Białystok stolicą lekkoatletyki. Na miarę olimpijskiego medalu
Kończący się rok potwierdził, że lekkoatletyka jest dyscypliną, w której przedstawiciele białostockich klubów odnoszą największe sukcesy. Szóstka białostoczan znalazła się w kadrze na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro, a Wojciech Nowicki z Podlasia wywalczył pierwszy w historii olimpijski medal dla klubu ze stolicy województwa
Od wielu lat białostoccy lekkoatleci zdobywają medale na najważniejszych imprezach międzynarodowych. Przekłada się to na ranking na najlepszego sportowca w województwie, gdzie przedstawiciele tej dyscypliny są na czołowych lokatach. W podsumowaniu 2016 roku nie powinno być inaczej. Aż szóstka zawodników dwóch białostockich klubów wywalczyła awans do kadry narodowej na sierpniowe Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. W sezonie olimpijskim, gdy cały świat stara się przygotować jak najwyższą formę, jest to nie lada wyczyn.
Bezcenna wartość brązu
W Brazylii wystąpiło troje zawodników z Podlasia. Mało tego, skoczkini wzwyż Kamila Lićwinko i młociarz Wojciech Nowicki jechali tam jako kandydaci do medali. Na podium stanął tylko lekkoatleta, który zajął trzecie miejsce. Jest to pierwszy w historii medal igrzysk olimpijskich zdobyty przez zawodnika klubu z Białegostoku.
Patrząc na ostatnie dwa sezony nie była to duża niespodzianka, bo 27-letni Nowicki był już brązowym medalistą mistrzostw świata (2015 rok, Pekin) i mistrzostw Europy (2016 rok, Amsterdam). Ale jak się przeanalizuje karierę tego sportowca, to wartość brązu z Rio jeszcze wzrasta. Wszak jest to zawodnik, który na poważnie rzut młotem zaczął trenować dopiero w wieku 18 lat. W czasie gdy do wąskiej specjalizacji wdrażane są małe dzieci, to ewenement świadczący o skali talentu.
Co ciekawe, wcześniej próbował swoich sił w sekcji piłkarskiej Jagiellonii, ale stwierdził, że nie pasuje do tego środowiska i dał sobie spokój z futbolem. Także współpraca ze starszą ledwie o cztery lata trenerką, byłą młociarką, Malwiną Sobierajską-Wojtulewicz na początku nie wzbudzała zachwytu w środowisku. Jak się jednak okazało to był strzał w dziesiątkę. Nowicki ma szansę być czołowym młociarzem świata jeszcze przez wiele sezonów. Sam o sobie mówi: - Z tego względu, że zacząłem późno uprawiać tę konkurencję jeszcze nie jestem wyeksploatowany. Poza tym w rzucie młotem jest wiele przykładów, że można osiągać dobre wyniki nawet w wieku 40 lat. Wszystko więc przede mną, aby tylko zdrowie dopisywało. Jeżeli w Rio nie udałoby się zrobić dobrego wyniku, to prawdopodobnie szukałbym pracy w swoim zawodzie - dodaje Nowicki. Z wykształcenia jest inżynierem automatyki i robotyki.
Natomiast po starcie Kamili Lićwinko w konkursie olimpijskim pozostaje niedosyt. Halowa mistrzyni świata (2014 rok, Sopot) i brązowa medalistka halowych mistrzostw świata (2016 rok, Portland) do Brazylii jechała z wielkimi nadziejami. Skoczkini, trenowana przez swego męża Michała, została sklasyfikowana dopiero na dziewiątym miejscu. I najbardziej martwi wynik, z jakim ukończyła te zawody. Zaledwie 193 cm to jeden z najgorszych rezultatów w ostatnich kilku sezonach 30-letniej zawodniczki.
- Zarówno dla Nowickiego, jak i Lićwinko były to pierwsze igrzyska w karierze - mówi Jan Zalewski, prezes klubu Podlasie Białystok. - Nowicki jest młodszym zawodnikiem i chyba jeszcze niejedne igrzyska przed nim. To pomogło mu zachować więcej luzu. Lićwinko jest starsza i być może nie będzie miała więcej szansy powalczyć w konkursie olimpijskim. To być może trochę ją sparaliżowało i miało wpływ na słabszy rezultat.
Jeszcze raz się potwierdziło, że skoczkini lepiej sobie radzi w hali niż na otwartym stadionie. Na pocieszenie dla Kamili Lićwinko pozostaje fakt, że złoto w Rio zdobyła 37-letnia Hiszpanka Ruth Beitia. A więc dla naszej skoczkini jeszcze nic straconego i igrzyska w 2020 roku w Tokio jak najbardziej są w jej zasięgu.
Z wielką przyjemnością śledziliśmy, jak w tym roku rozwijał się talent trzeciego tegorocznego olimpijczyka Podlasia - Damiana Czykiera. Płotkarz w sezonie olimpijskim sześć razy poprawiał rekord życiowy na 110 metrów. Wśród juniorów, czy jeszcze młodszych sportowców takie wyczyny nie dziwią, ale gdy ma się do czynienia z zawodnikiem ukształtowanym, na wysokim europejskim poziomie - to rzadkość. Nasz 24-latek, syn byłego piłkarza m.in. Jagiellonii i Legii Warszawa Dariusza i byłej koszykarki białostockiego Włókniarza i Polonii Warszawa Elżbiety Stankiewicz, zajął w Brazylii 14. miejsce.
- Damian to bardzo mądry chłopak. Umiejętnie prowadzony, ma przed sobą jeszcze wiele lat kariery z sukcesami - chwali Zalewski. - Kilka razy niewiele mu zabrakło, aby wywalczyć kwalifikację na dużą imprezę światową czy europejską. W końcu w tym roku wystartował w Rio, a także w mistrzostwach Europy w Amsterdamie.
O następców są spokojni
W białostockim klubie nie martwią się o przyszłość. Podlasie zawsze słynęło z dobrej pracy z młodzieżą. - Od kilkunastu lat wygrywamy w kraju w klasyfikacji sportu młodzieżowego, gdzie brane są pod uwagę wszystkie krajowe imprezy - wyjaśnia Zalewski. - I tutaj trzeba podkreślić pracę trenerów w najmłodszych grupach w różnych miejscowościach, nie tylko w Białymstoku. To oni wyszukują talenty, które później do nas trafiają. Często pozostają w cieniu, a ich praca jest bardzo ważna. O to, że te nasze gwiazdy będą miały następców można być spokojnym, bo ciągłość szkolenia jest zachowana. Mamy opracowany system, który od lat przynosi efekty. A podsumowując sezon - to jest to bezwzględnie najlepszy rok w historii klubu. Trójka olimpijczyków i brązowy medal Wojtka to wynik, z którego jesteśmy bardzo zadowoleni. Trzeba zaznaczyć, że te nasze gwiazdy, to są wszystko wychowankowie Podlasia.
Niewielkie Bojary zaskoczyły
Podlasie to już uznany klub w kraju. Natomiast ewenementem w Polsce jest niewielki Uczniowski Klub Sportowy Bojary 19 Białystok. Trenerskie małżeństwo Hanna i Mieczysław Sutyńcowie wychowało tam wyjątkowo zdolną grupę sprinterek. Zawodniczki Bojar w 2012, 2013, 2015 i 2016 roku plasowały się na podium seniorskich mistrzostw Polski w sztafecie 4x100 metrów. Pierwszy medal tej imprezy zawodniczki wywalczyły jeszcze będąc juniorkami. I właśnie z tego niewielkiego klubu (tylko 55 trenujących) do kadry na Rio zakwalifikowały się trzy biegaczki. Klaudia Konopko i Katarzyna Sokólska kandydowały do udziału w sztafecie 4x100 metrów, a Martyna Dąbrowska do sztafety 4x400 metrów. Wystartować udało się tylko tej pierwszej. Polki zostały sklasyfikowane na siódmej pozycji.
- We dwójkę, z żoną, doszliśmy do tych sukcesów. W Polsce nigdy się nie wydarzyło, aby tak mały klub zakwalifikował na igrzyska aż trzy zawodniczki - twierdzi Mieczysław Sutyniec. - Klaudia Konopko nie była ani dnia na zgrupowaniu kadry, a osiągała takie wyniki, że wywalczyła miejsce na mistrzostwa Europy i igrzyska. Robiła tak duże postępy i w takim tempie, że sami nie mogliśmy uwierzyć. Sprawdziany pokazywały, że jest jedną z lepszych sprinterek w kraju. To najlepszy rok naszego klubu.
Zwierzyniec jakich mało
Wraz z sukcesami sportowymi rozwija się także baza dla lekkoatletów. W listopadzie zakończyła się modernizacja stadionu lekkoatletycznego na Zwierzyńcu. Obiekt ma teraz nowoczesną nawierzchnię, która uprawnia do przeprowadzenia ważnych zawodów.
I właśnie w przyszłym roku (21-23 lipca) odbędą się tam mistrzostwa Polski. Będzie to najważniejsza impreza w ponad 90-letniej historii stadionu.
Klaudia Konopko Bojary Białystok, 7. miejsce w sztafecie 4x100 m w Rio
Martyna Dąbrowska
Bojary, rezerwowa sztafety 4x400 m w Rio
Katarzyna Sokólska Bojary, rezerwowa sztafety 4x100 m w Rio