Ali I. , właściciel pubu Shisha w Bydgoszczy został zatrzymany przez bydgoskich kryminalnych. Poszukiwała go niemiecka prokuratura.
Wczoraj do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy został doprowadzony Ali I. Tego 35-letniego mężczyznę kryminalni z bydgoskiej komendy wojewódzkiej zatrzymali dzień wcześniej około godziny 15.
- Poszukiwany mężczyzna prowadził właśnie auto. Był kompletnie zaskoczony widokiem policji - mówi podkomisarz Przemysław Słomski, oficer zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Działania przeprowadzili funkcjonariusze zespołu poszukiwań celowych, tak zwani „poszukiwacze”. To oficerowie wyspecjalizowani w ściganiu osób, za którymi sądy wydały listy gończe.
Jak ustaliliśmy, akcja została przeprowadzona około godziny 15 na ulicy Kcyńskiej, na osiedlu Górzyskowo. We wtorek bydgoscy policjanci otrzymali przekierowany przez niemieckie organy ścigania list gończy na biznesmenem.- To był Europejski Nakaz Aresztowania - dodaje Przemysław Słomski. - Z dokumentu wynikało, że mężczyzna jest poszukiwany do sprawy usiłowania zabójstwa. Chodziło o zdarzenie sprzed kilkunastu miesięcy, do którego miało dojść właśnie w Niemczech.
Dzisiaj zatrzymany ma zostać doprowadzony do sądu, gdzie odbędzie się posiedzenie aresztowe w jego sprawie. Następnie zostanie przekazany niemieckiej policji.
Ali I. prowadził w Bydgoszczy, na Starym Mieście pub Shisha. Biznes rozkręcił w 2011 r. i - pomimo problemów - klub działa do dzisiaj. Te problemy to między innymi kilka incydentów, do których dochodziło w nim na tle rasowym. Ali I. ma obywatelstwo niemieckie, ale pochodzi z Libanu.
Jeden z ataków na pub, który prowadził, miał miejsce w maju 2011 roku. W klubie bawiła się grupa mężczyzn świętujących wieczór kawalerski kolegi. Tuż po północy doszło tam do bijatyki. Ośmiu podpitych imprezowiczów - jak zaznaczała w początkowych relacjach policja - nie wiadomo z jakiego powodu, zaczęło demolować lokal.
- Zniszczyli między innymi osiem fajek wodnych, wypalili dziury w kanapie, oderwali głowę posągowi, poniszczyli dywany i ogrodzenie - wymieniał Maciej Daszkiewicz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Mało tego, po akcji w lokalu bijatyka przeniosła się na płytę Starego Rynku. Finał awantury był taki, że dwaj najbardziej krewcy wandale trafili do szpitala. Po wyjściu z lecznicy zostali przesłuchani. A dwaj kolejni trafili do aresztu. Przedtem usłyszeli zarzuty zniszczenia mienia o dużej wartości. Mężczyźni mogą spędzić do 5 lat za kratkami.