Smutne, ale prawdziwe: tej zimy żaden ośrodek narciarski na Śląsku Cieszyńskim nie pochwali się miłośnikom białego szaleństwa żadną wielką inwestycją narciarską – wynika z naszego rekonesansu zrobionego tuż przed rozpoczęciem kolejnego sezonu. Niestety, po latach dość systematycznego rozwoju infrastruktury narciarskiej, przyszła posucha. Co się stało? Czy to dłuższa tendencja?
W ostatniej dekadzie nie było sezonu narciarskiego w Beskidach, podczas którego jakiś ośrodek nie chwaliłby się jakąś ważną inwestycją, taką jak uruchomienie nowoczesnej kanapy, poszerzenie trasy czy chociażby montażem oświetlenia na stoku lub uruchomieniem dodatkowych punktów gastronomicznych.
Jako pierwsze dobry przykład do zmiany narciarskich standardów dały prywatne wiślańskie ośrodki, które pokazywały jak należy nadrabiać wieloletnie zaległości i równać do najlepszych. Nie trzeba było długo czekać, by w ślady wiślańskich ośrodków poszły stacje działające w Istebnej takie jak Zagroń czy Złoty Groń, które w ostatnich latach, ku uciesze narciarzy, poczyniły imponujące inwestycje, pozytywne zmiany można było także zaobserwować w Brennej i Ustroniu. Sporo zaczęło się dziać nawet w Szczyrku, który w ostatnich dekadach uchodził za narciarski skansen.
Niestety, z naszego rozeznania przeprowadzonego w przededniu rozpoczęcia sezonu narciarskiego 2015/2016 wynika, że inwestycje narciarskie w Beskidach w tym roku wytraciły impet. Przykro stwierdzić, ale tej zimy nie zostanie oddana do użytku żadna wielka inwestycja narciarska. Właściciele ośrodków narciarskich zgodnie przyznają, że wprawdzie w tym roku wielkich inwestycji nie ma, ale to nie oznacza, że nie będzie ich w przyszłości. Niektóre ośrodki planują jakieś przedsięwzięcia w przyszłym roku, ale na razie zachowują je w tajemnicy.
Skoro tak, to należy mieć nadzieję, że przynajmniej zima będzie łaskawa dla narciarzy, a ceny za bilety i karnety nie pójdą w górę. Dobrej zimy!