Miasto to mocno z grubsza ujmując mieszkańcy i ilość rozmaitych budowli przez nich wzniesiona na określonej powierzchni.
Powiększanie się tych wszystkich kategorii nazywać będziemy rozwojem miasta. Często tylko liczby wystarczą, aby o mieście można było powiedzieć kiedy się rozwijało, a kiedy wręcz przeciwnie - traciło na swoim znaczeniu. W 1635 roku Białystok, nie będąc jeszcze miastem, lecz nabierając już pewnego znaczenia liczył sobie 177 domów. Nie podano ilu miał mieszkańców, bo rzecz dotyczyła podatku od tak zwanego dymu czyli domu, ale możemy zaryzykować stwierdzenie, że mieszkało w nich około tysiąca białostoczan. Potwierdzić to mogą dane z 1663 roku gdy opłacających podatek „od głowy” czyli mieszkańca powyżej 14 roku życia było 634. Mieszczanami stali się oni z pewnością w 1692 roku. Wtedy to proboszcz białostocki ksiądz Jan Michał Głowiński zapisał „Rok 1692. Miasto Białystok. Za przywilejami na wolność do lat pewnych danych, rok pierwszy teraz się buduje”. I właśnie tę datę historycy uznają za początek miejskości Białegostoku. Rozmach jego rozwojowi nadali Braniccy, choć za niekorowanego patrona miasta bez wątpienia uznać należy ostatniego z rodu - Jana Kazimierza, który dla upamiętnienia swojego dziadka przyjął imiona Jana Klemensa. Objął on Białystok w 1709 roku i władał nim aż do swej śmierci w 1771 roku. To były lata największej prosperity. O Białymstoku słyszała cała Europa. Liczba jego mieszkańców wahała się od 3,5 do 4,5 tysięcy. Dziś nie robi ona wielkiego wrażenia, ale pamiętajmy, że w tym samym czasie stołeczna Warszawa miała około 100 tysięcy mieszkańców. Gdy Białystok w 1795 roku zajęli Prusacy to sytuacja demograficzna niewiele się zmieniła. W 1799 roku w zestawieniach statystycznych departamentu białostockiego zanotowano: „Ludność: 3930 mężczyzn i kobiet. Wśród nich: 1788 Żydów, 11 duchownych mężczyzn, 5 kobiet, 37 kupców, 380 rzemieślników”. Pomimo, że liczba ludności od czasów Branickiego nie wzrosła, to jednak uznaje się, że miasto zanotowało rozwój właśnie za sprawą rzemieślników, no i pruskiej administracji.
Od 1807 roku Białystok aż do 1915 roku był rosyjskim miastem. Jako stolica Obwodu startuje z ledwo przekroczoną liczbą 4 tysięcy mieszkańców. Ta stołeczność powoduje jednak, że już w 1825 roku w mieście zamieszkuje ponad 8 i pół tysiąca obywateli, choć liczba ta może być myląca bo zawierała też żołnierzy garnizonu białostockiego. Wyraźny przyrost ludności miasta nastąpił w drugiej połowie XIX wieku. W 1860 roku było ponad 16 tysięcy białostoczan. I od tego roku nastąpiła wręcz eksplozja demograficzna. Powodem był oczywiście rozwój przemysłu, który dawał zatrudnienie przybywającym do Białegostoku mieszkańcom okolicznych wsi. W 1897 roku Białystok liczył ponad 82 tysiące mieszkańców, aby przed samym wybuchem I wojny światowej przekroczyć 99 tysięcy. Po zakończeniu wojny liczba mieszkańców spadła, lecz w wyniku stworzenia 10 maja 1919 roku tak zwanego Wielkiego Białegostoku ponownie oscylowała około 80 tysięcy. Cały okres międzywojenny to zbliżanie się do magicznej liczby 100 tysięcy. Jeszcze w 1931 roku na podstawie spisu powszechnego ludności stwierdzono że Białystok zamieszkuje 91 335. Setkę przekroczono w 1939 roku. Ciekawostką lokalną międzywojnia było podawanie w prasie rozmaitych statystyk, które anonimowe dziesiątki tysięcy mieszkańców pokazywały często w anegdotycznym przekazie. Oto taka statystyczna analiza białostoczan.
1 kwietnia 1936 roku podano, że liczba mieszkańców Białegostoku osiągnęła 99.772. Skrupulatnie zaznaczone jednak zostało, że nie są tu ujęci więźniowie, oczywiście ci przyjezdni, bo nasi to tak i wojsko. Wśród białostoczan o 3,5% było więcej mężczyzn niż kobiet. Sprawdzono też, że w Białymstoku po polsku mówiło 50758 osób czyli tylko 50,9%. Żydów, którzy porozumiewali się pomiędzy sobą w jidysz, część z nich nie znała polskiego, część udawała, że go nie zna, było 42.880 czyli 43%. Pozostawało jeszcze 2094 Niemców, 359 Rosjan i 798 innych przedstawicieli różnych narodowości (Macedończycy, Belgowie, Litwini). Ale narodowość nie budziła takich emocji jak to, do jakiej świątyni kto idzie. Wyobraźmy sobie taką wielką, statystyczną, białostocką farę. Musiałaby być z 10 razy większa niż ta rzeczywista, żeby pomieścić 45.474 wiernych. Przy Suraskiej, na Placu Szkolnym stała Wielka Synagoga. Ale ta, do której weszli by wszyscy wyznawcy judaizmu musiałaby być Arcywielka, po to aby pomieścić 42.880 Żydów. Cerkiew Św. Mikołaja, też w tej symulacji należałoby przeskalować tak by pomieściła 8177 wiernych. Jedynie kościół Św. Jana ( dziś Św. Wojciecha) przy Warszawskiej z trudem zmieściłby wszystkich 2892 białostockich ewangelików.
A jak wyglądała struktura wiekowa statystycznych białostoczan w 1936 roku? Dzieci w wieku do lat 9 stanowiły 18,9% wszystkich mieszkańców miasta. Białostoczan wieku 10-19 lat było 16,2%, a w wieku 20-29 aż 20,2%. W sumie przed trzydziestką było 55,3%. Było więc to miasto ludzi młodych.
Najwięcej białostoczan 1936 roku pracowało w przemyśle i w rzemiośle. Było ich aż 47,1%. Zaskakuje, że tylko 6,3% zajmowało się handlem, a przecież w obiegowej opinii to śledziami handlował co drugi białostoczanin.
Czas jednak zajrzeć do alkowy przeciętnego, statystycznego mieszkańca grodu nad Białą. Cyfry mówią wprost. Chrześcijańskie panny wcześniej czuły „wolę Bożą” i wychodziły za mąż w wieku 25,6 lat. Niechrześcijanki z panieńską cnotą obnosiły się średnio o 13 miesięcy dłużej. Kawalerowie chrześcijanie mieli też bardziej gorącą krew. Żenili się w średnim wieku 27,5 lat. Ich koledzy mojżeszowego wyznania z talmudyczną mądrością wiedzieli co się święci i roztropnie żeniaczkę odkładali aż do 29 roku życia. Małżonkowie chrześcijańscy byli bardziej zaradni. Od 1926 do 1936 roku spłodzili 7861 dzieci. Żydzi znacznie im ustępowali. Wydali na świat 5656 potomków. Nie popisali się w tej nie wymagającej specjalnych predyspozycji konkurencji młodzi prawosławni z wynikiem 1017, a o ewangelikach to nie ma co mówić. 340 przez 10 lat. Katolicy byli jeszcze lepsi w płodzeniu dzieci … nieślubnych. Na 955 nieślubnych urodzeń 623 były dziełem katolickim. To aż 65,2 %. Z kolei żydowskich nieślubnych dzieci urodziło się zaledwie 127 co stanowiło tylko 13,3 % .
Alkowiana nadpobudliwość chrześcijańska często niestety odbijała się niekorzystnie na psychice. W latach 1930-1936 w Białymstoku popełniono 133 samobójstwa. To wychodzi ponad 20 na rok, czyli po prawie 2 w miesiącu! Aż 88 desperatów było chrześcijanami. Najczęstszym powodem targnięcia się na swoje, najczęściej młode, życie była nieszczęśliwa miłość. Ten ciekawy, zróżnicowany białostocki świat w latach 1939 - 1944 przestał istnieć. Straty wojenne były dramatyczne. Zniszczeniu uległo całe centrum miasta. Nie funkcjonował przemysł i urządzenia infrastruktury. Ale najdobitniej o skali tych zniszczeń świadczy w 1944 roku ocalała liczba około 30 tysięcy mieszkańców. Pierwszy powojenny spis ludności z 4 lutego 1946 roku odnotował, że w Białymstoku mieszkało 46 759 osób. W efekcie powojennej odbudowy miasto znów zaczęło się rozwijać. W 1961 roku miało już 120 tysięcy mieszkańców.
W następnych dekadach prognozowano, że Białystok będzie liczył 200 tysięcy. Osiągnięto ten poziom w 1976 roku . Przypuszczano jednak, że liczba 250 tysięcy jest nieosiągalna Okazało się jednak, że w 1985 roku stała się faktem. W następnych latach prognozowano wzrost nawet do 350 - 400 tysięcy, ale te przypuszczenia okazały się, jak na razie nierealne. Białostoczan w 2016 roku było 296,3 tysięcy.