Białystok. Rosną koszty odbioru odpadów. Jaki sposób rozliczenia wybrać? Od osoby, od metrażu, a może jeszcze inaczej
W wielu miastach regionu trwa dyskusja nad zmianami przyjętych wcześniej systemów rozliczeń za odbiór odpadów. Rozważane jest to chociażby w Zambrowie, gdzie po otwarciu ofert w nowym przetargu okazało, że koszty mogą być wyższe nawet o 100 proc. Sposób rozliczeń zmieniono już w Łomży. Natomiast w Suwałkach, gdzie mieszkańcy rozliczają się od gospodarstwa domowego, radni uchwalili podwyżki. Zrównali też stawki dla osób mieszkających w domach jednorodzinnych i blokach.
Opłaty powinny być przede wszystkim uzależnione od rzeczywistej produkcji odpadów komunalnych i sprawiedliwe społecznie. Dotychczasowy system nie zdał egzaminu, o czym wielokrotnie mówili sami mieszkańcy. To nie metry tylko ludzie wytwarzają odpady komunalne i należy o tym pamiętać - mówił w zeszłym tygodniu na naszych łamach przewodniczący PiS w białostockiej radzie miasta Henryk Dębowski.
Na czerwcowej sesji (przy okazji dyskusji na temat raportu o stanie miasta) krytykował władze za obecnie obowiązujący sposób pobierania opłat za odbiór odpadów. Jak wiadomo stawki uzależnione są od metrażu mieszkania. Według Dębowskiego, białostocki samorząd mógłby skorzystać z pomysłu jaki niedawno zaproponowali warszawscy radni PiS, którzy chcą uzależnić wysokość opłat za śmieci od zużycia wody.
Czytaj też: Miejskie PiS chce zmiany sposobu pobierania opłat za śmieci. Abyśmy już nie płacili od metrażu mieszkań
Według prezydenta Tadeusza Truskolaskiego nie jest to dobry pomysł. A obecny system zdaje egzamin.
- Tym bardziej, że w styczniu radni wprowadzili na mój wniosek 50-procentową zniżkę w opłatach dla samotnie mieszkających seniorów, w trudnej sytuacji finansowej - mówił w zeszłym tygodniu na naszych łamach.
Stwierdził, że białostocki system jest dobry też z uwagi na ściągalność. A może być z nią problem w przypadku naliczania opłat w zależności od liczby osób, które deklarują, że mieszkają w danym mieszkaniu czy domu.
- Nasz system się sprawdza. Metry nie "uciekną", a osoby mogą się nie zameldować. Nagle może się okazać, że zniknie nam np. 20 proc. mieszkańców - podkreślał.
Zauważał, że w przypadku uzależnienia opłat za śmieci od zużycia wody, wszyscy mieszkańcy musieliby być podpięci do sieci wodociągowej. - Pytanie więc co z robić z tymi 4, czy 5 proc. mieszkańców, którzy mają własne studnie? - zastanawiał się prezydent.
Czytaj też: Wywóz śmieci w Wasilkowie: Będzie podwyżka cen. Najbardziej odczują to duże rodziny
Burmistrz Wasilkowa Adrian Łuckiewicz komentuje, że nie zna żadnej podlaskiej gminy, w której rozliczenia byłyby uzależnione od zużycia wody.
- U nas płaci się od osoby. Każdy - bez względu na to czy mieszka w bloku czy w domu jednorodzinnym - płaci 12 zł. System się nie bilansuje na kwotę 1 mln zł. Musimy więc oszczędzać. Na przykład poprzez wyłączanie oświetlenia ulicznego po godz. 24 - mówi.
Pytamy, czy mieszkańcy próbują uniknąć płacenia i wpisują w deklaracjach mniejszą liczbę osób niż faktycznie mieszka w danym lokalu?
- W mojej ocenie to zjawisko marginalne. Dotyczy mniej niż dziesięciu procent mieszkańców. W tym roku o sposobach rozliczania się za odbiór odpadów debatowali wasilkowscy radni. Stwierdzili, że każdy z systemów na swoje wady i zalety, jednak w naszej gminie zostanie tak jak jest. Czyli opłaty będą uzależnione od liczby osób - twierdzi Adrian Łuckiewicz.
Czytaj też: Opłaty za śmieci będą tylko rosły? "Cały system do reformy"
Dyskusja o sposobie rozliczenia za odpady trwa natomiast w sejneńskiej radzie miasta. - Na razie płaci się od liczby osób. Radni będą decydować, czy zostawić ten sposób, czy może jednak wprowadzić rozliczenia od gospodarstw domowych (czyli gospodarstwo płaci określono stawkę bez względu na to ile osób w nim mieszka - przyp. red.) lub rozliczenia uzależnione od zużycia wody - mówi burmistrz Sejn Arkadiusz Nowalski.
Dodaje, że jeśli radni zdecydują się na rozliczenia od gospodarstw domowych, trzeba będzie wprowadzić program osłonowy dla osób starszych i samotnie mieszkających. - Trudno sobie wyobrazić, by osoba taka miała płacić tyle ile 5-osobowa rodzina. Natomiast jeśli chodzi o obecny system, to zawsze był problem z jego uszczelnieniem. Z uwagi na to, że nie wszyscy wpisują rzeczywistą liczbę mieszkańców - podkreśla.
Czytaj też: Darmowe maseczki odsłoniły skalę oszustw za wywóz odpadów. Burmistrz Sokółki zapowiada kontrole
W maju pisaliśmy o gminie Sokółka, gdzie okazało się, że niemal co czwarty mieszkaniec nie płacił za wywóz śmieci. Sprawa wyszła na jaw przy okazji rozdawanych przez gminę darmowych maseczek ochronnych. Burmistrz Ewa Kulikowska obiecała, że maseczkę otrzyma każdy mieszkaniec gminy. Liczbę mieszkańców wyliczono na podstawie złożonych deklaracji na odbiór odpadów. To liczba 18,2 tys. Natomiast zameldowanych jest ponad 25 tys. osób.
- Nie spodziewałam się, że skala tego jest aż tak duża - mówiła na naszych łamach pani burmistrz. - A przecież to jawna niesprawiedliwość. Nie może być tak, że jedni płacą, a drudzy nie.
Zapowiedziała, że gmina będzie weryfikować, ile osób mieszka w danym mieszkaniu. - Od tego czasu mieliśmy przypadki, że mieszkańcy sami zmieniali deklaracje i wpisywali większą niż do tej pory liczbę osób. Myślę, że najważniejsza jest presja sąsiedzka. Ustawodawca nie wyposażył gmin w dostateczne narzędzia do przeprowadzania tego typu kontroli. Liczymy przede wszystkim na uczciwość mieszkańców - mówił na naszych łamach pełnomocnik pani burmistrz Antoni Stefanowicz.
Według niego, mimo wszystko system opłat opierający się na stawkach uzależnionych od liczby osób jest sprawiedliwszy niż miałby zależeć od metrażu mieszkania. - Są przecież osoby mieszkające samotnie w dużych domach. Natomiast jeśli chodzi o opłaty uzależnione od zużycia wody, to również moim zdanie nie jest to najlepsze rozwiązanie. Sensem pobierania opłat za śmieci powinno być to, żeby płacić za odbiór śmieci, a nie za to, ile kto zużył wody. Nie jest to miarodajne - twierdził pełnomocnik.
Systemu rozliczeń, z jakich korzystają podlaskie gminy są zresztą różne. Na przykład w Suwałkach płaci się od gospodarstwa domowego. Stawka wynosi 33 zł. Została wprowadzona 1 lipca. Wcześniej mieszkańcy bloków płacili 20 zł, a domów jednorodzinnych - 26 zł. - Mieszkańcy bloków zapłacą więc o 13 zł więcej, a domów jednorodzinnych o 7 zł więcej. Zdecydowaliśmy się na taki krok, bo o ile w przypadku domów jednorodzinnych segregacja śmieci stoi na dobrym poziomie, to nie można tego powiedzieć o osiedlach bloków - mówi prezydent Suwał Czesław Renkiewicz.
Wprowadzony został też program pomocowy dla osób, które mieszkają samotnie i mają dochód poniżej 1,5 tys. zł netto. Osoby takie mogą składać wniosek do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, który na podstawie wydawanej raz na pół roku decyzji pokrywa 13 ze wspomnianych 33 zł.
- Moim zdaniem najlepiej byłoby uzależnić opłaty od zużycia wody. Skoro zużycie wody jest duże to i na pewno śmieci też jest dużo. Tyle że samorządy miałyby problem z uzyskaniem potrzebnych danych. Spółdzielnie - czy też inni zarządcy nieruchomości - musiałyby co miesiąc przeprowadzać odczyty liczników. A odczyty prowadzone są dużo rzadziej - podkreśla prezydent.
Wiele gmin zdecydowało lub zdecyduje się w najbliższym czasie na podwyżki. Powód to rosnące koszty. Firmy śmieciowe biorące udziała w przetargach oferując bowiem coraz wyższe ceny.
- W naszym przypadku, po otwarciu ofert okazało się, że koszty znacznie wzrosną. Ze wstępnych szacunków wynika, że nawet o 100 proc. Stąd też przymierzamy się do zmiany metody naliczania opłat - mówi zastępca burmistrza Zambrowa Adam Libuda.
Obecnie w Zambrowie funkcjonuje system mieszany. Jednoosobowe gospodarstwo płaci 20 gr miesięcznie za 1 mkw powierzchni mieszkania. Dla gospodarstw dwuosobowych stawka wynosi zaś 40 gr, a dla trzyosobowych i więcej - 52 gr.
- Rozważamy wprowadzenie systemu uzależniającego opłaty od liczby mieszkańców albo wprowadzenie opłat od gospodarstwa domowego. Chociaż tutaj też system może być mieszany. Zależy nam na tym, aby system się domykał i był jak najkorzystniejszy dla mieszkańców. Choć wiadomo, że żaden nie jest idealny - podkreśla Adam Libuda.
Czytaj też: Łomża. Mieszkańcy mają płacić więcej za śmieci
Ostatnio system został zmieniony w Łomży. Od czerwca opłaty naliczane są od osoby, a nie jak wcześniej od gospodarstwa domowego. - Jest to przede wszystkim ukłon w stronę osób mieszkających samotnie, które zapłacą mniej niż dotychczas - mówi Grzegorz Daniluk, kierownik kancelarii prezydenta Łomży.
Dodaje, że władze miasta uważają, iż metoda "od osoby" jest najbardziej sprawiedliwa, a od wielu lat lat postulowana była zmianę obowiązującego wcześniej w Łomży systemu "od gospodarstw". Jako przenoszącego niewspółmiernie duży ciężar kosztów na osoby samotne.
- Dlatego jesienią ubiegłego roku prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski powołał specjalny zespół, którego zadaniem było opracowanie zmian w systemie gospodarowania odpadami komunalnymi w mieście, by sposób naliczania opłat był sprawiedliwszy. W jego skład weszli m.in. merytoryczni w tym zakresie pracownicy ratusza, radni, prezesi spółdzielni mieszkaniowych, przedstawiciele spółki ZGO oraz firmy zajmującej się wywozem odpadów w Łomży. Podczas kilku spotkań szczególnie wnikliwie przeanalizowano metodę od "ilości zużytej wody" oraz od "liczby mieszkańców zamieszkujących daną nieruchomość". Po analizie wad i zalet za najbardziej odpowiednią dla miasta Łomża uznano stawkę opłaty od osoby, którą stosuje ponad 80 proc. samorządów w Polsce - opowiada Grzegorz Daniluk.
Na pytanie, czy w związku ze zmianą sposobu naliczania opłat z Łomży nagle "wyparowało" sporo mieszkańców, mówi że urząd na koniec czerwca nie stwierdził spadku liczby mieszkańców w składanych deklaracjach, a wpływy z tytułu opłaty za gospodarowanie odpadami pokrywają się z przewidywaniami.
- Nie wszystkie deklaracje zostały jeszcze wprowadzone do systemu więc nie można wykluczyć, że pojawią się pewne rozbieżności - podkreśla.