Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz Stały widok dla osób wchodzących i wychodzących z nowego dworca PKP w Bydgoszczy. Mimo że to wciąż te same osoby, okazuje się, że nie można ich stamtąd usunąć. Bo takie jest prawo
Centrum miasta, nowy dworzec PKP, ale niedaleko swoje miejsce spotkań mają... bezdomni. Wychodzi przyjezdny oglądać miasto... I taka wizytówka.
- To już jest jakaś plaga - piją w miejscu publicznym, nie przejmują się innymi ludźmi, wyłudzają pieniądze... - opowiada Jerzy N. (dane do wiad. red. ) - Najgorsze jest to, że przecież dzieje się to pod okiem odpowiednich służb. Menele okupują miejsce przy kasach Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. Śpią tam, piją piwo z puszek. A obok mamy dobry nowy dworzec PKP, przecież to centrum miasta. Nikomu nie zależy na wizerunku Bydgoszczy?
A co policja?
Grupa tak nazywanych przez naszego Czytelnika „meneli”, przy Dworcu Głównym PKP zbiera się regularnie.
- Mam wrażenie, że oni tam mieszkają - mówi pan Jerzy. - Zrobiło się ciepło... Mam wrażenie w dodatku, że oni zaczynają zaczepiać pasażerów wychodzących z dworca. A to już jest chyba karalne...
Byliśmy na miejscu. - A ja nie mam zameldowania i nikt mnie nie ściągnie - mówi jeden z tzw. bezdomnych. Jest przed południem. Wygląda na to, że „impreza” jest w toku. Jeden na wózku inwalidzkim zasypia, aż mu głowa spadła. Kilku innych siedzi z odpalonymi puszkami najpodlejszego piwa.
- A co pan chce? Policja? - pyta jeden.
- Czy ja wyglądam na policję? Panie, ziom...- staram się nawiązać kontakt.
Kontaktu z tymi ludźmi nie ma.
Dlaczego straż miejska i policja nie radzą sobie z bezdomnymi koczującymi na bydgoskich ulicach
- przeczytasz w dalszej części artykułu
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień