Bez kasy z miasta z „siatką” ani rusz
Po upadku w poprzednim sezonie GTPS-u Gorzów, w mieście nad Wartą powstał UKS Set Krzysztofa Kocika. Na razie jego zawodnicy grają w III lidze.
Przypomnijmy: jak to się stało, że założył Pan UKS Set Gorzów?
To była potrzeba chwili. Na początku chciałem trenować dzieci z klas 4-6 szkoły podstawowej. Jednak od momentu, kiedy GTPS rozleciał się z powodów finansowych, postanowiłem przejąć juniorów.
Ten krok to ocalenie gorzowskiej siatkówki od zapomnienia?
To była akcja ratunkowa. Decyzja o tym, ze klub przestaje istnieć zapadła w połowie sierpnia, więc mieliśmy bardzo mało czasu, żeby się zorganizować. Juniorzy GTPS-u musieliby być rozwiązani, więc automatycznie wciągnęliśmy ich w nasze struktury. Oni grają teraz w trzeciej lidze oraz w swoich rozgrywkach. Dziś to jest jedyna możliwość zobaczenia siatkówki seniorów w Gorzowie.
Serce się kraje?
Na pewno, zwłaszcza że w całej Polsce siatkówka przeżywa boom. Jesteśmy mistrzami świata. Trochę dziwne, że w Gorzowie „siatka” jest aż tak bardzo pomijana.
Na co stać pana podopiecznych?
To są młodzi chłopcy, którzy w III lidze przeplatają bardzo dobre występy ze słabszymi. Oni nigdy nie grali na szczeblu wyższym niż rozgrywki juniorskie. Nigdy też nie wymagano od nich tyle co teraz.
Jakie są przed nimi stawiane cele w tym sezonie?
Awans do półfinałów mistrzostw Polski juniorów. Jeśli zajmiemy pierwsze miejsce w lidze juniorów, to ćwierćfinał będziemy organizowali w Gorzowie. Potencjał jest, ale wiele przed nami pracy.
Postępy są już zauważalne?
Z cała pewnością. Z miesiąca na miesiąc widać progres. Tyle że jesteśmy młodym stowarzyszeniem. Efekt powinien przyjść po dwóch latach pracy z nimi. Chłopacy zostali rzuceni na głęboko wodę, ale decyzja o starcie w III lidze była najlepszą z możliwych.
Tym niemniej nimi samymi trudno będzie awansować.
Bezapelacyjnie. Będziemy potrzebować minimum czterech starszych chłopaków. Wiem, że jeden z klubów mógłby dać nam woich zawodników, by się u nas ogrywali. Jest szansa, by w Gorzowie zbudować fajną ekipę za naprawdę niewielkie pieniądze. Jednak nie będę robił niczego na siłę. Nie znam klubu, który działałby bez wsparcia władz. Na razie utrzymujemy się z wpływów sponsorów oraz składek rodziców. Od miasta dostaliśmy 11 tys. na młodzież. O nich władze dbają. To pieniądze, które należały się GTPS-owi.
Łatwiej powinno być w ćwierćfinale mistrzostw Polski.
Kiedyś półfinał był podstawą. Sam trzy razy grałem w finale. Dziś coś normalnego jest wejście do ćwierćfinału i przegranie wszystkich pojedynków. Musimy zmienić sposób myślenia. Ćwierćfinał nie jest sukcesem.
Wierzy pan, że ten projekt się powiedzie?
Wierzę, że w Gorzowie siatkówka wróci do łask. Może nie do PLS-u, jak kiedyś, bo dziś to jest nierealne. Jednak miasto zasługuje chociaż na pierwszoligową siatkówkę. To jest kwestia dobrej woli kilku osób. Skorzystałyby na tym zarówno dzieci, jak i same miasto.