Od 2008 roku przybywa u nas ludzi ubogich, a nawet żyjących w skrajnej biedzie. Rodzin, w których dochód na osobę nie przekracza 365 zł miesięcznie.
- Wzywają mnie do przedszkola, że syn ma podarte skarpetki - opowiada Bożena z Zielonej Góry, matka czworga dzieci. - A co ja na to poradzę? Jak kupię, to nie będę miała na chleb. Słodycze moje dzieci jedzą, jak ktoś im podaruje. Na co dzień, jak chcą coś słodkiego, daję im chleb z cukrem. Zabawek nie kupuję, bo nie mam za co. A najmłodszemu synowi, jak był malutki, zamiast mleka modyfikowanego dawałam krowie. Bo na inne nie było mnie stać.
Pani Bożena nie pracuje. Wychowuje dzieci. Najmłodszy syn właśnie skończył rok, najstarszy chodzi do II klasy. Rodzina żyje na granicy biedy. Miesięczny dochód na osobę to niecałe 430 zł. Utrzymują się ze świadczeń opieki społecznej i z tego, co zarobi mąż, budowlaniec.
Podobnie wygląda sytuacja w wielu lubuskich domach. Bo choć o prawdziwej biedzie mówi się niewiele (bo wstyd), to ona istnieje. I przeraża.
Wzrasta poziom ubóstwa
W naszym regionie wzrasta poziom ubóstwa - wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego. W 2013 roku 15 proc. Lubuszan żyło poniżej tzw. granicy ubóstwa relatywnego (w gospodarstwie jednoosobowym dochód poniżej 706 zł, w rodzinie 2+2 - poniżej 1.906 zł). Rok później - już 17,4 proc. Jeszcze smutniej prezentują się dane dotyczące osób żyjących w skrajnej biedzie. W latach 2013-2014 ich liczba wzrosła o ponad 2 proc.
Wyniki corocznego badania budżetów gospodarstw domowych nie pozostawiają złudzeń: Lubuszanie są biedniejsi niż przeciętni Polacy. Słabe to pocieszenie, że w rankingu województw nie wypadamy najgorzej. Poziom ubóstwa wzrasta u nas systematycznie od 2008 r.
To dane dość niepokojące. A może nieprawdopodobne? Bo skoro płace rosną, bezrobocie maleje, to skąd ta bieda?
Polska mapa ubóstwa
Poziom ubóstwa w proc.
Z życia, panie
- Rodziny o niskich przychodach nie partycypują we wzroście gospodarczym, a sam fakt znalezienia pracy niekoniecznie przedkłada się na poprawę sytuacji materialnej - tłumaczy Zuzanna Sikora z urzędu statystycznego w Zielonej Górze.
Dr Izabela Kaźmierczak-Kałużna, socjolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego, stwierdza: nie ma prostego i jednoznacznego przełożenia, że jak rosną płace, to wszystkim żyje się lepiej. A to dlatego, że ubóstwo dotyczy specyficznej kategorii osób. Tych, które - jak to się oficjalnie określa - zwykle utrzymują się ze źródeł niezarobkowych innych niż pensja i emerytura, trwale bezrobotnych (a nawet jeśli pracujących, to nie mających kwalifikacji do pracy), słabo wykształconych. Jak również rodzin wielodzietnych, z sześciorgiem czy siedmiorgiem dzieci - w ich przypadku poprawa finansowa rozkłada się na większą liczbę osób, a więc w rzeczywistości nie jest odczuwalna.
Jestem po zawodówce, jako sklepowa zarobię mniej więcej tyle, ile dostaję z opieki
Bieda, w wielu przypadkach, to także kwestia wyboru tzw. kultury ubóstwa. Najbiedniejsi są ludzie o ograniczonych aspiracjach i określonym sposobie myślenia o własnej przydatności. Na zasadzie: nie pracuję, bo mam dzieci.
Bożena mówi wprost: - Nie opłaca mi się pracować. Jestem po zawodówce, jako sklepowa zarobię mniej więcej tyle, ile dostaję z opieki. A przynajmniej jestem w domu, dzieci przypilnuję, do przedszkola zaprowadzę, jakiś obiad zrobię. Ziemniaki, ryż albo makaron. To mam, bo w opiece dają.
Zaklęty krąg niemożności
Żyjąc w kręgu kultury ubóstwa, trudno znaleźć pieniądze na kulturę czy rekreację. Nie wystarcza. Zuzanna Sikora wyjaśnia, że osoby uboższe w pierwszej kolejności wydają je na jedzenie i podstawowe potrzeby. Lubuszanie na edukację przeznaczają miesięcznie 7 zł (średnia krajowa to 12 zł). Na rekreację i kulturę 72 zł (średnia to 70 zł).
- Bieda? Jaka bieda? Niech pani pojedzie w sobotę do Focusa, to pani zobaczy tę biedę. Już o 11.00 nie ma gdzie zaparkować, i tak do wieczora. Ja tam biedy nie widzę, więc nie narzekam - mówi Krzysztof Kwaśniewski z Zielonej Góry, ojciec trojga dzieci, zarabiający średnią krajową.
W 2003 r. poziom ubóstwa ustawowego, w którym granicę biedy wyznacza zapisana w ustawie wysokość dochodu, wynosił 18 proc., dziś jest to 13,3 proc. Dr Kałużna wspomina badania, które przeprowadzała wtedy na sporej grupie zielonogórzan korzystających z pomocy społecznej. 75 proc. pytanych jako przyczynę biedy wskazało... za niskie świadczenia z pomocy społecznej.