Nowa władza wreszcie może napiętnować słabość i miernotę POprzedników.
Oto coraz bardziej narodowe media odsłaniają „bizantyjskie” wnętrze gabinetu komendanta głównego policji. Czegóż tam nie ma: kanapa, nowoczesny sprzęt audio, aparatura antypodsłuchowa, sala konferencyjna jak w firmie ze średniej półki. Tak wygląda „przepych” przyprawiony głosem telewizyjnego lektora w intonacji jaką słyszałem, gdy na ekranie pokazywano ociekające złotem komnaty pałaców Muammara Kadafiego i Saddama Husajna.
Obywatel, który głosował na Prawo i Sprawiedliwość z nadzieją spełnienia obietnicy 500 zł na każde dziecko, słyszy teraz, że dostanie… talony czy też specjalną kartę płatniczą „umożliwiającą zapłatę jedynie za artykuły ściśle przeznaczone na dzieci”. Przecież nie można ufać Polakowi, że wyda pomoc dobrego państwa uczciwie. Taki Kowalski te pięć stów na pewno przepije. Tak, tak „kontrola jest najwyższym stopniem zaufania” powiadał niejaki Feliks Edmundowicz Dzierżyński.
O tak, ta dobra władza ochroni nas przed złem. Jak? Na przykład zmieniając przepisy o inwigilacji. Dzięki zapobiegliwości posłów PiS policja i służby specjalne będą teraz miały prawo do uzyskiwania od operatorów internetowych wszystkich informacji o tym, co i jak grzebiemy w sieci. W Stanach Zjednoczonych jest to jednoznaczne z przeszukaniem, na co potrzebna jest zgody prokuratora. W Polsce będzie można nas podglądać zdalnie, np. przez „sztywne łącze”. Celem jest - a jakże! - dobro obywatela. A że będzie można głęboko zajrzeć w jego życie prywatne? Co tam wolność, co tam prawa jednostki, czy wydumane swobody obywatelskie. Bezpieczeństwo - podobno - nie ma ceny. A przecież ta władza dba o naród jak żadna do tej pory.
Gdyby jeszcze ta Unia zajęła się wreszcie swoimi słabościami. Na przykład poziomem wykształcenia jej liderów. Nie tak dawno red. Cezary Gmyz zmiażdżył kompetencje przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, który to dżentelmen śmiał skrytykować polski rząd. „Wiedzieliście, że ten ćwok Martin Schulz nie ma matury i nie mówi żadnym językiem obcym, a rządzi Europą?” - pytał niepokorny demaskator red. Gmyz. A nasz „Obywatel nr 1” jest - tak jak i prezydent - doktorem nauk prawnych. Dlatego nie damy się upokorzyć byle Unii.