Białystok: Centrum Symulacji Medycznych UMB już w październiku (zdjęcia)
W październiku zacznie działać Centrum Symulacji Medycznych przy Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku. Studenci na nowoczesnych fantomach nauczą się, jak leczyć ludzi.
Będą oddychały i mówiły. Jeśli będzie taka potrzeba - będą krwawić, dostaną drgawek, zawału serca, urodzą dziecko, rozszerzą im się źrenice. Znajdą się nawet takie z dziurawymi zębami. A co najważniejsze - zareagują na leczenie.
Dzięki takim nowoczesnym fantomom studenci Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku będą wiedzieli, czy działają skutecznie. I czy są gotowi, żeby pomagać ludziom.
Skończyły się właśnie prace budowlane przy Centrum Symulacji Medycznych Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Teraz do akcji wkroczyły ekipy remontowe. Trwa malowanie ścian i układanie glazury. Czas goni, bo pierwsze zajęcia studenci kierunków lekarskiego, dentystycznego i pielęgniarsko-położniczego mają tu mieć już w październiku. A pracy jest jeszcze mnóstwo. Bo Centrum trzeba jeszcze urządzić, wyposażyć w symulatory, fantomy, drenażery.
- Czyli de facto w serce tego budynku - uśmiecha się prof. Adrian Chabowski, prorektor UMB ds. studenckich i pomysłodawca CSM.
Sam budynek to wydatek uczelni. Ale już na jego wyposażenie i poprowadzenie ze studentami zajęć aż do 2021 roku pieniądze dała UE - 21 mln zł.
- Niemal wszystko mamy już zamówione - mówi prof. Adrian Chabowski.
Bo choć z fantomów i symulatorów studenci UMB już korzystają od kilku lat, w CSM wszystko będzie nowe. Dzięki temu od października zajęć symulacyjnych na uczelni będzie mogło być o wiele więcej.
- To bardzo dobrze - ocenia dr Marzena Wojewódzka-Żelazniakowicz, specjalista ds. medycyny ratunkowej. - Przy pacjencie lekarz nie może się pomylić. A tu każdą pomyłkę można naprawić. Zacząć leczenie jeszcze raz, bez konsekwencji.
- Konsekwencją co najwyżej może być zła ocena - uśmiecha się prof. Chabowski.
Na fantomach będzie można sprawdzić swoje umiejętności w każdej praktycznie lekarskiej dziedzinie. Wszystko zależy od wykładowców. Bo to oni w czasie wakacyjnej przerwy będą opracowywali scenariusze zajęć symulacyjnych i wgrywali programy do układu sterującego symulatorów.
- Symulatory to czasem jedyna szansa, by przećwiczyć swoją wiedzę i umiejętności. U pacjentów nie wywołamy przecież pewnych schorzeń po to, żeby student mógł się nauczyć je leczyć. Poza tym w stanach zagrożenia życia nie możemy pozwolić, by studenci ćwiczyli na tych pacjentach, ponieważ byłoby to niebezpieczne - dodaje dr Wojewódzka-Żelazniakowicz.
To jednak nie wszystko, co znajdzie się w CSM. Zamówiono już na przykład karetkę - dokładnie taką, jaką posługuje się pogotowie - z kołami, sygnalizacją świetlną. W planach jest też wyposażenie sali porodowej, czyli m.in inkubator, symulator noworodka i kobiety rodzącej.
Poza tym w CSM studenci nauczą się, jak działać w stresie i trudnych sytuacjach. - Weźmy na przykład wypadek komunikacyjny. W nim może uczestniczyć również dziecko czy rodząca kobieta - mówi prof. Chabowski.
Projekt potrwa pięć lat. - Ale potem będziemy chcieli rozszerzać naszą ofertę. Już rozważamy prowadzenie kursów podyplomowych czy kursów w ramach specjalizacji - dodaje prof. Adrian Chabowski.