Bez społeczników ciężko jest żyć, ciężko też umierać
W hospicjum im. św. Brata Alberta w Żarach większość pacjentów to osoby śmiertelnie chore. Niektórych pacjentów rodziny zostawiają wyłącznie z powodu odleżyn
25-lecie działalności Koła Żarskiego Towarzysztwa Pomocy im. Św. Brata Alberta, prowadzącego żarskie hospicjum było okazją do podziękowań najbardziej zaangażowanym w jego powstanie, ale i pokazania problemów, z jakimi boryka się placówka. Oprócz radnych miejskich i powiatowych wśród gości był też starosta żagański, Henryk Janowicz.
W zeszłym roku na miejsce w hospicjum pacjent musiał poczekać tydzień, w tej chwili ok. 10 dni. Najsmutniejsze jest to, że ludzie trakują hospicjum jak przechowalnię starszych, niesamodzielnych i drążonych chorobą krewnych. Większość pacjentów to osoby chore na raka, ale nie wszyscy kwalifikują się do przyjęcia.
- Jesteśmy lekarzami, mamy pomagać ciężko chorym osobom. Hospicjum i szpital to nie to samo. Zawsze mamy czas dla pacjenta. Jeżeli w danym momencie nie chce się wykąpać, to go nie zmuszamy - mówi Daniel Sękowski, naczelny lekarz hospicjum w Żarach. - Niestety są pacjenci, szczególnie po udarze, a trafiają do nas, ponieważ nie ma kto się nimi zająć w ich własnym domu. Ich krewni pytają, czy możemy takiego chorego przyjąć. Niestety, pacjenci po rozległych udarach, zwłaszcza leżący, nie kwalifikują się do hospicjum. Czasami, gdy taka osoba wychodzi ze szpitala, to po jakimś czasie zaczyna cierpieć na odleżyny, które są kryterium przyjęcia do hospicjum. Jednak często pojawiają się u pacjenta z powodu braku odpowiedniej opieki - mówi Daniel Sękowski. Aby była możliwość przebywania pacjenta z odleżynami w hospicjum, muszą być spełnione odpowiednie warunki, tzn. nie mogą to być np. odleżyny chirurgiczne, nadające się do leczenia w szpitalu.
- Mieliśmy kilku pacjentów z odleżynami, kilku z nich udało się wyleczyć. Jednak, gdy wręczaliśmy wypis pacjenta rodzinom, tu pojawiał się problem. Bliscy pacjenta przyzwyczaili się, że nie ma chorego przez kilka miesięcy w domu, a teraz co, z powrotem ma z nimi mieszkać? - mówi Daniel Sękowski.
- Nie możemy zapominać, że każdego z nas czeka śmierć. Umieranie w samotności jest okropne. Co innego, gdy pacjent odchodzi wśród ludzi, którzy poświęcali mu czas i emocje - mówi Henryk Janowicz, starosta żagański.
W żarskim hospicjum przebywa ok. 15 pacjentów. Na codzień chorymi zajmuje się trzech lekarzy, kilkanaście pielęgniarek i wolontariusze, z których pomocy pacjenci bardzo chętnie korzystają.
- Nie każdy lekarz czy pielęgniarka ma predyspozycje do pracy w hospicjum. Tam praca wygląda inaczej, ponieważ pacjentami są głównie osoby śmiertelnie chore - mówi Marek Femlak.
Ilość łóżek w hospicjum jest ograniczona. Liczba ciężko chorych rośnie z roku na rok. Ci pacjenci, którzy nie mogą liczyć na opiekę lekarzy z placówki, mogą skorzystać z hospicjum domowego, które działa w Łużyckim Centrum Medycznym. Jednak lekarze z hospicjum św. Brata Alberta chcieliby w przyszłości pomagać pacjentom także w domu, oraz otworzyć Poradnię Leczenia Bólu.