Małgorzata Oberlan

Białe kołnierzyki "Lewatywy", grube miliony z VAT i oszukane banki

Proces Henryka L. "Lewatywy" i 23 współoskarżonych ruszył przed Sądem Okręgowym w Toruniu w styczniu br. Proces Henryka L. "Lewatywy" i 23 współoskarżonych ruszył przed Sądem Okręgowym w Toruniu w styczniu br.
Małgorzata Oberlan

6 lat śledztwa, 180 tomów akt, 24 oskarżonych - w Toruniu ruszył proces Henryka L. „Lewatywy” i jego gangu białych kołnierzyków.

Na usługach grupy miała być szanowana lekarka z Brodnicy, wykładowca z Uniwersytetu Łódzkiego, prawnik z Torunia...

Toruń, 27 stycznia, gmach Sądu Okręgowego. Od wczesnego poranka pracownicy administracyjni do największej sali rozpraw znoszą i zwożą wózkami tomy akt. Przed godziną 9.30 natomiast korytarz sądowy gęstnieje od adwokackich tog.

Nic dziwnego - na ławie oskarżonych niebawem zasiąść ma aż 24 oskarżonych. Większość z nich stać na opłacenie najlepszych obrońców, którzy pracy będą mieli w bród, bo każdy liczy się z tym, że proces Henryka L. „Lewatywy” i jego zorganizowanej grupy przestępczej potrwać może nawet kilka lat.

Złoto, węgiel, olej, kredyty...

Śledztwo Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy w tej sprawie trwało 6 lat, od roku 2011. Akt oskarżenia wyszedł z prokuratury 30 czerwca 2017 roku. W marcu 2018 roku sprawę powierzono Sądowi Okręgowemu w Toruniu. Z uwagi na olbrzymi materiał i liczbę oskarżonych przygotowania do procesu trwały ponad rok.

Proces Henryka L. "Lewatywy" i 23 współoskarżonych ruszył przed Sądem Okręgowym w Toruniu w styczniu br.
Tymon Markowski Henryk L., "Lewatywa".

O co oskarża prokuratura „Lewatywę” i jego grupę w toruńskim procesie? - Oskarżeni zajmowali się głównie wyłudzaniem leasingów, kredytów, udziałem w karuzelowym obrocie towarami, wystawianiem nierzetelnych faktur, przekupstwem funkcjonariuszy publicznych czy posiadaniem bez zezwolenia broni - objaśnia prokurator Aleksandra Zientara.

Jak dowodzą śledczy, grupa zajmowała się tzw. karuzelowym obrotem towarami, np. węglem, olejem rzepakowym, złotem, pojazdami, częściami. Wiele fałszywych transakcji, sygnowanych nieprawdziwymi dokumentami, miało dać oskarżonym ogromne zyski z podatku VAT. Grupa miała też wyłudzić lub usiłować wyłudzić kredyty i pożyczki, narażając na milionowe w sumie straty banki: PKO BP SA, Getin Noble Bank, Santander Consumer Bank i inne. Kolejne zarzuty dotyczą wymuszeń rozbójniczych, pomocy w ukrywaniu się osób ściganych, wręczania łapówek (np. naczelnikowi ze skarbówki w Aleksandrowie Kujawskim czy lekarzom w Brodnicy), wystawiania fałszywych dokumentów, pranie brudnych pieniędzy.

Kim jest „ Lewatywa”?

27 stycznia w toruńskim sądzie główny oskarżony Henryk L. się nie stawia. Jest chory i to bardzo poważnie. „Stan terminalny”, „opieka paliatywan” - padają słowa.

Co ważne, tym razem „Lewatywa” naprawdę jest chory. Prokuratura tego nie podważa. Tym razem, bo jeszcze kilka lat temu - jak dowodzą śledczy - regularnie kursował z kompanami do Brodnicy, gdzie pewna szanowana lekarka dosłownie produkowała historie choroby (o tym w dalszej części tekstu).

Kim jest Henryk L. „Lewatywa”? Przed laty trząsł światkiem kryminalnym w Bydgoszczy. Od dawna łączony jest z zorganizowaniem zabójstwa Piotra Karpowicza, dyrektora Centrum Likwidacji Szkód PZU w Bydgoszczy. Po kilku procesach w tej sprawie obecny status Henryka L. to „nieprawomocnie uniewinniony”.

Do zabójstwa Karpowicza doszło 19 stycznia 1999 roku na parkingu przed budynkiem PZU na bydgoskich Wyżynach. Wiadomo, że sprawca oddał dwa strzały z pistoletu, z bliska. Po pierwszym trafieniu w okolice oka Karpowicz próbował uciekać. Po drugim strzale w tył głowy przewrócił się. Ranny został przewieziony do szpitala, gdzie wkrótce zmarł.

„Lewatywa” podejrzewany i oskarżany był za zorganizowanie mordu. Motyw? Byłemu już dilerowi mercedesa z podbydgoskiej Brzozy, Tomaszowi G., dyrektor miał utrudniać wyłudzanie pieniędzy za powypadkowe auta. Zabójstwo miał zlecić ów diler właśnie (też obecnie nieprawomocnie uniewinniony), a o jego wykonanie zadbać - Henryk L.

Zbrodni prawomocnie nie osądzono do dziś; procesów było kilka. W 2014 roku „Lewatywa” w jednym z nich skazany został na 25 lat więzienia. W opinii wówczas orzekającego sądu „Lewatywa” przyjął 50 tysięcy dolarów za znalezienie płatnego zabójcy Karpowicza. Po wyroku uciekł.

W poszukiwaniach go pomogło wystawienie Europejskiego Nakazu Aresztowania i współpraca z niemieckimi służbami. Wiosną 2015 roku „Lewatywę” ujęto w niemieckim Essen.

Obecnie, w toruńskim procesie, Henryk L. odpowiada za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, wymuszenia rozbójnicze, wyłudzenia podatku VAT i kredytów bankowych, wręczanie łapówek i inne przestępstwa. Tylko jego akt oskarżenia, przygotowany przez Prokuraturę Okręgową w Bydgoszczy, liczy sobie blisko 500 stron.

Białe kołnierzyki

Na ławie oskarżonych w Toruniu, wraz z bossem, zasiadają w sumie 24 osoby. Sprawy kolejnych osób wyłączono do odrębnych postępowań. Większość oskarżonych to tzw. białe kołnierzyki - wykształceni specjaliści.

Proces Henryka L. "Lewatywy" i 23 współoskarżonych ruszył przed Sądem Okręgowym w Toruniu w styczniu br.
Tymon Markowski Henryk L., "Lewatywa".

Wśród obecnych 27 stycznia w Sądzie Okręgowym w Toruniu byli między innymi: Przemił Cz. - toruński prawnik obecnie zajmujący się handlem, Tomasz B. - toruński konserwator zabytków, Daniel F. - łódzki ekonomista, do roku 2017 (wtedy powstał akt oskarżenia) pracujący w Banku Zachodnim WBK, Marcin K. - ekonomista, do roku 2017 pracujący na Uniwersytecie Łódzkim, Adam N. - ekonomista z Pułtuska do 2017 roku pracujący w Getin Noble Banku oraz Marek Z. - dyrektor biura likwidacji szkód w jednym z towarzystw ubezpieczeniowych w Toruniu.

Co ciekawe, od chwili skierowania do sądu aktu oskarżenia sytuacja życiowa i materialna części oskarżonych bardzo się zmieniła. Porozwodzili się, ubyło im mieszkań i aut, potracili źródła dochodów...

Znana lekarka z Brodnicy

Do osobnego postępowania wyłączono m.in. sprawę znanej lekarki w Brodnicy (woj. kujawsko-pomorskie). Znanej w mieście nie tylko z uwagi na działalność medyczną (niepubliczny ZOZ), ale i rodzinne koligacje. Jej teść to były, wieloletni prezes pewnego banku.

Według prokuratury, lekarka miała wystawiać „Lewatywie” i jego kompanom fałszywe zaświadczenia. Ba, wręcz wytworzyć ich historie choroby, m.in. zlecając badania, wystawiając skierowania do szpitala. Świadkowi koronnemu w toruńskim procesie miała nawet organizować badanie serca metodą Holtera.

Proces lekarki ruszył już przed Sądem Rejonowym w Brodnicy. Oskarżona nie przyznaje się do winy. Według śledczych motywem jej działania miała być po prostu chęć zysku. „Lewatywie” i innym choroby były potrzebne, by unikać np. stawiania się w sądach.

Młody prawnik z Torunia

Szokiem dla toruńskiej palestry jest wyrok, który zapadł w sprawie Macieja I.-P., młodego adwokata ze znanej prawniczej rodziny. Bydgoska prokuratura zebrała dowody na to, że osadzonym w areszcie członkom grupy „Lewatywy” przekazywał korespondencję bez cenzury. - Sąd Rejonowy w Chełmnie uznał go winnym poplecznictwa i skazał na 3 miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok próby. Odwołał się zarówno sam oskarżony, jak i prokuratura, która karę uważa za zbyt łagodną. Termin rozprawy apelacyjnej wyznaczono na luty - mówi prokurator Zientara.

Toruński proces dopiero ruszył, więc zaskakujących postaci w historii „Lewatywy” pojawi się pewnie więcej...

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.