Jeden z turystów z drugiego końca Polski poskarżył się nam na dziwne praktyki grodzenia dostępu do jezior i dróg w gminie Biały Bór.
- Od roku 1978 prawie każde wakacje spędzam w okolicy Białego Boru, kiedyś jako licealista przyjeżdżałem na obozy harcerskie, potem z dziećmi, a teraz z wnukami - pisze Czytelnik. - Ale ostatnio stwierdzam, że nie opłaca się pokonywać kilkuset kilometrów, aby zamiast czynnego wypoczynku mieć kłody pod nogami. Z kilku jezior w gminie nie można w pełni korzystać, bo część plaż ogrodzona jest przez właścicieli pobliskich domów, a dzierżawiący jeziora uważają wodę w nich za swoją.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień