Biegunowe nastroje
Cztery punkty uzbierały zespoły z regionu podczas 25. kolejki pierwszoligowych rozgrywek. Wydarzeniem było jednak zwolnienie trenera w Chojnicach.
Czarę goryczy władz klubu i kibiców przelała sobotnia porażka z Wigrami Suwałki. Dopełniła smutnego obrazu drużyny w poprzednich tegorocznych meczach. Dość powiedzieć, że podopieczni Mariusza Pawlaka zdobyli zaledwie 2 punkty, lądując na miejscu tuż nad strefą barażowo-spadkową.
Trener Pawlak był jednym z najdłużej pracujących szkoleniowców w jednym klubie. Pojawił się w Chojnicach w 2012 roku. Pod jego wodzą zespół poprawiał wyniki sportowe i podnosił jakość gry. Wymiernymi dowodami dobrego okresu pracy z zespołem były największe sukcesy w historii klubu. „Chojna” uzyskała awans do I ligi, w pierwszym sezonie występów na zapleczu ekstraklasy zajęła 5. miejsce; w obecnym uzyskała awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. I za to trenerowi należą się wielkie słowa podziękowania.
Takie jest często życie trenera piłki nożnej, że bronią go przede wszystkim wyniki. W tym roku ich zabrakło, szkoleniowiec i piłkarze „zatrzymali się przed ścianą”. Teraz zespołowi potrzebny jest nowy impuls, szczególnie w sferze mentalnej i zmianie sposobu gry (z defensywnego na bardziej ofensywny). Następca trenera Mariusza Pawlaka musi być, w pierwszej kolejności, znakomitym motywatorem i przypomnieć piłkarzom, jak się „gra na tak”.
Gdy zamykaliśmy to wydanie włodarze Chojniczanki prowadzili rozmowy z kilkoma kandydatami. Dowiedzieliśmy się, że chętnych nie brakuje, ale też, że klub ma swoje typy. Nowy opiekun drużyny będzie miał dwa tygodnie do kolejnego meczu mistrzowskiego z Chrobrym. Znów u siebie.
Niedosyt! Tak wypada skomentować jednym słowem, to co wydarzyło się już w piątek w Grudziądzu. Olimpia podejmowała kandydata do ekstraklasy - Wisłę Płock. Odebrała liderowi (i sobie) dwa punkty. Ale nie mam cienia wątpliwości, że powinna zainkasować komplet. W przekroju meczu, zwłaszcza wypracowanych sytuacji bramkowych, zasłużyła w pełni na wygraną.
Gracze Jacka Paszulewicza musieli się podobać miejscowym kibicom. Grali z polotem i pomysłem, znów Adam Banasiak i Marcin Kaczmarek fantastycznie napędzali grę zespołu. Wyszło, jak wyszło... Kolejny raz w tym roku drużyna była nieskuteczna. Ale postawa ekipy biało-zielonych napawa optymizmem przed kolejnymi spotkaniami, choć Olimpia terminarz ma trudny.
Zdecydowana poprawa nastrojów nastąpiła w szatni bydgoskiego Zawiszy. Drużyna Zbigniewa Smółki skróciła minimalnie dystans do prowadzących ekip Arki i Wisły, oddaliła się natomiast od niebezpiecznego Zagłębia.
Ale „matura” zacznie się dla zespołu z ul. Gdańskiej wcześniej niż - planowo - w maju. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że zespół będzie punktował (kompletami) w meczach u siebie. Ale w perspektywie spotkań w delegacji - kolejno Stomil, Wisła i Zagłębie - stawi tym zespołom czoła.
Z radością kibice przyjęli powrót do strzeleckiej dyspozycji Szymona Lewickiego. Hat-trick wykonany w Katowicach zrobił wrażenie na rywalach. Przy okazji napastnikowi Zawiszy należą się przeprosiny - na koncie ma obecnie 14 , a nie 12 goli. Liderem strzelców pozostaje.