Bielsk Podlaski. Boją się spojrzeć na rachunki za ciepło
Mieszkańcy bloku przy ul. Żwirki i Wigury w listopadzie skarżyli się, że nie maja ogrzewania a płacą. Teraz mają ogrzewanie, ale zapłacą więcej.
Nie narzekamy, że MPEC podłączył nam kotłownię olejową - usłyszeliśmy od jednej z mieszkanek bloku przy ul. Żwirki i Wigury. - Bez niej zamarzlibyśmy w swoich mieszkaniach. Ale myśleliśmy, że kotłownia ta ma być tymczasowa. A nasz blok zostanie podłączony do sieci miejskiej. Teraz słyszymy, że nikt nam nie podłączy innego ogrzewania, a olej opałowy jest bardzo drogi.
Mieszkańcy tego bloku mają prawdziwego pecha, a władze miasta i podległych mu spółek niezbyt kwapią się z pomocą.
W ubiegłym roku przeżyli prawdziwą gehennę. Ich blok ogrzewany był przez kotłownię należącą do Spółdzielni Inwalidów. Gdy spółdzielnia upadła pozostali bez źródła ciepła. A nastały już pierwsze mrozy.
- Jeszcze, gdy „Inwalidy” istniały, chodziliśmy do władz miasta i prosiliśmy o podłączenie naszego bloku do sieci MPEC. Słyszeliśmy, że wszystko zostanie załatwione - opowiadają mieszkańcy.
Ale nic nie zostało załatwione. „Inwalidy” w końcu upadły. Nowi właściciele nieruchomości nie zgodzili się by podłączyć ich budynki do miejskiej sieci ciepłowniczej ani położenie rur przez należący do nich teren. A akurat mrozy przyszły wcześniej, bo już w listopadzie. W nieocieplonym budynku zrobiło się zimno jak w psiarni.
- ... I to dosłownie, nawet nasz pies zaczął chować się pod kołdrę - mówi jedna z mieszkanek. - Gdy próbowaliśmy się dogrzewać piecykami elektrycznymi , wysiadała nam instalacja. A w budynku mieszka mnóstwo starszych osób. Oni nie mają jak się wyprowadzić, a niskie temperatury z pewnością na ich zdrowie pozytywnie nie wpływają.
Wówczas pierwszy raz pisaliśmy o gehennie mieszkańców. Po nagłośnieniu sprawy MPEC postanowił podłączyć do bloku mobilną kotłownię olejową. I tuż przed nastaniem mroźnej zimy mieszkańcy mieli ciepło.
Ale opłaty za ciepło mogą uderzyć ich po kieszeni i to mocno...
- I tak płacimy nie małe czynsze, bo ok. 600 zł. Jeśli jeszcze będziemy musieli płacić o kilkaset złotych więcej za ogrzewanie, to jest stanowczo za drogo. Nie stać nas - mówią mieszkańcy. - A słyszeliśmy, że koszty ogrzewania są wyższe nawet o 70 proc.
A MPEC także mieszkańcom dwóch kolejnych bloczków przy ul. Żwirki i Wigury zaproponował wstawienie kotłowni olejowej. Ci jednak się nie zgodzili, obawiając się dużych kosztów. Wolą pozostać przy swoich piecach kaflowych, pomimo iż są one stare, a przewody kominowe nieszczelne. W sezonie grzewczym dość często straż pożarna musiała gasić tam palącą się sadzę. A i mieszkańcy skarżą się na to, że piece są nieszczelne i wydobywa się z nich dym.
- Gdyby chodziło o podłączenie się do sieci MPEC, pewnie byłoby więcej chętnych - usłyszeliśmy od jednej z mieszkanek.
Sprawdziliśmy, jakie są różnice w kosztach ogrzewania z sieci i olejem.
Jerzy Krassowski, wiceprezes MPEC powołując się na ogólne wskaźniki nie podawał optymistycznych danych. Koszt wytworzenia takiej samej jednostki ciepła (1 GJ) z ogrzewania węglowego lub z sieci to ok. 41 zł, przy ogrzewaniu olejowym prawie 110 zł, gazowym trochę ponad 70 zł.
Dane te pochodzą jednak ze wskaźników podanych przez Urząd Regulacji Energetyki. A nie wyliczeń samego MPEC.
W przypadku bloku ze Żwirki i Wigury aż tak źle nie jest.
- Podane przez URE dane nie uwzględniają strat ciepła z wiązanych z jego dostarczaniem - wyjaśnia Daniel Trochimiuk , wiceprezes Przedsiębiorstwa Komunalnego, które jest administratorem bloku. - Przy ogrzewaniu z sieci odbiorcy pokrywają też koszty utraty ciepła po drodze do ich bloku. Kotłownia olejowa jest przy samym budynku, więc tu takich strat nie ma.
Poprosiliśmy go o porównanie faktur za ogrzewanie z ostatniego i poprzedzającego go sezonu. Z porównania tego wynika, iż koszty ogrzewania w grudniu 2016 roku były o połowę wyższe niż w grudniu poprzedniego roku, podobnie wychodzi porównanie stycznia 2017 i 2016.
- Warto jednak zauważyć, że w grudniu były spore mrozy, a blok był wyziębiony, bo wcześniej nie miał ogrzewania - tłumaczy Trochimiuk. - W styczniu też może jeszcze trzeba było budynek dogrzewać, a temperatury na zewnątrz były dość niskie.
... I zwraca uwagę, że przy porównaniu lutego 2017 i 2016 takich różnic w kosztach już nie ma. Sięgają one niespełna 15 proc., czyli nie aż tak dużo.
- W lutym, na prośbę mieszkańców, wstawiliśmy podzielniki i mieszkańcy zaczęli nieco oszczędzać na ogrzewaniu - mówi Trochimiuk. - Najbardziej miarodajne byłoby porównanie kilku sezonów, bo w poszczególnych miesiącach mogły być różne temperatury, a co za tym idzie różne zużycie ciepła . W dodatku, gdy blok był ogrzewany przez Spółdzielnię Inwalidów, mieszkańcy skarżyli się, że w mieszkaniach jest zimno. Kaloryfery były ledwo ciepłe. Przy kotłowni olejowej mieszkania są dobrze ogrzane...
O tym, że „Inwalidy” nie wystarczająco ogrzewały ich blok mówili też sami mieszkańcy. Dogrzewali oni mieszkania piecykami.
Jednak wiceprezesi Przedsiębiorstwa Komunalnego i Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej przyznają, że ogrzewanie z sieci jest tańsze.
Wiedzą też o tym mieszkańcy, dlatego cały czas się o nie upominają.
- Przecież nie prosimy o żadną łaskę, cały czas płacimy czynsze i za ogrzewanie, a nasz blok leży w ścisłym centrum. Nie rozumiem dlaczego tą czy inną drogą nie można nas podłączyć - mówi jedna z mieszkanek.
Jak powiedział nam wiceprezes MPEC, negocjacje z w nowymi właścicielami „Inwalidów” trwają. Dodał, że podłączenie jednego małego bloku czy nawet kilku takich bloków jest nieopłacalne. Zakładanie rur kalkulowałoby się, gdyby podłączyły się jeszcze same „Inwalidy” i inni odbiorcy. Ale nowi właściciele terenu spółdzielni na razie nie są zainteresowani, bo chyba nie do końca ustalili, co z tym terenem chcą zrobić. W dodatku część działek po „Inwalidach” jest zajętych przez komornika i póki nie znajdą nowego nabywcy, nic z nimi się nie da zrobić.
- Do sieci tej chętnie podłączyłyby się także inne budynki, choćby ten bankowy i te wokół rynku. A po drugiej stronie ulicy jest plebania, przedszkole i Biedronka - wymienia pani Anna.
Wiceprezes MPEC przyznał, że o podłączenie do sieci pytali właściciele pawilonów przy rynku, pozostali -nie. - Chętnie rozbudowywalibyśmy swą sieć, ale często napotykamy ograniczenia, których nie możemy przejść - mówi.