serc i umysłów Ukraińców i prowadzi wojnę na wyniszczenie – paląc Ukrainę. Nawet osiągając zdobycze terytorialne, doprowadza je do ruiny. Wielu ludzi na Ukrainie, którzy wcześniej byli chętni do integracji i budowania braterstwa z Rosją, zmieniło swoje podejście. Nie da się tworzyć więzi z barbarzyńcą, który "niosą pomoc bratniemu narodowi" za pomocą rakiet, bomb i walca ogniowego artylerii. Niszcząc szkoły, szpitale, miejsca pracy, gwałcąc, rabując i mordując cywili. Rosja liczy na to, że zdobędzie Donbas, odetnie Ukrainę od morza Azowskiego i Czarnego, a następnie doprowadzi do zamrożenia konfliktu, by odbudować swoje zdolności bojowe. Zachód nie może do tego dopuścić.
Jak istotne będzie wsparcie militarne od Zachodu i Polski? Czy to wsparcie będzie jeszcze zwiększane?
Sam fakt, że jako Polska tak wspieramy Ukrainę, nieźle rozbraja kremlowską propagandę. Rosjanie próbują wmówić Ukrainie, że Polska chce przechwycić jakieś jej terytoria. Z drugiej strony zarzucają Polsce dozbrajanie Ukrainy. To jak to jest? Polska chce odciąć kawałek Ukrainy, więc dozbraja armię ukraińską przeciwko sobie? A odpowiadając całościowo na to pytanie. Na Ukrainie toczy się "proxy war" – wojna zastępcza demokratycznego Zachodu z systemem autorytarnym i nie możemy tej wojny przegrać. Porażką byłoby już "wyjście z twarzą" zbrodniarzy, którzy dokonali agresji. Ich miejsce jest przed Międzynarodowym Trybunałem w Hadze. Wsparcie militarne Ukrainy musi być zwiększane i realizowane konsekwentnie do pełnego zwycięstwa: odzyskania terenów zagrabionych po 24 lutego i w 2014 roku. Niektóre kraje aktualnie więcej deklarują niż dają, stąd tak ważne są polskie wysiłki dyplomatyczne by to zmienić. Ukraina potrzebuje rakiet, artylerii, czołgów i samolotów - ciężkiego uzbrojenia, bez którego nie da się wyprzeć hord rosyjskich barbarzyńców z zajętych terenów.
---------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?
Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus
Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.
Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień